Rozdział 31

8.2K 275 124
                                    

Oczami Arona

Uciskam z całych sił ranę Rose aby krew już tak nie leciała. Gdzie ten cholerny lekarz!? Jest taka blada i zimna. Słyszę jeszcze bicie jej serca ale już bardzo słabo. Przytulam ją do siebie i całuję w głowę.

-Jeszcze chwilka kochanie jeszcze tylko momęcik. Za chwile przyjdzie pomoc - mam łzy w oczach. Po co ja jej to zrobiłem!? Mogłem poczekać jeszcze aby przywykła do mnie!

Nagle słyszę kroki i do pokoju wchodzi doktor. Odrazu do nas podchodzi. Odrywam ręke od jej rany a krew odrazu zaczyna płynąć jeszcze szybciej. Lekarz przerażony patrzy na to a następnie bierze pierwszy lepszy ręcznik i mi go podaje.

-Aron uciskaj ranę! Mocno! - wyciąga z swojej walizki jakąś strzykawkę i wbija jej w ramię - zanieś ją na skrzydło szpitalne. Wstaję i biorę Rose na ręce. Lekarz uciska jej ranę. Kiedy jesteśmy na miejscu. Zaczyna ją podpinać do rużnych kabelków.

-Puść ranę i idź po krew. Muszę ją jej przetoczyć  - biegnę szybko do odpowiedniej sali i biorę z tamtąd odpowiednią krew i biegnę z powrotem. No powiem, że nieźle mieć takie skrzydło szpitalne w domu. W głownym domu też takie mamy tylko owiele większe ale sprzęty i pomieszczenia są takie same. Wchodzę do sali i podaję lekarzowi worek z krwią. Do sali wpada jeszcze dwuch lekarzy. Pewnie po nich zadzwonił przed chwilą.

-Musisz wyjść z sali - siłą wypychają mnie z pokoju i zamykają drzwi. Siadam wykończony na krześle. Boże co ja zrobiłem. Gdyby nie ja to ona by tego nie zrobiła.

Czekam już tu z dwie godziny. Nagle lekarz wychodzi z sali z całym kitelkiem od krwi. Przerażony wstaję z miejsca i podchodzę do niego.

-I co z nią?

-Podczas przetaczania krwi i zszywania ran straciliśmy ją na jakieś 15 minut ale naszczęście praca serca została odzyskana. Straciła mnustwo krwi rana była bardzo głęboka dziwię się, że wogule jeszcze żyje. Gdybyś zadzwonił po mnie jakieś 5 minut puźniej już by tu jej z nami nie było. Jej serce biję powoli. Narazie następna doba będzie decydująca.

-Czy ona jest przytomna? - mam nadzieję, że tak bo muszę ją ochrzanić.

-Nie ale za jakąś godzinę powinna się wybudzić - odchodzi ode mnie a ja wchodzę do sali, w której jeszcze dwuch doktorów sprawdza czy wszytsko jest w pożądku. Po chwili jednak wychodzą informując mnie, że będą dziś tu przebywać i jeśli nic się nie będzie działo bendą wpadać tu co dwa dni na badania.

Podchodzę do łóżka i siadam przy mojej kruszynce. Jest taka blada. Delikatnie biorę jej zimną dłoń do mojej ciepłej i gładze ją kciukiem.

-Rose obudź się już. Ja nie wiedziałem, że ty tak zareagujesz. Tak bardzo przepraszam. Byłem głupi, że to zrobiłem ale czasu już nie cofnę będę tylko się starał o to abyś mi wybaczyła - spuszczam głowę i patrzę na jej dłoń

-Nigdy ci tego nie wybaczę. Jesteś dla mnie nikim w tej chwili. Nienawidzę cię - słyszę cichy głos dobiegający obok mojej głowy. Podnoszę ją i widzę wykończone oczy mojej mate. Chce ją przytuluć ale ona delikatnie podnosi dłoń abym nawet jej nie dotykał-nie chce cię znać. Wypuść mnie z tąd jak wyzdrowieję

-Nie mogę, kocham cię - ona odrazu spogląda na mnie wściekła.

-Kurwa ty myślisz, że będzie normalnie po tym co ty mi zrobiłeś!!! Po tym co ja przeszłam z tobą będzie okej!?! Nienawidzę cię!! Jesteś dla mnie nikim!! Jesteś zwyczajnym sukinsynem bez uczuć!! Nienawidzę cię ty ciulu zjebany złamasie!!! - krzyczy na tyle ile jej gardło i zmęczenie pozwala a po jej policzkach lecą łzy ja nie mogąc dłużej tego znieść wychodzę z pokoju. Muszę iść się odstresować. Wiem, że to chujstwo wychodzić z domu kiedy twoja mate jest cieżko chora czy coś ale muszę. Dlatego dzwonię do tej jebanej dziwki Anabell ona mi teraz pomoże się odstresować i wyładować.

Oczami Rose

Płaczę na łóżku szpitalnym. Nie chce tu być ale nie mam siły się nawet ruszyć. Jestem wykończona, wszytsko mnie boli. Jestem już tak bezurzyteczna, że nawet zabitej mnie nie chcą. Płaczę cicho i przytulam się do poduszki. Boże i co ja zrobię? Nawet nie dam rady uciec. Zamykam oczy i zaczynam masować skronie żeby się uspokoić. Nagle do pokoju ktoś wchodzi. Otwieram oczy i widzę doktora.

-Luno - kłania się - jak się czujesz?

-Może być - mówię a tak naprawdę czuję się okropnie.

-Hmm dobrze mogę wiedzieć czemu to zrobiłaś? - psycholog się znalazł pfff

-Nie chce nikomu o tym mówić - szepczę a on wychodzi z sali. Słyszę znowu otwieranie się drzwi. No kurde nawet człowiekowi odpocząć nie dadzą. Podnoszę wzrok na tego ktosia a mój oddech przyśpiesza.

-To niemożliwe - szepczę

-Dawno się nie widzieliśmy Rose - zamieram kiedy zaczyna do mnie podchodzić. Przedemną właśnie stoi we własnej  osobie....

Mam nadzieję, że sie podoba😍😍 jakieś pomysły kto do niej przyszedł😂😍😍

Moja MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz