Jestem w połowie drogi do domu. Muszę jak najszybciej dostać się tam, a to dlatego, że chce otrzymac pomoc od Lucka i przyszywanego taty. Nagle jednak czuję palący ból na szyi i na tyle głowy. Zwijam się z bólu nie wiedząc co się dzieje. No tak!! Aron coś mu jest! Od kiedy ja się przejmuję jego losem? To tak boli. Opieram się o drzewo aby nie upaść. Muszę mu pomóc ide jak najszybciej umiem próbując nie zwracac uwagi na paraliżujący ból. Po chwili to mija a ja w obawie przed najgorszym wracam do jego domu. Wpadam jak strzała do domu i szukam go po wszystkich pomieszczeniach. I nie ma go, Jak to? Powinien tu być, no kurde. Nagle słyszę jak ktoś wchodzi do domu ale to nie jedna osoba, tylko dwie. Chowam się w łazience a dwie osoby przechodzą obok niej i kierują się do gabinetu Arona.
-A co jeśli ci nie pomogę- warczy ledwo słyszalne mój mate. Widać, że nie lubi gościa.
-Jak nie, to cię zabiję, będziesz umierał w męczarniach pipo-uchylam delikatnie drzwi i widzę jak jakiś umięśniony facet wpycha go do pokoju. Widzę krew na podłodze. A jak Aronowi coś się stało? Idę po cichu do jego gabinetu. Po drodze jednak wchodzę do mojego pokoju tam mam pistolet, który kiedyś Aron mi dał. Jak on to ujoł po to abym była bezpieczna. Biorę go i wychodzę podchodzę pod drzwi gabinetu i słyszę krzyki i kłutnie. Wchodzę do gabinetu zdecydowanym krokiem widzę Arona za biurkiem a ten gość stoi przed nim. Przykładami temu nieznajomemu pistolet do głowy.
-Ani drgnij bo inaczej ta kulka znajdzie się w twojej dupie a potem w głowie - mówię a ten ktoś się tylko śmieje.
-Ty? proszę cię nie osłabiaj mnie. Dziewczyna, która sięga mi do ramienia mogłaby mi coś zrobić. Kto to Aronku ? Jakaś twoja lafirynda na boku? - no to teraz żeś mnie wkurwił gościu.
-Teraz się doigrałeś kupo cholesterolu - strzelam mu w ramię a potem z całej siły uderza rączką od pistoletu w tył jego głowy. On upada na ziemię nie przytomny. Podbiegam do Arona, który ledwo siedzi na krześle. Odrazu go przytulam a on mnie obejmuje.
-Błagam nie zostawiaj mnie więcej. Kocham cię ja nie wiem co by było gdyby on mnie zabił. Miałem mu pomóc ciebie odnaleść ale nie wiedziałem czy ma dobre zamiary więc się sprzeciwiłem i prawie mnie zabił ale pierwsze kazał mi ciebie odnaleść. Gdybym umarł za nim byś przyszła to nie miałbym okazji ci już nigdy powiedzieć tych słów. Rose kochanie ja ciebie kocham nie zostawiaj mnie - zaczął płakać jak małe dziecko. Przytulam go do siebie mocniej i odrazu napotykam się z rozciętą głową chłopaka.
-Aron chodź muszę Ci to opatrzeć - on posłusznie wstaje a ja idę za nim do łazienki. Nawet nie zwracam uwagi na twarz tego gnojka i idę dalej. Ciekawe kiedy się obudzi. Po drodze do łazienki Aron dzwoni po swoje bety aby przyjechały i zabrały faceta do piwnicy, w której ma siedzieć związany.
Kiedy jesteśmy w łazience wyciągam apteczke i zaczynam opatrywać mu głowę. Obmywam mu twarz i pomagam ściągnąć mu ubrania, on wchodzi do wanny i zaczyna się mozolnie myć. Ja wychodzę na tą chwilę z łazienki aby nie patrzeć na jego nagie ciało. Kiedy woła mnie z powrotem przychodzę do niego i pomagam mu wyjść a on wyciera się i ubiera.
-Nie strasz mnie tak więcej proszę - wtulam się w niego a on delikatnie mnie obejmuje.
-Martwisz się o mnie? - patrzy na mnie w szoku.
-Tak a co w tym dziwnego - on przygryza lekko wargę i patrzy w moje oczy a raz w na moje usta. Nagle zaczyna mnie delikatnie całować. Ja w szoku nie wiem co zrobić. Kiedy ma się już odsunąć zrezygnowana ja zaczynam oddawać pocałunek. Zradza się on z nieśmiałego w bardziej odwarzniejszy. Po chwili odrywamy się od siebie. On patrzy na mnie uśmiechnięty a ja stoję zarumieniona.
-Przepraszam jeśli ci się to nie spodobało. Ale teraz musimy iść do tego gnojka musisz wiedzieć kto to jest-bierze mnie za rękę i prowadzi do piwnicy. Wchodzimy tam a on zapala światło, na środku stoi krzesło a na nim siedzi starszy gościu. Podchodzę do niego niepewnie i podnoszę jego zmęczoną głowę. Czyli bety nieźle się nim zajęły. Kiedy spoglondam na jego twarz odrazu odsuwa się o dwa kroki zszokowana.
-Aron czy to, to, to.. -nie mogłam się wysłowić.
-Tak to twój ojciec - mówi nie wzruszony.
-Twój tata mówił przed śmiercią, że mnie szuka ale żeby tak szybko natrafil na mój trop - męszczyzna na krześle zaczyna się budzić i spoglonda na mnie, a następnie na jego ustach widnieje wielki uśmiech
-Rose córeczko to naprawdę ty? - w jego oczach są łzy.
-Aron mogę? - wskazuję na sznór a on tylko kiwa głową. Ja rozwiązuję więzy a mój tata mocno mnie przytula. Wtulam się w niego, a z moich oczu lecą łzy. Za sobą słyszę ciche powarkiwanie. Śmieję się cicho.
-Ty mały nie strasz, nie strasz bo się zesrasz - mówi mój ojciec przez śmiech. Kiedy widzę minę Arona zaczynam jeszcze głośniej się śmieć. Jego miną jest bezcenna. Otwarta buzia i wybauszone oczy.
-Już wiem po kim ma ten charakterek - warczy cicho pod nosem i kopie jakiś kamień z skrzyżowanymi rękami na klatcie.
-Czemu wcześniej mnie nie szukałeś? - pytam a on spuszcza głowę.
-Musiałem rozprawić się z wrogami nie mogłem cię bardziej narażać - uśmiecha się delikatnie a ja kiwam głową.
-Dobra koniec tych pogaduszek i wyznań życiowych, rodzinka w komplecie, super. Więc możesz łaskawie do jasnej cholery wziąść te ręce z niej bo jak nie to ci je utne i wsadzę ci w odbyt - mówi zazdrosny Aron.
-Wyrażaj się kutasie niezwalony- mówi mój ojciec.
-No właśnie - mówię.
-Chryste Panie ja nie wytrzymam - zirytowany uderza lekko czołem o ścianę.
Mam nadzieję, że się spodobał
CZYTASZ
Moja Mate
Manusia SerigalaOna- to piękna 17 letnia dziewczyna. Bita, upokarzana na każdym kroku. Jest także odważna i mimo tych przeszkód nadal idzie dalej przed siebie. Lecz skrywa pewien sekret. On- młody Alfa, który szuka swojej mate. Jest on zaborczy i nie nawidzi jak k...