- Skup się - powiedział po raz kolejny tego ranka zwiadowca. - Strzelając musisz kontrolować wszystko, co robisz i co się wokół ciebie dzieje. Nie skupiaj się tylko na jednym!
Minął tydzień odkąd Arsen pokazał Kilianowi bronie, którymi posługują się zwiadowcy i zaczął go uczyć z nich korzystać.Chłopak kiwnął głową i poprawił ustawienie łuku. Zwolnił cięciwę. Strzała pomknęła w stronę celu, tarczy strzelniczej zawieszonej na drzewie. Trafiła w jeden z kręgów blisko środka. Kilian uśmiechnął się z Patrząc na niego, Arsen przypomniał sobie własne początki, jak zaczynał czuć, że panuje nad łukiem. Tak, to było miłe uczucie.
- Dobry strzał - rzekł, na co Kilian wyszczerzył się jeszcze szerzej.
Zwiadowca wskazał inną tarczę umieszczoną bardziej na prawo od tej, do której wcześniej strzelił Kilian.
- Teraz celuj w tę - polecił.
Chłopak wyjął kolejną strzałę z kołczanu przy pasie, nałożył ją na cięciwę i wymierzył w sam środek tarczy. Strzelił. Chybił tak, że strzała zamiast wbić się cel, minęła go i zaryła w miękką leśną ściółkę. Kilian skrzywił się nieznacznie.
- Zbytnio się pospieszyłeś - powiedział zwiadowca. - Oddając strzał, poruszyłeś łukiem, przez co strzała zmieniła tor lotu. Jeśli masz oddać zbyt prędki strzał, lepiej byś w ogóle nie strzelał. To strata czasu i strzały.
Kilian pokiwał głową.Kolejne pół godziny mijało na strzelaniu z łuku, gdy Arsen nagle powiedział:
- Wyobraź sobie, że stoisz na środku polany, w biały dzień. Skończyły ci się strzały, nie masz noży, a do ciebie zbliża się wróg. Co robisz?
Kilian zaskoczony nieco tym pytaniem, zastanowił się chwilę.
- Kryję się - odparł.
- Trawa jest krótka, a przeciwnik jest niebezpieczny, musisz albo pozbawić go przytomności albo zabić.
- Rzucam w niego kamieniami.
Arsen oparł się o swój łuk.
- Dobrze... To pozbieraj mi pięć kamieni, którymi mógłbyś go obrzucić - zakomenderował zwiadowca.
Kilian zaczął szukać. Kamienie musiały być wielkości pięści, by dobrze się nimi rzucało. Gdy chłopak chodził wokoło, wypatrując odłamków skał w trawie, Arsen usiadł na mchu i przymknął oczy, wiedział, że odszukanie kamieni zajmie Kilianowi sporo czasu.Nie mylił się. Zdążył zdrętwieć, nim Kilian przyniósł pięć dobrych do rzucania kamieni.
Arsen wstał z ziemi. Otrzepał się z mchu i spojrzał na stojącego przed nim młodzika.
- Mówiłeś, że obrzuciłbyś wroga kamieniami?
Kilian przytaknął, ale nie wyglądał na zbyt pewnego siebie.
- Rozumiem, że zakładałeś, iż przeciwnik poczeka sobie spokojnie, aż pozbierasz dość, by zacząć w niego rzucać?
Chłopak się zmieszał.
- Eee...
- Następnym razem rozpatrz wszystko czasowo, zanim przedsięweźmiesz jakieś kroki. W końcu kamieni nie ma wszędzie wbród. Ale wracając do tematu... Skoro nie możesz pokonać wroga w ten sposób, to? - Arsen spojrzał na ucznia wyczekująco.
- Ruszam na niego z łukiem?To był żart. Kilian nie spodziewał się, że zwiadowca odbierze go na serio.
- Otóż to.
Chłopak wlepił zdziwione spojrzenie w mistrza.
- Tylko do tego... - Arsen zaczął szperać w torbie przy pasie i wyjął z niego pewne zawiniątko. - ... Będą ci potrzebne te oto rzeczy.
Kilian zbliżył się zaciekawiony.
- Jakie rzeczy?
Zwiadowca odwinął płótno, a oczom młodzika ukazały się dwie metalowe kule poznaczone wypustkami. Przywiązane były do rzemieni i miały otwory, jak gdyby można je było na coś założyć.
- To są tłuczki w nietypowej wersji.
- Nietypowej? Czemu nietypowej?
- Bo typowa wygląda tak - to mówiąc, wyciągnął z torby kolejne zawiniątko i je odwinął.
Tłuczki w typowej wersji, były to dwie metalowe gałki zamocowane na końcach drewnianej pałki.
- W przeciwieństwie do zwyczajnej wersji, te tłuczki zamocowuje się na końcach łuku.- I można walczyć łukiem wręcz?
Kilian próbował sobie wyobrazić, jak to by wyglądało, ale wydawało mu się to dosyć surrealistyczne.
- To na pewno działa? - spytał się, spoglądając sceptycznie na broń.
- Działa. Już kilka razy miałem okazję to wypróbować.
To zapewnienie Kilianowi wystarczało. Skoro działa, to działa.Zwiadowca pokazał uczniowi, jak zamocowuje się gałki na łuku i kazał mu spróbować samemu. To nie było trudne. Kilian szybko spełnił polecenie i spojrzał na Arsena z niemym pytaniem w oczach.
Zwiadowca wskazał na rogi łuku ucznia, na których zamocowane były tłuczki.
