Wonwoo rozglądał się wokoło, obserwując bałagan w jakim znajdowali się jego przyjaciele. Seuncheol siedział przy barze, desperacko próbując ściągnąć na siebie uwagę barmana. Hansol bacznie i pieczołowicie uganiał się dookoła za jednym z kelnerów, ku wyraźnej pogardzie obiektu jego westchnień. Wraz ze zniknięciem Minghao za drzwiami prywatnego pomieszczenia z pięknym striptizerem o imieniu Junhui, Wonwoo znalazł się całkiem sam. Wiedział, że był to idealny moment aby niezauważenie wyślizgnąć się, wziąć samochód i wrócić do domu, zanim zostałby wciągnięty w jakąś nieuniknioną katastrofę. Lecz gdy właśnie miał podnieść się z krzesła, światła zgasły ponownie.
MC znajdował się tuż obok sceny. Był to niski chłopak, z wyjątkowo niekorzystną fryzurą oraz drinkiem w dłoni.
- Panie i panowie, proszę o oklaski dla naszego kolejnego artysty... - pociągnął łyka ze swojej szklanki i zaśmiał się do mikrofonu. - Panie. Tak jakbyśmy kiedykolwiek gościli tutaj jakieś panie... - zadrwił, biorąc kolejny łyk napoju. - W każdym razie, oto on. Mingyuuuuuuu....
Światła rozbłysnęły ponownie, lecz tylko tylko te czerwone, które oświetlały krańce długiego wybiegu. Wonwoo nagle poczuł się zupełnie niezręcznie i bezbronnie. Przyjaciele zostawili go zupełnie samego, był bardziej upity niż chciał i w panice poszukiwał swego telefonu i portfela. Właśnie miał zamiar wstać i wyjść, gdy ujrzał jego. Mężczyzna wyszedł na scenę i stanął na środku, oczekując na muzykę. Ubrany w skórzaną kamizelkę i parę skórzanych spodni, stał zupełnie nieruchomo, odwrócony tyłem w stronę publiczności. Wonwoo, zaintrygowany w sposób niewytłumaczalny, usiadł z powrotem.
Muzyka ruszyła, a mężczyzna zaczął się poruszać. Odwrócił się i wyszedł na sam środek sceny. Jego ciało kręciło się w rytm beatu, jego ruchy były seksowne, zmysłowe i niemal kocie, a jego twarz stanowiła puste płótno koncentracji. A kiedy odwrócił swą twarz i ciało w stronę Wonwoo, ten niemalże głośno westchnął. Ten mężczyzna był piękny. Był najpiękniejszą rzeczą, jaką Wonwoo kiedykolwiek widział. Był obrazem perfekcyjnego przykładu doskonałości, w każdym znaczeniu tego słowa. Wonwoo siedział z otwartymi ustami, wpatrując się w mężczyznę zagubionego w swym własnym świecie zmysłowości, ruszając swym ciałem w rytm muzyki. I wszystko to, o czym Wonwoo był w stanie myśleć patrząc na taniec tego faceta było to, jak wspaniale byłoby czuć na sobie jego ciało, pchające i kręcące się, napierające na niego, nagie, spocone i gorące.
Tancerz kontynuował kręcenie swym ciałem na scenie, zrzucając swoją kamizelkę gdzieś na bok by odsłonić gładką, nieowłosioną klatkę piersiową i perfekcyjny układ mięśni brzucha. Jego skóra była świecąca od olejku, a on zjeżdżał dłońmi w dół swojej klatki piersiowej, ruszając się do muzyki. Wonwoo czuł, jak jego dech zapiera się w piersi. Wpatrywał się w każdy cal jego klatki piersiowej - jego małe, ciemne sutki, twarde pod wpływem zimnego powietrza w barze, każdy mięsień jego górnych części ciała, naprężone, mocne i wyraźnie zarysowane. Jego skóra koloru ciepłej kawy z mlekiem sprawiała wrażenie słodkiej w smaku. Wonwoo wiedział, że zrobiłby dosłownie wszystko, by poczuć ten smak. Choć lekki posmak tej gładkiej i wyglądającej smakowicie skóry.
Kombinacja alkoholu i tego gorącego faceta wywijającego na scenie na wprost przed nim sprawiła, że miał ogromnie wielką ochotę by się podotykać. Nie uprawiał seksu przez wieczność, a jego ostatni partner na jedną noc był tak nudny, że myślał że zaśnie. Wiercił się niezręcznie na swoim siedzeniu i usiłował w jakiś sposób ukryć swoją pół-erekcję, co było dość trudne do zrobienia w jego schludnych spodniach od garnituru. Tancerz na scenie, zauważając go kręcącego się niezręcznie w fotelu puścił do niego oczko i oddalił się na drugi koniec sceny, gdzie grupa mężczyzn nawoływała i gwizdała wyzywająco w jego stronę, machając plikami banknotów w powietrzu.
