–Jesteś słodki – westchnął Zeron, obdarowując ukochanego kolejnymi pocałunkami. Oboje leżeli w łóżku Mateusza, ale nic szczególnego nie robili. Jedynie obściskiwali się i całowali.
–Chyba muszę się umyć, już dość późno – westchnął Mateusz.
-–A mogę z tobą? – zerwał się Daniel. Podskakiwał jak malutki piesek.
–Bez przesady – zaśmiał się – Każdemu należy się odrobina prywatności.
–Mati, ploosiee! – pisnął.
–Siedź na dupie – zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
Ciemnowłosy posmutniał. Czemu Mateusz nie chce robić tego, co normalne pary robią? Czekał już kilka minut. Nuda oplatała go z każdej strony. Nawet sekunda bez ukochanego była dla niego katorgą.
–A może... – szepnął sam do siebie, po czym na paluszkach wyszedł z pokoju.
Do jego uszu dotarł dobrze znany szum płynącej wody. Widział palące się w łazience żółte światło. Powoli i cichutko tam podszedł. Zauważył, że drzwi nie były na zamek, a na zwykły klucz, toteż dziurka umożliwiała swobodne zajrzenie do pomieszczenia. Przykucnął i przykleił się niemal do nich, by ujrzeć... Chamsko wciśnięty tam papierek...
–Jebane... – mruknął, lecz po chwili dotarło do niego, że skoro jest tam papierek... To nie da się tam włożyć klucza, co z kolei oznacza, że drzwi są... Otwarte!
Kiedy już miał łapać za klamkę, opamiętał się. Nie może przecież wbić jak debil, z buta do łazienki. Musi jakoś przekonać blondyna, by dał mu zostać. Złapał za swoją koszulkę i zdjął ją jednym, szybkim ruchem. Wywalił ją gdzieś za siebie i chwycił za metalową klamkę. Teraz albo nigdy. Wziął głęboki wdech i otworzył drzwi na oścież, aż te z impetem jebnęły w ścianę.
–DANIEL!!! – Elek pisnął jak mała dziewczynka. Z pozycji stojącej, w ułamku sekundy zdołał znaleźć się pod wodą i zakopać po uszy w pianie. Ciemnowłosy nawet nie zdążył dostrzec jego klejnotów.
–Prooooooosze – padł na kolana i złożył ręce jak do modlitwy.
–Zgłupiałeś?! Daj mi się umyć!
–Ale Mati...
Blondyn spojrzał na swojego partnera. Dlaczego on nie ma koszulki? Zeron zrobił słodką minkę, żeby jakimś cudem jego ukochany wpuścił go do wanny.
–Jesteś uroczy kochanie, ale naprawdę... Jesteśmy ze sobą tylko jeden dzień... Prywatność – jęknął, przyciągając do siebie górę piany, która zdążyła już odpłynąć na drugi koniec wanny.
–W związku nie ma czegoś takiego jak "prywatność"! – fuknął i zaczął rozpinać pasek od swoich spodni.
–Daniel do chuja! Ja na to nie będę patrzył! – krzyknął, zasłaniając twarz i odwracając jednocześnie głowę w drugą stronę.
–Dobra tam, wchodzę – zaśmiał się, ściągając spodnie i bokserki.
–Danieeeel!
Podszedł do wanny i włożył jedną nogę, a potem drugą i całą resztę.
–Ale ty jesteś głupi, wiesz? – parsknął Mateusz, wciąż trzymając ręcę na twarzy.
–Uspokój się kochanie – zaśmiał się.
–Teraz kurwa "kochanie", a przed chwilą mi się wbiłeś do wanny! – syknął.
–Haha, no już zdejmuj te łapki – Daniel złapał za jego nadgarstki, odciągając je od twarzy. Piana zakrywała ich niemal całkowicie, przez co nie trzeba było się martwić o żadne zasłanianie oczu.
CZYTASZ
Ś𝙼𝙸𝙴𝚃𝙽𝙸𝙺
RandomJa nawet nie śmiem przewidywać tego, co tu będzie Ale prawdopodobnie od czasu do czasu jakieś shoty na życzenie z dowolnej tematyki Być może rysunki 🤔🤔🤔 Ogłoszenia pewnie też się tu pojawią Ogólnie kwintesencja mojej egzystencji 👌 Czy warto czyt...