- Jak wiesz - rzekł. - Łuk refleksyjny, taki jak twój, jest wygięty. Budowa ta, gdy atakujesz tłuczkami, ma swoje zalety...Przez kolejne minuty Arsen tłumaczył teorię walki tłuczkami w nietypowej wersji, a później zaczął szkolić Kiliana w jej praktyce.
Zajęło im to sporo czasu i gdy wrócili do chatki, słońce zaczynało już schodzić z zenitu.
Arsen przechodząc przez główny pokój, zatrzymał się nagle. Kilian spojrzał na niego, zaciekawiony.
- Coś się stało? - spytał.
Zwiadowca milczał. Przejechał palcem po regale i skrzywiony przyjrzał się zebranemu nim kurzowi.
- To się stało - powiedział, po czym jakby nagle sobie o czymś przypomniał. - Muszę coś załatwić, a ty poodkurzaj cały ten pokój.
Kilian posłał kurzowi zbolałe spojrzenie, jakby ten mógł zaradzić na to, że znalazł się w takim miejscu, a nie innym. Natomiast Arsen, nie zważając na minę chłopaka, wcisnął mu do ręki szmatkę.
- Tylko zrób to dokładnie - przykazał jeszcze i wyszedł z chatki.Kilian ścisnął szmatkę w dłoni. Uznał, że będzie ścierał kurz na sucho i zabrał się do dzieła. Nie zajęło mu to dużo czasu. Zamiótł wszystko miotłą i usiadł w krześle, patrząc na efekt swoich starań. Wtem zdał sobie sprawę, że nie wymiótł kurzu spod regału. Pochwycił miotłę, a następnie zaczął wygarniać nią brud. Było go dosyć sporo, zupełnie jakby ktoś nie zaglądał tam od iluś lat. W pewnym momencie wśród szarych kępek kurzu wymiecionych spod regału, ukazał się Kilianowi jakiś kształt. Chłopak sięgnął po niego i poniósł na wysokość oczu. Był to obrazek w pękniętej ramce. Kilian starł z niego kurz wierzchem dłoni. Obrazek był narysowany rysikiem, przedstawiał trójkę ludzi. Mężczyznę, kobietę i malutkie dziecko, praktycznie to niemowlę. Mężczyzna kogoś Kilianowi przypominał...
***
Arsen wracał do chatki w nad wyraz dobrym humorze. Spotkanie z baronem, na które co prawda się spóźnił, przebiegło pomyślnie i wielmoża zgodził się wprowadzić pewne zmiany, na których zależało zwiadowcy.
Arsen przeszedł trasę z zamku Caraway do swojej chatki niespiesznym krokiem. Wszedł do domku właśnie w tej chwili, gdy Kilian podnosił obrazek z podłogi. Zwiadowca rozpoznał go w mgnieniu oka. Zesztywniał. Cały jego dobry humor gdzieś się ulotnił. Zaklął w myślach. Przypominał sobie, jak przed piętnastu laty w napadzie furii trzasnął tym obrazkiem o podłogę i kopnął pod regał. Nigdy więcej tam nie zaglądał, nie chciał. Całkiem więc zapomniał, że on tam jest. Gdyby o tym pamiętał, z pewnością nie kazałby Kilianowi tam sprzątać. Ale już było za późno, chłopak spostrzegł obrazek.
Zwiadowca zrobił krok w tył. Nie miał zamiaru odpowiadać na lawinę pytań ucznia. Naprawdę lubił tego młodzika, ale czasami wytrącał go z równowagi. Jednak i na odejście było już za późno. Kilian obrócił się w stronę mistrza. Musiał wyczuć jego obecność. W oczach chłopaka czaiła się ciekawość.
- Co to? - spytał i natychmiast zadał kolejne pytanie. - To ty, prawda? - wskazał mężczyznę na rysunku.
Arsen westchnął cicho.
- Tak, to ja.
- A reszta? To twoja rodzina? - Oczy chłopca wpatrywały się w mężczyznę z natężeniem.
- Tak. Była, już nie żyją.
Kilian otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale wnet je zamknął. Milczeli. Widać było, że chłopak czuje się niezręcznie.
- A kto to narysował? - spróbował zmienić temat.
- Mój brat - odparł Arsen.Nagle na zewnątrz dało się słyszeć radosne rżenie Quicka i jeszcze jednego konia. Po chwili na ganku rozbrzmiały czyjeś kroki.
Kilian spojrzał na mentora z niemym pytaniem w oczach.
- O wilku mowa - mruknął w odpowiedzi zwiadowca.~~~~~
Sporo czasu mnie tutaj nie było nawet jak na mnie. Cóż, to dlatego, że...
Arsen: Leniłaś się.
*posyła mordercze spojrzenie* Można to tak ująć. W każdym razie... Jesteście ciekawi brata Arsena? Osobiście bardzo go lubię.
W ogóle doszłam do wniosku, że nikt jak Kilian nie umie nadepnąć Arsenowi na odcisk. Biedny Arsen (To wcale nie jest tak, że mi go nie żal).
I sądzę, że kolejny rozdział będzie ciekawszy od tego.
To na tyle!
Trzymajcie się!
CZYTASZ
[Zawieszone] Zwiadowcy|Późne Lata|Cisza przed burzą
Fanfiction[Zawieszone] Akcja dzieje się około 70 lat po akcji książek Johna Flanagana. Opowiada o chłopaku imieniem Kilian... Albo nieważne, jeśli chcecie, dowiecie się sami.