Rozdział 14

11.5K 360 23
                                    

Moja słodka mate śpi już prawie od tygodnia. Lekarz mówi, że jest silna i się za niedługo obudzi lecz boję, się że może się coś jeszcze stać z moja kruszynką. Przełożyłem nawet spotkanie się z moją matką. Właśnie leże obok Rose i przeglondam papiery ojca już od tygodnia nie moge niczego wygrzebać. Nawet gdy pytałem moich kumpli o tym czy słyszeli coś o jej watasze lub czy wiedzą kto wymordował jej rodzine, to nikt nic nie wiedział. Zmęczony już tym grzebaniem w papierkach odkładam je obok na stolik. Lecz nagle coś żuca mi się w oczy. Jedna meluteńka zgięta kartka. Biorę ją i zaczynam czytać. A to co tam widzę to mnie przeraża. Moj ojciec zabił jej całą watahe. Ta kartka jest to list do sprzymieżeńców mego ojca z informacją, że wataha Rose jest cała powybijana.

No to chłopcy udało nam się zabić wszystkich z tej obskurnej watachy. Lecz jednak żaden wilk z mojej watachy nie mógł znaleś córki tego jebanego skurwiela. Więc zarządzam, że każdy z was ma szukać tej małej a jak ją znajdziecie zabić na miejscu, ale w takie sposób aby nawet tam gdzie trafi śniły się jej koszmary jak  cięliście ją na malutkie kawałeczki.

Odrazu odkładam kartke i wybiegam z pokoju i rycze na cały dom watachy. Wszytskie wilki, które są w pobliżu kulą się a ja biore mojego betę i wsiadam z nim do samochodu. Z piskiem opon odjeżdżam z posesji i jade do mego ojca. Musze mu pokazać, że ze mną się nie zadziera a szczegulnie jeśli chodzi o moją mate.

-Ty Aron co jest?

-Już wiem czemu moja mate uciekła wtedy z domu - zaciskam ręce na kierownicy i cały się trzęse- mój ojciec zabił jej całą watache a także kazał jej szukać innym watachą aby następnie zabić

-Aron i co zamierzasz zrobić przeciesz to twój ojciec - warcze cicho pod nosem a mój beta patrzy na mnie i wzdycha.

-To już nie mój ojciec. Przez niego moja mate się mnie boi i uciekła ode mnie.- jadę jak najszybciej mogę. Oj tatusiu będziesz miał przejebane.

Oczami Ethana

Wchodzę przez okno do jakiegoś pokoju w domu tego śmiercia Arona. Muszę odnaleść moją siostrę. Mam nadzieję, że z nią wszytsko w pożądku. Kiedy ostatni raz ja widziałem i kazałem ogluszyć ją jednem z moich wilków. Ale jeden jak ją wynosił wstrzyknoł jej coś do ramienia. Okazało się, że to jakiś kundel z watachy ojca Arona. Kiedyś ten kundel, który jej to zrobił prosił abym go uczynił jedym z swoich oczywiście się zgodziłem ale teraz żałuje to miał być podstęp. Ojciec Arona wiedział, że moja siostra żyje i kiedyś bendzie chciała się ze mną skontaktować więc kazał jednemu ze swoich w takiej sytuacji wstrzyknąć jej tę przeklentą trucizne. Oczywiście ten wilk już dawno wącha kwiatki od spodu. Ten śmieć jeszcze śmiał mi się prosto w twarz gdy mi wszystko opowiadał. Chodzę cicho po wszytskich pokojach aż nagle napotykam skrzydło szpitalne wchodzę tam i widze kilka lóżek a na jednym z nich moją siostrzyczke. Podchodze do niej. Ona jest taka blada. Chwytam ją za dłoń.

-Rose proszę obudzić się błagam cię. To wszytsko moja wina wtedy ja mogłem wszytskiego dopilnować przy wynoszeniu cię z domku a nie zlecic to jakiemuś kundlowi. Błam obudź się. - wogule gdzie jest ten śmieć powienien teraz leżeć obok niej i jej pilnować. Dostrzegam stos kartek obok łóżka a na pościeli małą karteczke

Rose jakbyś się obudziła wiedz, że ja nie miałem nic wspulnego z zabiciem twojej watachy. Teraz pojechałem się rozprawić z tym, który zrobił ci tyle złego w życiu.

Aron

Odkładam kartkę na miejsce. Może Aron jednak się zmieni dla Rose. Siędze jeszcze przy niej jakąś godzine aż nie słysze jak ktoś idzie do tego pomieszczenia szybko wyskakuje przez okno i biegnę do lasu. Oby Rose wyzdrowiała.

Dziękuję za okładkę Natson48.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

Moja MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz