Rozdział 9

14.2K 433 40
                                    

Siedzę na łóżku w mojej sypialni. Nie przepraszam w mojej i tego potwora. Odkąd wczoraj wyszedł z tamtej sali nie wrucił do teraz. Wzdychnęłam cicho i zeszlam z łóżka . Podeszłam do okna i lekko je uchyliłam i wyjrzałam przez nie. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Po zapachu poczułam, że to Aron więc wyjebane mam. Nagle poczułam jak łapie mnie od tyłu.

-Rose dziś masz być grzeczna - warczy mi do ucha.

-Dobrze dobrze- stoje przy oknie i lekko przymykam oczy. Będzie dziś ciężki dzień.

-Rose wszytsko dobrze z tym twoim nadgarstkiem. Bo wczoraj usłyszałem, że coś chyba w nim chrupło- serce zabiło mi mocniej gdy usłyszałam to pytanie.

-Tak - Odpowiałam spokojnie

- Pokaż go- lekko wystawiłam do niego już zdrowy nadgarstek. Obejrzał go dokładnie.

-Hmmm chyba mi się przesłyszało- puscił moją rękę.

-Jesteś dalej zły? - patrzy na mnie wciekłym wzrokiem.

-A jak myślisz? - przyparł mnie do parapetu tak, że nie mogłam uciec. Przłknęłam głośno śline. - tak jestem cholernie zły na ciebie. Ja ciebie kocham a ty mnie nie ale to sie za chwilke zmieni - odsunął lekko włosy z mojego obojczyka a jego oczy lekko pociemniały.

-Aron nawet nieprubuj - on nic nie mówiąc wziął mnie na rece i rzucił jak lalką na łóżko. Chciałam z niego szybko zejść ale on przygniutł mnie do materaca i zablokował moje ręce nad głową. Szarpałam się gdy całował moją szyję i lekko podgryzał to miejsce. Możliwe, że by mi się to podobało ale w takiej sytuacji to nie. Polizał lekko to miejsce. Zauwarzyłam jak wysówa kły. Cholera on serio to zrobi. Jebany wilk przejoł nad nim kontrole. Kiedy miał wbić już zęby w mój obojczyk. Ktoś zapukał do drzwi. Aron odsunął się odemnie. Jejku dziękuje ci mój wybawco.

-Alfo twoi rodzice będą za 10 minut

-Cholera mieli byc o 17 a nie o 13-wstał energicznie z łóżka - masz się stosownie ubrac bo jak nie to pożałujesz. Wyszedł z pokoju. Podeszłam do szafy i z racji ze dziś jest ciepło założyłam któtkie dżinsowe spodenki,  szarą bluzkę, którą włożyłam sobie do tych spodenek. Zaczesałam włosy w kucyka i wyszłam z pokoju przed, którym czekał Aron. Gdy mnie zobaczył jego oczy się rozszeżyły. Mam przejebane.

-Rose w coś ty się ubrała. Cholera nie ma czasu na przebieranki. Jak wrucimy do pokoju to dostaniesz kare-zawarczał

-hmmm są trzy rodzaje kar, którą morzesz mi dać. Albo mnie uderzysz albo mnie oznaczysz bardzo bardzo brutalnie albo w najgorszym wypadku pewnie zgwałcisz. Nie bój się jestem przygotowana na takie coś- on patrzył na mnie z niedowierzaniem a ja zeszłam schodami do salonu, w którym siedziała starsza pani ubrana w niebieskie spodnie do kolan i białą bluzkę. Odrazu było widać, że nie była zbyt przyjaźnie nastawiona gdy mnie uwidziała. Ahhhh pewnie też myśli, że jestem człowiekiem no trudno będzie zabawa.

-Aron ojca dziś nie będzie gdyż pojechał na zjazd. Powiem szczerze, że spodziewałam się kogoś lepszego a nie takie coś jak ona- mnie aż zatkało- ehhh ludzka rasa jest taka żenująca i wogule słaba- zagotowało się we mnie morze nie jestem człowiekiem ale wiem że oni tacy nie są.

-Wie pani co uwarzam, że teraz to pani jest żałosna tak mówiąc - jej szczena opadła gdy to usłyszała. Haa 1-1 babuniu.

-Hmm Aron powinneś nauczyć jej ogłady przed kimś naszego pokroju

-Wiem mamo ale jakoś nie chce się słuchać

-Ahhh ja nie wiem jak ty chcesz utrzymać stado przy takiej Lunie. Ona jest do niczego- zacisnęłam zęby mocno i patrzyłam się na nią z mordem w oczach.

-Masz rację nie wiem czemu los dał mi akurat ją- nie powiem zabolało jak tak powiedział. Mój wil zaskamlał żałośnie . Też bym chciała tak zrobić.

- Hmmm powiem wam, że oboje jesteście siebie warci dwa zadufane w sobie psy- usmiechnęłam się słodko i siadłam na kanape gdy oni patrzyli się na mnie wściekli. Zachciało mi się płakać ze śmiechu. Kurwa takie same wkurzone ryje. Tylko jeden ryj pomarszczony a drugi przystojny.

-Wiesz co Aron spodziewałam się takiego zachowania względem niej. Więc przyprowadziłam ci lepszą kandydatke na lune tego stada. Chyba znasz Anabel? - pfff ciekawe kto to.

Nagle do pokoju weszła ta szmata, która była u Arona kiedy był w śpiączce. Zlustrowałam ją wzrokiem na nogach miała czerwone szpilki. Była ubrana w czerwoną miniówe i białego topa, który opinał jej przerośnięty biust. Fuuuujj. Kiedy spojrzałam na jej twarz to przeżyłam szok. Kurwa nieeee. Ona ma na sobie kilo tapety. Jejku pewnie jakbym ją lekko tykła palcem to połowa by się zsypała na ziemię.

-Ona ma być Luną stada? Przecież ona wyglonda jak dziwka spod latarni. Bo z burdelu się bardziej szanują niż ta szmata- przeciesz to jest mop do podłogi kurde. Chociasz mop ładniejszy.

-Co ty sobie wyobrażasz!? - ja wale jaki ona ma piskliwy głos - pewnie mawet żadnego wykształcenia nie masz dobrego

-Hmmm no w twoim fachu na pewno nie bo ty jedynie do burdelu byś mogła iść- ona tylko zarzuciła włosami do tyłu i podeszła do Arona i wepchnęła się tym słoniowatym dupskiem pomiędzy nas. Aż spadłam z kanapy. Ile ta baba musi mieć tłuszczu na tej dupie!? Usiadła mu jeszcze na kolanach. Nie zdziwiłabym się wogule gdyby nie to, że on jej nie zepchnął. Coś we mnie pękło. Moje oczy pociemniały i wydałam z siebie gardłowe warknięcie. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Teraz nie liczyła się moja tajemnica tylko ten kij od mopa, który siedział na Aronie.

Uuuu no to się porobiło no nie?
Dobrego czytania życzę.


Moja MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz