Nowy Świat

73 5 4
                                    

-Mamo! Mamo! Opowiesz mi bajkę?! - siedmioletnia dziewczynka energicznie wskoczyła na stare, skrzypiące łóżko, które pod jej znikomym ciężarem, o mało się nie zarwało. Z poduszki uniosła się sporawa chmura kurzu, roznosząc się po całym pokoiku.

-Kochanie, tyle razy ci mówiłam, że o tej godzinie nie wolno krzyczeć. Jest już dawno po osiemnastej, a jak wiesz, od tej godziny obowiązuje cisza nocna - uspakajała ją kobieta.

-Ale przecież nikt jeszcze nie śpi... - jęknęła, kładąc się na materacu, wypełnionym styropianem.

-Wiem kotku, ale starsi ludzie ustanowili taki nakaz. Musimy to uszanować. Inaczej mogą zabrać nam nasz pokój, a chyba nie chciałabyś spać na ławkach?

-Przecież nie można nigdzie wychodzić po 22:00 - przekrzywiła główkę, wpatrując się z niezrozumieniem w rodzicielkę.

-Tak, wiem, ale proszę, posłuchaj tego, co mówię - poprosiła - Dobrze... To o czym chciałaś tą bajkę? - westchnęła, dosiadając się do córki.

-Hmmm... - podrapała się po brodzie, niczym maleńki filozof, rozmyślający nad sensem życia - Może o twojej przeszłości? W końcu, to wtedy wszystko się zaczęło - uśmiechnęła się.

-Przecież słyszałaś już tyle historii...

-I każda jest inna! - przerwała jej - Na przykład ten dziwny system z dzwonkami w szkole! Albo wielki festiwal świateł na niebie, podczas witania Nowego Roku!

-Eh... Zgadza się słoneczko.. Każda faktycznie jest inna... Nigdy nie sądziłam, że kiedyś może mi tego tak brakować...

-Mówisz tak zaaaawszee - jęknęła, przeciągając się - Na pewno jest coś jeszcze.

-No cóż... Jest taka jedna rzecz. Właściwie... Od tego chyba wszystko się zaczęło, wiesz?

Ciężko jest sobie wyobrazić  miejsce, w którym wszystkie osoby na świecie, mogą mieć ze sobą kontakt, prawda? Mogą robić wszystko, co tylko chcą i nikt im niczego nie zabrania. To miejsce, gdzie żyli ludzie odważni, którzy nie bali się krytyki ze strony innych. Wspierali się nawzajem, a całe ich życie, potrafiło opierać się na pasji. Każdy znalazł tam swoje miejsce. Mógł przebywać razem z ludźmi, bądź spędzać czas samotnie. Nie było żadnych przeszkód.

W tym miejscu, powstawały niesamowite rzeczy. Aż trudno sobie wyobrazić, jak niektórzy potrafili być kreatywni! Niemal wszystkie pomysły świata, zostały już zrealizowane, a jakimś cudem, nadal pojawiały się nowe. Niesamowite, prawda?

Zgadza się, zdarzała się krytyka. Ona jednak umacniała te silne osoby. Dzięki niej, stawały się jeszcze silniejsze. W końcu, zawsze mogły liczyć na wsparcie ze strony innych.

Nie wystarczyłoby życia, żeby zliczyć, ilu osobom poprawił się humor, podczas pobytu w tym miejscu. Panowała wolność słowa. Nikt niczego nikomu nie zabraniał. Każdy w spokoju mógł tworzyć to, co tylko mu się podobało. Tolerancja rozwijała się na każdym kroku. Osoby dotąd wykluczane, stały się lubiane i doceniane. Brzmi, jak raj.

Konstruktywna krytyka i ogólne wyrażanie opinii, było na porządku dziennym. Takich osób były setki, tysiące... Kto by tam liczył? Ważny był przekaz. Od czasu do czasu, toczyły się wojny, mające na celu rozbawić ludzi bezstronnych oraz przynieść większą popularność tym walczącym. Fantastyczne podejście. Rady i pozytywne słowa, płynące od niektórych, potrafiły umilić dzień praktycznie każdemu.

Niestety nic nie trwa wiecznie. Pewnego dnia, 26 marca 2019 roku, po wielu próbach, wprowadzono ogromny zakaz na wszystko, co dobre. Władze postanowiły wejście, by nikt więcej nie trafił do tego miejsca. Nałożono wielką, ohydną cenzurę, która uniemożliwiła tworzenie rzeczy, które się kocha. 

Ludzie uciekali stamtąd  drzwiami i oknami. Nikt nie mógł znieść wyglądu tego miejsca. Z czasem stało się ono zupełnie opustoszałe. Tylko nieliczni się tam zapuszczali. Następnie ten niegdyś cudowny świat, został całkowicie usunięty, z powodu zbyt małej popularności.

Tak właśnie niecałe 400 osób w pięć minut, wbrew ogólnoświatowym protestom, zniszczyło ziemski raj. Dlaczego? Mieli w tym swój interes. Nie przejmowali się zdaniem innych. Po prostu to zrobili.

-To naprawdę się stało? - zapytała z niedowierzaniem. Jej duże, niebieskie oczy, zaszkliły się łzami, które z całych sił starała się zatrzymać, by nie zaczęły ściekać po jej różowiutkich policzkach.

-Mhm - pokiwała głową matka, zapatrując się małe okienko, będące jedynym (oprócz sztucznej świeczki) źródłem światła.

-A... Jak to miejsce się... Nazywało?

-Internet kochanie. To był internet...

Ś𝙼𝙸𝙴𝚃𝙽𝙸𝙺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz