9

295 28 0
                                    

Junhui był więcej niż radosny. 

- Jestem tak kurewsko zadowolony z tego, że wróciłeś! - zachichotał i owinął ramiona wokół Soonyounga od tyłu. 

- Łapy przy sobie, szmato! - Soonyoung pisnął, po czym zaśmiał się i wyślizgnął z uścisku Junhui'a. - Jihoon cię zabije, do kurwy!

- Tylko spójrzcie na te wszystkie dolary! - Junhui był w trakcie wykonywania swojego własnego krótkiego tańca na środku brudnej szatni. Światło odbijało się od błyszczącego brokatu na jego ciele, podczas gdy kręcił się pod pojedynczą żarówką oświetlającą pomieszczenie. 

- Jesteś tak kurewską ciotą, Jun! Jezus, miej do siebie trochę szacunku! - Soonyoung zaśmiał się histerycznie, tak samo jak Seungkwan, który w tym momencie wszedł do szatni, a Junhui pokazał im obydwu język.

- Hej, chłopcy. - Mingyu zepchnął ich z drogi, dzięki czemu mógł dostać się do swojej torby. Zarzucił bluzę na swoją nagą klatkę piersiową, po czym złapał swoje rzeczy. - Do zobaczenia w środę, chłopaki. - powiedział, ponownie odpychając ich, by móc przejść. Pomieszczenie było zbyt małe, by pomieścić więcej niż trzy osoby, dlatego Seungkwan przycisnął się do ściany, by pozwolić mu przejść. 

- Nie zostajesz z nami na drinka? - Junhui zawołał, lecz Mingyu pokręcił głową. - Jesteś pewien? Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć ci wszystkie szczegóły z prywatnej sesji, jaką dałem temu kolesiowi, na którego jesteś tak napalony! - puścił mu oczko, za to Mingyu odpowiedział mu gniewnym spojrzeniem i w błyskawicznym tempie zniknął za drzwiami. 

- Śpieszy się. - Soonyoung stwierdził, patrząc , czy w jego torbie nie ma ręcznika. - Nawet nie wziął prysznica! - wydarł się, by pokonać Junhui'a, który wydął wargi i usiadł na kanapie. Po chwili wstał i przekręcił gałkę u drzwi, jednak były one zamknięte, więc usiadł spowrotem przygnębiony. 

Seungkwan usiadł obok niego i zmarszczył brwi. 

- Masz jakiś problem? - Junhui zapytał Seungkwana, który pociągnął kolejny łyk ze swojej butelki rumu, którą nosił ze sobą przez cały wieczór. 

- Hansol ignorował mnie przez całą noc. - odparł, a Junhui zarechotał. 

- Ten dzieciak z oklapłymi włosami? Ten, którego unikałeś? - Seungkwan przytaknął i wziął następny łyk ostrego, palącego płynu. 

 -  Możliwe, że wcale nie jest taki zły. - powiedział, w momencie gdy Soonyoung wyszedł spod prysznica, a Junhui podskoczył i popędził do środka. 

Drzwi otwarły się gwałtownie, a Jihoon wszedł do środka. Zignorował nadąsanego Seungkwana siedzącego na kanapie, podchodząc zamaszystym krokiem i z determinacją w kierunku Soonyounga.

- Byłeś niesamowity, kochanie. - powiedział, owijając ramiona wokół drugiego mężczyzny. 

- Naprawdę? - odparł Soonyoung, a jego oczy zalśniły.

- Zawsze jesteś kurewsko niesamowity! Jesteś gwiazdą! - Soonyoung pisnął z zachwytu, gdy ręce Jihoona powędrowały w dół i ścisnęły jego tyłek, ukryty teraz w parze szarych dresów.

- Znajdźcie sobie pieprzony pokój. - jęknął Seungkwan, gdy Jihoon i Soonyoung zaczęli się obściskiwać, zupełnie tak jakby nikt nie patrzył. 

- Spierdalaj. - odparł Jihoon, przerywając pocałunek, po czym złapał Soonyounga za rękę i pociągnął go w stronę baru. Jeonghan miał już przygotowany rząd piw i szotów ustawionych na barze, ku uciesze Soonyounga, który od razu wskoczył na krzesło barowe. Jihoon pokręcił głową.

- Prowadzę. - powiedział, a Soonyoung złapał dwa szoty na raz i wyzerował je, jeden po drugim. Złapał za piwo i zaczął żłopać, a Jeonghan zaśmiał się.

- Baw się dziś dobrze z tą brudną dziwką. - puścił oczko do Jihoona, który odpowiedział uśmiechem.

- Nie martw się. Taki mam zamiar! - rozłożył nogi Soonyounga i stanął pomiędzy nimi, pociągnął łyka z jego piwa, po czym zaborczo objął swojego głośnego chłopaka.

- Te ciasteczka znów się tutaj pojawiły! Dwa wieczory pod rząd! - Junhui pojawił się znikąd, świeżo umyty, po czym pochylił się nad barem i wziął jedno piwo. 

- Wiem. Ten z tymi rzęsami to Seungcheol. On jest jak marzenie! - Jeonghan owinął wokół palca pasemko swoich długich blond włosów, trzepocząc rzęsami. - Chciałem z nim porozmawiać, ale byliśmy zbyt zajęci...

Seungkwan opuścił przebieralnię w ślad za Junhui'em i postawił na barze swoją prawie pustą butelkę rumu. 

- Czy ktoś może odwieźć mnie do domu? - wybełkotał, a za jego plecami pojawił się Chan z grymasem na twarzy.

- Albo przestajesz pić w trakcie pracy, albo wykopię stąd twój tłusty tyłek, Seungkwan! - Seungkwan wydął wargi.

- Hansolowi podoba się mój tyłek. Twierdzi, że jestem krągły. - czknął, a zaraz po tym beknął, co spowodowało śmiech u Jihoona. 

- Zgaduję, że jestem zmuszony odwieźć  was obydwu, brudne szmaty. - ściągnął Soonyounga ze stołka, a Seungkwan ruszył za nimi w kierunku drzwi.

- Gdzie jest Mingyu? - zapytał Jeonghan, gdy wyszli. 

- Wybiegł w pośpiechu. - odparł Junhui. - Prawdopodobnie nie mógł się doczekać, aż wróci do domu i będzie mógł sobie zwalić, myśląc o tym całym Wonwoo. - owinął się bluzą, chichotając głośno. - Staram się najbardziej, żeby mu go ukraść. Jest kurewsko lodowaty, tak bardzo, że to aż nieprzyzwoite. A to naprawdę na mnie działa!

Jeonghan westchnął.

- Tak, życzę ci powodzenia. Po tym jak zobaczył kutasa Mingyu, nie masz u niego żadnych szans! - Junhui rzucił się na Jeonghana, który uniknął jego ciosu z głośnym śmiechem, a Chan nakrzyczał na nich, by przestali się wygłupiać. 

- Miłego wolnego! - Junhui krzyknął na cały parking. W każdym tygodniu, klub był zamknięty od niedzieli do wtorku i otwierali go ponownie w środę wieczorem. 

- Nawzajem! - odkrzyknął Jeonghan, gdy wskoczyli do dwóch różnych samochodów i odjechali. 

grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz