Rozdział 17

11.3K 338 31
                                    

Oczami Arona

-Alfo z Luną jest wszytsko w pożądku ale jest jeszcze bardzo duży problem..... Bo Luna... tak jakby jej wilk zostal zabity przez ta trucizne - wydukał a ja wytrzeszczyłem oczy- jest teraz człowiekiem ale jeszcze nie mozemy wykluczyc tego, że jej wilk jest poprostu uśpiony i to bardzo mocno

-Czyli Luna ona jest narazie człowiekiem ale jeszcze nie widomo czy jej wilk umarł czy został uśpiony? -on kiwnął głową- co trzeba zrobić żeby się dowiedzieć czy jej wilk jest uśpiony? nie czuje zapachu jej wilczycy

-Pierwszy dzien musimy przeczekać Alfo a jak nic się nie stanie to zacząć z nią mnustwo ćwiczyć aby jej wilczyca się obudziła - powiedział zmartwony- o ile tam jeszcze jest - dodał ciszej ale ja to usłyszałem i westchnołem.

-A tak mniej wiecej ile mamy na to czasu aby jej wilczyca się ujawiniła przez te treningi?

-Około tygodnia alfo jeśli chociasz nie poczujesz zapachu jej  wilczycy to znaczy, że została na zawsze człowiekiem - spojrzałem na moją mate zdenerwowany gdyby nie to że uciekła nigdy by nie doszło do takiej sytuacji. Lekarz wyszedł a ja usiadłem przy jej łóżku.

Kurwa no i co ja mam zrobić przeciesz moim stadem nie może zarządzać człowiek. Stado na pewno osłabnie. Chodź w sumie jak będzie miała taki charakterek jak wcześniej to jej się uda. Była wilkołakiem więc da rade wieżę w nią. Wyszedłem z pokoju. Muszę się przewietrzyć za dużo wrażeń jak na jeden dzień.

Oczami Rose

Kurde mój łep. Otwieram oczy i widze biały sufit. Podnoszę się delikatnie na łokciach i stwierdzam, że jestem u siebie i Arona w pokoju. Wstaję z łóżka podchodze do półki z książkami. Jestem jakieś dwa metry od nich. Czemu ledwo co widze ich tytuły? Zawsze je widziałam z takiej odległości, dziwne. Podchodzę do okna i widzę bawiące się dzieci. Prubuję usłyszeć o czym rozmawiają ale śmiało stwierdzam, że nic nie słyszę. Co jest do chuja!? Cholera co się dzieję!? Podchodzę do jakiegoś wazonu i go tłuczę biore odłamek szkła i przejerzdżam sobie po ramieniu. Patrze na małą ranke i czekam aż się zagoi. Czekam dwie minuty, trzy, cztery i kurwa nic!!!

-Cholera czy j-ja jestem cz-człowiekiem? - jeszcze powstrzymuję się od płaczu. Muszę jeszcze coś sprawdzić . Oby się udało. Staje na czworaka i się skupiam zamykam oczy i prubuję zmienić się w wilka. Wiem pewnie komicznie to wyglonda ale no trudno. Kurwa o co chodzi?! . Siadam na ziemi.

-Talia jesteś t-tam - mowię cichym głosem - Talia!! Proszę cię odezwij się - zaczynam płakać to nie może być prawda ona żyję i ma się dobrze i pewnie teraz się ze mnie nabija- Talia proszę-zaczęłam płakać. Wstałam i zaczęłam wszystko rozwalać. Jezus moja Talia moja przyjaciułka!! Rozwaliłam prawie wszytsko nagle zaczęło brakować mi tchu, nie mogłam oddychać. Opadłam na ziemi prubowałam łapać powietrze ale nie umiałam. Nagle do pokoju wpadł Aron.

-Lakarza!!! - usłyszałam jak przez mgłę i nagle ktoś dał ręke na moje ramię i wcisnął mi do ust coś dziwnego

-Luno oddychaj przez usta - zrobiłam to co mi kazano i po chwili wszystko wruciło do normy. Widziałam mojego mate i lekarza, którzy wyszli z pokoju. Moja kochana wilczyca nie ma jej!!

Oczami Arona

Wyszedłem z pokoju i spojrzałem na lekarza, który trzymał inhalator w ręce.

-Ona ma astme?

-Nie Alfo ale dostała silnego napadu paniki nie miałem czasu przywlekać tu sprzętu do oddychania musiałem wziąść inhalator- spojrzałem na niego

-Skąd go miałeś?

-Mój siostrzeniec, który jest człowiekiem ma astme mam go na wszelki wypadek jakby zapomniał  wziaść swojego gdyby tu przyjechał- kiwnąłem głową i wszedłem do pokoju i spojrzałem na moją mate i pokój. Cały był w śmieciach i w porozwalanych rzeczach. Podeszłem do Rose i wziąłem ją na ręce. Wtuliła się we mnie i cicho łka. Teraz czeka nas długa rozmowa.

Jeśli pod tym rozdziałem będzie 10 komętarzy dotyczące fabuły i oceny opowiadania to jutro o 16 wlatuje następny rozdział😍😍 dozobaczenia
😍

Moja MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz