- Może byś mi tak pomógł? - prychnęła mała, susząc bluzkę.
- Oh, jasne - uniósł ubranie, by lepiej się jej suszyło.
Wtem niespodziewanie córka wycelowała prosto w jego facjatę, przez co oberwał nieprzyjemnie ciepłym, lekko śmierdzącym powietrzem. Zack nie mógł pozostać na to obojętny, więc natychmiast cisnął w nią tym, co trzymał w ręku.
Bluzka wylądowała na twarzy oburzonej Bel i już po mniej niż sekundzie, została odrzucona. Nie spotkała się jednak z celem, gdyż Zack zrobił zręczny unik. Choć nie dostał z mokrej szmaty, to i tak nie spodobało mu się zachowanie ciemnowłosej. Co więc zrobił?
Najzwyczajniej w świecie rzucił się na nią, przygniatając ją do kamiennej posadzki, a jej nadgarstki unieruchomił jedną ręką nad jej głową tak, by nie miała szans się wyrwać.
- Tato! - pisnęła, szamocząc się jak tylko mogła.
- I co teraz zrobisz? - zaśmiał się mężczyzna, przejeżdżając palcem wskazującym po jej podbródku.
- H-huh?! - dziewczynka zrobiła się czerwona na buzi.
- Przypominasz mi trochę z twarzy twoją matkę, gdy była młoda... - rozmarzył się.
- Tato! - pisnęła, wierzgając nogami.
Zack zawisł nad nią, skutecznie blokując tym samym jej dolne kończyny i nieco się przybliżył.
- Przestań już córeczko - szepnął wprost do jej ucha. Wzrok bruneta stał się nagle taki inny. To już nie był wzrok kochającego ojca. To było coś zupełnie innego. To była dziwna iskierka. Iskierka porządania.
- Uh... co ty do cholery robisz?!
- Jesteś bardzo ładna jak na swój wiek, wiesz? - delikatnie musnął ustami płatek ucha.
- Tato!!! - przerażona odwróciła od niego głowę.
- Nie opieraj się! - jedną ręką złapał za jej policzki i obrócił twarz tak, by patrzyła prosto na niego - Powinnaś się słuchać tatusia...
Z każdą sekundą był coraz bliżej. Z oczu małej popłynęło kilka łez przerażenia. Bała się tego człowieka. Nie wiedziała już, co ma robić. W grę wchodziło jedynie błaganie o pomoc, ale kto wie, czy wtedy nic by jej nie zrobił? Był w tej chwili nieobliczalny. Z pewnością byłby w stanie ją teraz skrzywdzić. Zrobić krzywdę swojej własnej córce...
- Tatusiu... - wyszeptała jeszcze, nim mężczyzna zrobił to, co zrobił.
Jego wargi delikatnie otwarły się o tej jedenastolatki, by po chwili nieco mocniej się na nich zassać.
Bel nie oddawała pocałunku. Nawet nie śmiała się ruszyć. Nawet o milimetr. Jedynie słone łzy spływały po jej policzkach. Marzyła tylko o tym, by to się jak najszybciej skończyło albo w ogóle nie miało miejsca...
Drzwi do łazienki niespodziewanie się otworzyły, a w nich stanęła Rachel.
- C-co wy... - ledwo wyjąkała, przerażona zastanym widokiem.
Isaac natychmiast oderwał się od małej i spojrzał w górę na żonę.
Bel gdy tylko poczuła, że może się ruszać, natychmiast wyczołgała się spod ojca i wybiegła z pomieszczenia, głośno szlochając.
- R-Ray... to nie tak jak...
- Co ty do cholery zrobiłeś?! - wrzasnęłam, cofając się o krok.
CZYTASZ
Ś𝙼𝙸𝙴𝚃𝙽𝙸𝙺
RandomJa nawet nie śmiem przewidywać tego, co tu będzie Ale prawdopodobnie od czasu do czasu jakieś shoty na życzenie z dowolnej tematyki Być może rysunki 🤔🤔🤔 Ogłoszenia pewnie też się tu pojawią Ogólnie kwintesencja mojej egzystencji 👌 Czy warto czyt...