Już gdy tylko się obudził, wiedział, że to nie będzie dobry dzień. Gdyby tylko mógł, najchętniej by go przespał; zakopał się w kołdrze i po prostu wegetował do samego wieczora. Musiał jednak wstać, dobrze wiedząc, że zbyt dużo od niego zależało – miał teraz znacznie więcej obowiązków. Podniósł się więc, nawet nie chcąc patrzeć na datę w kalendarzu. Wyszedł na korytarz i od razu ruszył w stronę schodów, po drodze jeszcze uderzając dłonią w zamknięte drzwi.
– Wstawaj – rzucił tylko krótko i zszedł na dół. Nawet nie obejrzał się na ojca leżącego na kanapie w towarzystwie całej masy puszek po piwie. Bez słowa podszedł do okna i otworzył je szeroko, chcąc wpuścić do pomieszczenia świeżego powietrza – wszędzie śmierdziało strawionym alkoholem. Gdy mroźne, styczniowe powietrze wtargnęło do środka, ojciec momentalnie się ocucił. Drgnął i rozejrzał się dookoła, wciąż pijanym wzrokiem.
– Już wstałeś? – wybełkotał. Rafał uśmiechnął się krzywo, otwierając lodówkę i wyciągając z niej resztki sera. Po szkole będzie musiał zrobić zakupy, bo on i brat umrą w końcu z głodu.
– Mamy dzisiaj szkołę – przypomniał grobowym tonem, nie mając dzisiaj ochoty na rozmowy z ojcem.
– Ach, tak. – Mężczyzna pokiwał głową, jakby dopiero zdał sobie sprawę, że jego dzieci jeszcze chodzą do szkoły. W międzyczasie po schodach rozniósł się odgłos ciężko stawianych kroków, aż wreszcie w salonie połączonym z kuchnią stanął niski, chudy chłopak, z pozoru podobny do Rafała. Tylko z pozoru, bo Rafał dobrze wiedział, że gdy jeszcze mama żyła, wszyscy mówili, że Radek w wielu aspektach ją przypominał, a to Rafał poszedł w ślady ojca.
– Hej – wymamrotał nastolatek, ziewając szeroko. Rafał uśmiechnął się blado i kiwnął młodszemu bratu na powitanie.
– Idź się myj, zrobię śniadanie i zjesz już w szkole, co? Bo trochę zaspałem – powiedział, dobrze wiedząc, że wcale nie zaspał. Po prostu nie chciał wstawać. Teraz jednak czuł się winny, nie obudził brata na czas.
Cholera, jeszcze półtora roku temu nawet by go to nie obchodziło. Teraz jednak czuł się odpowiedzialny za Radka, w końcu kto inny miałby się nim zająć? Ojciec, który nie potrafi ogarnąć samego siebie, zachlewający się do nieprzytomności każdego wieczora?
Tak wiele się zmieniło, odkąd mamy nie było z nimi... Zacisnął wargi, próbując przełknąć gulę narastającą w jego gardle. Przepłakał już wiele dni i nocy, teraz po prostu musiał wziąć się w garść i ogarnąć ten cały burdel.
Zrobił bratu kanapki do szkoły i dopiero po tym zabrał się za siebie. Zaczynał później niż Radek, teoretycznie mógłby więc wrócić do łóżka i jeszcze trochę w nim poleżeć, ale z drugiej strony naprawdę nie chciał dzisiaj zbyt wiele myśleć. Szybko więc przyszykował się do wyjścia i kilka minut po bracie sam opuścił dom, zostawiając w nim pijanego ojca.
Zimne powietrze, jakie go otoczyło, przyniosło tylko pozorną ulgę. Już wiedział, że to będzie ciężki dzień.
***
Wrócił późnym wieczorem, odżegnując moment powrotu najdłużej jak tylko się dało – był nawet na zakupach i przez trzy godziny błądził po supermarkecie bez konkretnego celu. W końcu ile mógł wybierać produkty na jutrzejsze śniadanie i obiad?
Gdy wszedł do domu, zastał go widok pijącego ojca. Nic dziwnego, pewnie chwilę temu skończył pracę i pierwsze, co po niej zrobił, to sięgnięcie do butelki. Rafał skrzywił się na dźwięk otwieranej puszki piwa, ale nic nie powiedział. Dobrze jednak wiedział, że przez to daje ojcu milczącą zgodę, nie mógł jednak tak go osądzać. Śmierć mamy zmieniła ich wszystkich, ten dom już nigdy nie będzie taki, jak za jej życia.
CZYTASZ
I tak wszyscy wylądujemy w McDonaldzie | bxb | - zakończone
Short StoryOpowiadanie o trzech chłopcach: jeden się jąka, drugi do bólu przypomina Andy'ego Biersacka, a trzeci za czasów szkolnych prześladował dwóch pierwszych. Ich drogi na chwilę krzyżują się pod koniec gimnazjum, jednak ten krótki epizod całkowicie odmie...