Teodor praktycznie nikogo nie znał. Kojarzył jedynie współlokatorkę Rafała, niską, pulchną dziewczynę, która kilkanaście dni temu otworzyła mu drzwi i wpuściła go do pokoju Rzepy. Gdzieś jeszcze kręcił się Boguś, przywitali się, pogadali nawet ze sobą chwilę, jednak już po chwili Bohdan zniknął gdzieś, zdradzając jeszcze Teodorowi, że podoba mu się któraż z obecnych tu dziewczyn. Teodor pożyczył mu powodzenia i to byłoby na tyle, więcej interakcji z imprezowiczami nie doświadczył, bo zamiast chodzić i się witać, został przykuty do kanapy. Mimo wszystko wcale nie czuł się obco, chociaż rzeczywiście otaczały go same nieznajome twarze.
– Masz, zrobiłem ci. Słabego, tak jak chciałeś. – Popatrzył na lekko pijanego Andrzeja, stojącego tuż przed nim z wyciągniętą dłonią.
– Dzięki – odpowiedział, odbierając biały, plastikowy kubek z drinkiem. – Długo chcesz siedzieć? – zagadnął. No bo on to by najchętniej wrócił już do mieszkania i zaległ w łóżku. Może nawet powtórzył co nieco z wczorajszej nocy...
Andrzej jednak wzruszył ramionami, żeby zaraz znowu wyciągnąć przed siebie rękę, tyle tylko, że już nie z zamiarem podania mu kubka. Nim Teodor zdążył się uchylić, Andrzej już czochrał mu włosy z szerokim uśmiechem.
– Wiem o czym myślisz – powiedział tylko, mrugnął jeszcze zawadiacko, po czym, jakby nigdy nic, odwrócił się i odszedł, zostawiając zawstydzonego Teodora na kanapie w pokoju współlokatorek Rafała.
Kamiński westchnął ciężko i popatrzył na ciemny płyn w kubku. Wódka z colą, obowiązkowy drink na każdej domówce, pomyślał, żeby po chwili pociągnąć solidnego łyka i zaraz się skrzywić. Andrzej chyba nie miał pojęcia, co to słaby drink.
– Aż tak kopie? – usłyszał znajomy głos. Popatrzył na bok, na Rafała siadającego tuż obok na kanapie.
– Trochę... masz, spróbuj. Słaby drink według Andrzeja – powiedział i podał mu kubek, postanawiając na moment zapomnieć o całej gimnazjalnej przeszłości i o swoim uprzedzeniu do Rafała. W końcu udało mu się przekroczyć magiczną granicę przyjaźni z Andrzejem, cała reszta przestawała już mieć znaczenie.
– No. – Rafał wcale się nie skrzywił, po spróbowaniu Andrzejowego specyfiku. – Niczego innego po nim nie można było się spodziewać – dodał i uśmiechnął się z rozbawieniem.
– Chyba tak. – Pokiwał głową i odebrał kubeczek, żeby zaraz zamilknąć ze skrępowaniem. Tak właściwie to nawet nie wiedział o czym rozmawiać z Rafałem. Jego obecność obok z jednej strony przytłaczała, ale z drugiej Teodor czuł osobliwą wdzięczność, że nie siedzi teraz sam. W końcu naprawdę nikogo tu nie znał.
– A to... – zaczął nagle Rafał. Teodor popatrzył na niego kątem oka i dopiero teraz dostrzegł jego zaczerwienioną od alkoholu twarz. Rzepa zdążył już coś wypić zanim tutaj z Andrzejem przyjechali. – Z Andrzejem. Na schodach...?
Teodor poczuł, jak robi mu się gorąco. Sam jednak nie wiedział dlaczego – przez zawstydzenie, czy może jednak złość? Bo co Rafała obchodziły jego stosunki z Andrzejem? Po co o nie wypytywał?
– Tu chyba nie ma co tłumaczyć – prychnął zły i dopił drinka do połowy. Już nawet się nie skrzywił, zbyt zajęty wyzywaniem wścibstwa Rzepy w myślach.
– Stało się coś między wami? – zapytał w końcu, przestając się motać.
– Najwyraźniej tak – odpowiedział, a w jego głosie pobrzmiewało zadowolenie. Zerknął na Rafała, na jego skonfundowany wyraz twarzy, przez który poczuł się jeszcze lepiej. Tak, całował się z Andrzejem. Tak, sprawy potoczyły się w dokładnie takim kierunku, jaki Teodor wymarzył sobie już parę lat temu. Wszystko się układało, a Rafał niech przestanie wtykać nos w nieswoje sprawy.
CZYTASZ
I tak wszyscy wylądujemy w McDonaldzie | bxb | - zakończone
Krótkie OpowiadaniaOpowiadanie o trzech chłopcach: jeden się jąka, drugi do bólu przypomina Andy'ego Biersacka, a trzeci za czasów szkolnych prześladował dwóch pierwszych. Ich drogi na chwilę krzyżują się pod koniec gimnazjum, jednak ten krótki epizod całkowicie odmie...