Rozczarowanie ogarnęło Wonwoo, gdy koleś zerwał swoje skórzane spodnie z ciała i prezentował swoje ruchy tamtym facetom. Nigyd nawet nie myślał, że coś takiego może go spotkać. Teraz tancerz miał na sobie jedynie parę czarnych slipów kuso wyciętych z tyłu, i nawet z tamtej odległości Wonwoo był w stanie zobaczyć jak jego tyłek trzęsie się, gdy ten wygina go w górę i w dół na scenie dla innych facetów.
Dostrzegł to, jak oczy tancerza szybkim ruchem zerkają w jego stronę sceny. Piosenka dobiegała już końca, a on wyciągał od rozochoconego tłumu tyle kasy, ile tylko był w stanie. Wonwoo zastanawiał się czy miał on zamiar całkowicie się rozebrać, lecz otrzymał odpowiedź, gdy jeden z facetów mrugnął znacząco do tancerza, po czym spróbował złapać go za tyłek. Mingyu odskoczył w tył i akurat w momencie gdy piosenka się kończyła, maleńki bramkarz wtargnął do środka i złapał kolesia niepotrafiącego trzymać łap przy sobie, po czym wywlókł go w stronę wyjścia. Jeden z jego przyjaciół próbował zainterweniować, jednak MC i barman szybko przybyli na pomoc i po chwili połowa jego grupy wylądowała tyłkami na ulicy.
Adrenalina przepłynęła przez ciało Wonwoo, stawiając go na skraju załamania. Nie widział nic podobnego do prawdziwej walki od kiedy skończył szkołę, więc jego krew pulsowała szybko w żyłach. To było dla niego zbyt wiele. Musiał się stamtąd wydostać. Znów złapał za swój telefon i już miał podnieść się z krzesła, gdy cudowny i boski mężczyzna, który według MC nazywał się Mingyu usiadł obok niego.
- Hej słodziaku. Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem - mężczyzna zanucił cicho, podczas gdy jego oczy widocznie flirtowały z Wonwoo. Wonwoo uśmiechnął się nieśmiało i spojrzał w dół, momentalnie żałując swej decyzji, gdy jego wzrok spoczął na kolanach Mingyu. Kuse slipy były jego jedyną częścią ubioru i nie pozostawiały absolutnie nic dla wyobraźni. Wielkie wybrzuszenie, które skrywały sprawiało, że gałki oczne Wonwoo zaczynały łzawić na sam widok.
- Hej! - jeden z kolesi z awanturniczej gromadki, który nie został wykopany, zaczął krzyczeć z drugiej strony sali. - Hej Mingyu! Prywatny pokój! - krzyknął znów i pomachał w powietrzu wachlarzem banknotów. Mingyu starał się ukryć pogardę widoczną na jego twarzy, lecz była ona doskonale widoczna w całej jego aparycji.
- Ugh. Nienawidzę tych facetów - Mingyu syknął półszeptem. - Masz ochotę na prywatny taniec? Wtedy będę mógł powiedzieć mu, że ty zarezerwowałeś mnie pierwszy.
Wonwoo zarumienił się. Zaczął wiercić się na swoim siedzeniu, gdy Mingyu przysunął się bliżej niego.
- Co jest? Wstydzisz się? Czy może jesteś spłukany? - policzki Wonwoo zaróżowiły się ponownie. Otworzył portfel i przejrzał swoje fundusze. Miał dokładnie czterdzieści pięć dolarów i trochę monet.
- Ile to będzie kosztować? - zapytał, wciąż patrząc w dół, a Mingyu zaśmiał się głośno.
- Dla ciebie, słodziutki? Pięćdziesiąt. Ile tam masz, dziecino? - Wonwoo sprawdził ponownie.
- Czterdzieści pięć.
Mingyu wsunął rękę do środka, wyciągnął pieniądze i schował je z przodu swoich slipów.
- Tyle wystarczy, kochanie. Chodź - po tych słowach Wonwoo poczuł rękę ciągnącą go w stronę prywatnych pomieszczeń na tyłach.
***
CZYTASZ
grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie pl
Fanfiction• warning- HARD SMUT• Wonwoo jest znudzony. Znudzony wszystkim, co dzieje się w jego nieciekawym życiu. Lecz wszystko ulega zmianie, gdy pijacka impreza prowadzi go wprost do klubu ze striptizem, zwanego "GRIND", gdzie w końcu znajduje coś, co spra...