CZKAWKA
Widziałem już w swoim życiu wiele rzeczy, nawet mojego ojca że swoim najlepszym przyjacielem w dość dwuznacznek sytułaci, co prawda okazało się że jeden z bliżej mi nie znanych smoków wbił mu w tyłek parę igieł z jakąś toksyną, a przynajmniej oni tak twierdził a ja i tak swoje wiem.
No ale wracając do tego co widzę, wielki gat z ogromną ilością łusek, ostrymi zębami, pazurami i potrafiący ziać ogniem, taza się w trawie i ogułem przymila się jak do kot do swojego pana gdy jest głodny.Powoli zerwałem garść tej dziwnej wysokiej trawy. Pobiegłem kawałek odniej po czym zawołałem Szczerbatka. Smok z lekkim wyżutem że odkrywam go od jak widać czegoś dla niego bardzo przyjemnego, pobiegł do mnie. Wystawiłem rękę z dziwną trawą w jego kierunku a on natychmiast zaczą się o nią ocierać, zachowywał się jak kot, w pewnym momencie nawet próbował mnie przerzucić bym oddał mu trawę, co mu się udało, ale przytym zauważyłem że bardzo uważał by przypadkiem mnie nie zranić czym przedtem gdy mnie wywalał nie zapszątał sobie głowy.
Czasem na prawdę nie mogę pojąć dlaczego on to robi.Po długim dniu powruciliśmy do kanionu, było już wiecur a za jakieś dwie godziny powino zajść słońce.
W kanionu usiadłem na jednym z mniejszych kamieni a Szczerbatek położył się na ziemi z głową zwruconą w moją strone.-Szczerbatku czemu ja jeszcze żyje, czemu starasz się mnie chronić i o mnie troszczyć - nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi od smoka ale te pytania dręczyły mnie od dawna a ja po prostu czuje ze powinny zostać wypowiedziane nagłos, choć by miały zostać bez odpowiedzi.
SZCZERBATEK
No musze przyznać takiego zestawu pytań się niespodziewałem. Nie miałem jak mu odpowiedzieć, a jeśli chodzi o możliwość przemiany przy nim to jestem w fazie zastanawiania się czy to dobry pomysł.
Nie mając lepszego pomysłu po prostu spojzałem się na niego z troską.-Naprawdę cię nie rozumiem, znaczy wiem że nie zabiłes mnie w tedy bo ja cie nie zabiłem, ale miałeś szansę pozbawić mnie życia częściej lub mogłeś nie ratować mnie przed śmiercią, czy robisz to bo cię karmie - bo mnie karmisz to chyba najgłuosze powód jaki można wymyśleć, natychmiast pokręciłem łebkiem na znak zapszeczenia.
-A więc to może dla tego że dzięki mnie latasz i że nie jestem typowym wikingiem że może nawet nim nie jestem - no tu ma trochę racji na pewno pilnuje żeby żył bo mogę latać i też bo nie zachowuje się jak ta banda krzyczących śmierdzących ludzi, ale to na pewno nie głuwny powud. Pomachałem łepkiem tak by dało się odczytać z tego gestu trochę tak ale i trochę nie.
-Okej naprawdę cię nie rozumiem- nie wiedziałem czy dobrym pomysłem jest to co zaraz zrobię ale on się sam nie domyśli więc mu pokaże.
Powoli podniosłem się leniwie z ziemi po czym ruszyłem w jego stronę, gdy już znalazłem się dostatecznie blisko położyłem łep na jego kolanach i delikatnie wtuliłem ją w jego przuch, a ten chyba poją bo zaczą powoli głaskać mój łep.
-Też jesteś moim najlepszym przyjacielem i tak cię kocham. Nigdy nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził lub mi odebrał- słowa szaty a były piękne wzruszające i szczere, też go kochałem choć nie wiem czemu mam wrażenie że nasza miłość różni się od siebie.
Nie zastanawiałm się nad tym dłużej, wstałem jeszcze leko ocierając się o jego twasz, udałem się do jeziorka do którego wszedłem do połowy, odwruciłem się w stronę chłopaka i byłem gotowy pokazać mu tajemnice skrywaną przez smoki od wieków.-------
Oywiscie że to koniec rozdziału, tak wiem jestem zła. A i co do błędów
gdy tylko mój nowy laptop przyjdzie, objecuje że zrobię korektę i większość jak nie wszystkie znikną.
![](https://img.wattpad.com/cover/169127822-288-k640819.jpg)
CZYTASZ
Jak wytresować smoka ( yaoi)
FanfictionJak wytresować smoka wersja boyxboy ps miłego czytania.