TESTAMENT

110 3 11
                                    

Tak, lubię się rozpisywać, le tym razem, spróbuję się streścić.

Cóż... Tak! Umarłam! Mówię to w czasie przeszłym, ale póki co, to żyję. Jakie to wszystko zagmatwane... Jak ktoś to czyta, to prawdopodobnie jakiś typ robi mi właśnie sekcję zwłok. Zabawa! Dziwnie mi z tym, że ktoś będzie tykał moje ciałko.

Yeah, I know...

Testamenty tak nie wyglądają, ale co to za różnica? Najważniejsze jest chyba to, żeby załapać sens, prawda?

Pewnie chcecie wiedzieć, czemu zdechłam? Czemu... Czemu się zabiłam? Powiedziałabym... Yh... Napisałabym, ale właściwie, kogo to tak naprawdę obchodzi? To ta sama nudna gadka o tym, że nienawidzę siebie, jestem dla wszystkich problemem, nikt mnie nie nie potrzebuje i tak dalej. No właśnie. Po co się rozpisywać?

Na pewno ktoś się zmartwi moim brakiem, bo tak to działa, nawet jak się ludzi nienawidzi. Ale gdy minie trochę czasu, to będzie lżej beze mnie. W końcu nie znikam całkowicie. Moja dusza zawsze gdzieś tam będzie.

No dobrze, czas przejść do najważniejszej części listu. Tak, chyba tak to mogę nazwać. Co z tym, co miałam? A więc tak:

(...)

Może proszę o za dużo? Wybacz, drogi czytelniku. Chciałam się jedynie pożegnać.

Chyba jednak byłam dobrą aktorką, skoro potrafiłam udawać tak długo...?

Ś𝙼𝙸𝙴𝚃𝙽𝙸𝙺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz