Mingyu stał przed blokiem mieszkalnym biorąc głęboki oddech. Ścisnął mocno swoją torbę, w której ukryty był cenny, skradziony sekret i wszedł do środka.
Skierował się w stronę prawidłowych drzwi, zapukał i czekał. Była 2:17 nad ranem, a on nigdy nie czuł się mniej zmęczony. Czekał i czekał, w końcu zapukał ponownie. Po czasie wydającym się być wiecznością - w rzeczywistości była to jedynie minuta czy dwie - Wonwoo otworzył drzwi.
Ubrany był w parę schludnych spodni, białą koszulę i niebieski krawat, na to dzierganą sweterkową kamizelkę. Jego włosy były zaczesane na płasko, do tego na czubku jego nosa znajdowały się okrągłe okulary.
- Gdzie twój mundurek? - zapytał, obrzucając wzrokiem ubiór Mingyu. Gdy wychodził, po prostu zarzucił czarną bluzę na swój wojskowy mundur i ruszył wprost do mieszkania Wonwoo.
- Znów potrzebuję prysznica. - oznajmił Mingyu, a Wonwoo odsunął się na bok i wpuścił go.
Mingyu przypomniał sobie, gdzie znajduje się łazienka i ruszył prosto w tym kierunku. Ku jego zaskoczeniu i nieznacznym rozczarowaniu, Wonwoo nie ruszył za nim tym razem. Szybko wziął prysznic i włożył szkolny mundurek, który ukradł. Szorty były rozciągliwe i pasowały idealnie. Jednakże koszula była trochę zbyt ciasna wokół ramion i klatki piersiowej. Mingyu wcisnął się w nią i włożył krawat, po czym przejrzał szuflady w poszukiwaniu grzebienia. Wydzielił linię na swoich wilgotnych włosach po boku głowy i zaczesał ją na drugi bok.
Co ja wyprawiam?
Wpatrywał się w swoje lustrzane odbicie, zadając sobie krótkie pytanie na temat tego, dlaczego właśnie znajdował się w łazience innego mężczyzny, przebierając w szkolny mundurek. Jednak prędko uświadomił sobie ten fakt i zadrżał niecierpliwie.
Rozłóż dla mnie nogi.
Szybko dokończył układanie włosów i wyszedł, znajdując Wonwoo przy małym, kwadratowym stoliku otoczonym przez książki.
- Usiądź, Mingyu. - powiedział, nawet nie podnosząc wzroku. - Spóźniłeś się. - popchnął w jego kierunku zeszyt i długopis. - Pisz. 500 słów na temat tego, dlaczego nie powinieneś kazać mi na ciebie czekać. - Mingyu zerknął w górę, stwierdzając, że Wonwoo jest śmiertelnie poważny. Popchnął papier bliżej niego, a Mingyu podniósł długopis.
- Dlaczego nie powinienem kazać Panu... -
Przestał pisać, uświadamiając sobie, że nie zna jego nazwiska.
- Jeon. - głęboki głos zagrzmiał w jego uchu, gdy Wonwoo pochylił się nad nim.
"Dlaczego nie powinienem kazać Panu Jeon czekać"
Zaczął pisać, będąc rozbawionym faktem, że Wonwoo spogląda przez jego ramię na to, co pisze. Był naprawdę blisko, Mingyu był w stanie poczuć ciepły oddech na swoim karku. Kontynuował pisanie bez żadnego większego sensu. Pisał i pisał, zaczynając się pocić i zastanawiając się, jak długo jeszcze to potrwa.
Wonwoo wyglądał naprawdę gorąco w okularach i dzierganej kamizelce. Jego myśli zaczęły błądzić, wyobrażając sobie czy właśnie tak wyglądałoby to, gdyby zaskoczył Wonwoo, przynosząc mu obiad do pracy. Wyobraził sobie jak Wonwoo pisze coś przy swoim biurku, okulary zsuwają mu się z nosa podczas pracy, a on zerka w górę z uśmiechem, gdy Mingyu niespodziewanie się pojawia. Wyobraził sobie także to, jak obiad staje się zimny, podczas gdy on klęczy pod biurkiem Wonwoo i wypełnia swoje usta czymś innym niż makaron lub ryż czy warzywa.
Został wytrącony ze swojego snu na jawie, gdy Wonwoo uderzył w stolik drewnianą linijką.
- Beznadzieja. - stwierdził, wyciągając kartkę spod dłoni Mingyu. - To nie ma żadnego sensu. - Wonwoo oznajmił, siadając z powrotem na swoim krześle. - Mingyu, jesteś niegrzecznym chłopcem i nie mam pojęcia w jaki sposób mam cię ukarać.
CZYTASZ
grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie pl
Fanfic• warning- HARD SMUT• Wonwoo jest znudzony. Znudzony wszystkim, co dzieje się w jego nieciekawym życiu. Lecz wszystko ulega zmianie, gdy pijacka impreza prowadzi go wprost do klubu ze striptizem, zwanego "GRIND", gdzie w końcu znajduje coś, co spra...