Rozdział 19

535 35 0
                                    

*Narrator*

Dokładnie minął tydzień. Gdy Voldemort zaatakował jedną z wiosek leżących we Francji. A dni w magicznym wymiarze mijały, aż niezwykle za spokojnie. Tak. Jakby miało coś bardzo złego się już wkrótce wydarzyć. Wszyscy ci, co mieli takie przeczucia, to przepuszczali że mają jednak rację. Jak się wkrótce miało okazać, to jednak się nic, a nic nie milili, ponieważ dwa tygodnie później w trakcie gdy uczniowie mieli lekcje Voldemort zaatakował małą wioskę leżącą w Londynie. Jak się okazało wszyscy dowiedzieli się dopiero po fakcie. Niestety wszyscy mieszkańcy wioski jednak nie przeżyli tego okrutnego ataku. Jedyną szczęśliwą nowiną dla wszystkich uczniów był fakt że nikt z ich rodziny tam akurat nie mieszkał.


Perspektywa Albusa

Z samego rana zwołałem zebranie aby umówić ostatnie wydarzenia. Niestety nie wszyscy wiedzieli co się dzieje, ponieważ dopiero dwa dni temu wrócili ze swoich misji. Dlatego też przed rozpoczęciem wprowadziłem wszystkich w to co się dzieje i jak wygląda sytuacja. Na szczęście w trakcie ostatniej akcji nikt nie zginął. Co mnie na prawdę cieszyło. Gdy w końcu ci zrozumieli co powiedziałem to rozpocząłem zebranie. Poinformowałem wszystkich że Steve, Syriusz i Remus będą prowadzili Klub Pojedynków. Co wszystko zaskoczyło. Ale nie pokazali tego później jeszcze trochę porozmawialiśmy i wszyscy wrócili do siebie.


Perspektywa Steve

Po śniadaniu wraz z Blackami udałem się na spotkanie z dyrektorem. Aby porozmawiać o Klubie Pojedynków. Po zajęciu miejsca zaczęliśmy rozmawiać. I opowiedzieliśmy im co planujemy. A szło mi na prawdę bardzo szybko. Że będziemy musieli podzielić ich na grupy, ponieważ nie wszyscy są na takim samym poziomie. A ten się z nami z nami zgodził. Przed wyjściem poinformowaliśmy Albusa że zastanawiamy się od jakiegoś czasu na naukę walki mieczem, ponieważ nie wiemy czego możemy się tak na prawdę spodziewać. A ten od razu się z nami zgodził. Co mnie i resztę na prawdę cieszyło 


*Perspektywa Remusa*

Z samego rana z mężem udałem się do posiadłości Blacków. Aby przeszukać Rodową Bibliotekę Blacków. Gdy tylko się pojawili w posiadłości to od razu skierowaliśmy się do biblioteki. Gdzie szukaliśmy informację. Gdy nagle się pojawił Stworek z informacją że mamy gości. Dlatego też zeszliśmy na dół gdzie ujrzeliśmy Lily, James Potterowie, Regelus, Walburga, Orion, Dorcas Blackowie, Charlus, Dorea, Alexander, Diana, Fleamont, Euphemia, Gaya Potterowie, Fabian i Gideon Prewett i Cedrik Diggory. Dlatego też myśleliśmy że mamy jakieś zwidy ale okazało się że jednak nie. Gdy szok minął to od razu wysłałem wiadomość do Albusa o tym co dzieje. Po upływie dwóch minut w posiadłości pojawili się Albus, Minerwa, Stece i Snape. Nikt z nich nie mógł uwierzyć że to prawda. Ale po sprawdzeniu wszystkiego okazało się, że jednak to oni. Po chwili Lily zapytała się nas gdzie jest jej mały Harry. Na to mój mąż że Hogwarcie. Lily i James spojrzeli się na niego z pod byka tak samo jak reszta, ponieważ nikt z nich nie wiedział jeszcze jaki jest dokładnie rok. 


Rozmowa

James:  Ale jak to przecież jest dopiero tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty pierwszy rok

Remus: Niestety nie, ponieważ jest tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty szósty rok - A tamci nie mogli w to uwierzyć

Gdy tak na nich patrzyli to Remus wyciągnął z kieszeni list na którym były wyniki sumów Harry'ego. Po chwili podał go Lily i Jamesowi aby ci mogli sobie ze spokojem go przeczytać. Gdy tylko to zrobili to po chwili James przeczytał to również nagłos i od razu wszyscy zrozumieli, że jednak to prawda. Dyrektor zaproponował wszystkim udanie się do Hogwartu aby tam ze spokojem porozmawiać i wszystko sobie powyjaśniać. 

I Harry Potter - A co by było gdyby? (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz