19 Koniec

1.2K 93 25
                                    

Czkawka

Każdy krok przybliżał mnie do nieuniknionego, nigdy nie czułem tak wielkiej odpowiedzialności ale był to jedyny sposób.

Stanąłem przy paru nastu różnych meczach, toporach i tarczach, mój wybór symbolicznie padł na May sztylet oraz prosta drewnianą tarcze.

Gdy tylko wrota klatki się otworzyły staną przedemną koszmar pomocnik, wielki, kolczasty i tak naprawdę potulny jak baranek smok.

Natychmiast dorzuciłem broń na bok i wyciągnąłem ku smokowi rękę, w jago oczach worowało zrozumienie dla mego gestu wiedział że nie jestem jak oni. W koło mnie słychać były szepty i krzyk mojego ojca lecz ignorowałem to. Smok i ja zbliżyliśmy się do siebie, już miałem go dotknąć gdy usłyszałem ostry metaliczny dźwięk a smok wystraszony próbował mnie zaatakować, za nim zdążyłem się po martwić o swoje życie  Szczerbatek już go zaatakował.

Na arenie zapanował chaos wszyscy rzucali się na niego próbowali go skrzywdzić, krzyczałem żeby go zostawili.
Mój ojciec również podjął próbę ukatrupienia mojego smoka lub złapania go, jednak Szczerbatek szybko go powalił naziemę, otworzył już płaszcze by szybko go uamiercić.

-SZCZERBATEK NIE - jedno moje polecenie wystarczyło by smok przestał ale nie ważne ile razy grzyczalem gdy mój ojciec kazał zamknąć Szczerbatka w klatce nikt nie słuchał.

W DOMU WODZA

-Swarjowałes - ojciec powtarzał mi to dziś w kółko, ale teraz to mnie nie obchodziło.

-Tato one są nie grożne - nie wiem jak mu to wyjaśnić, nie wiem jak , mam ochotę krzyczeć a bo chce by zrozumiał.

-One te potwory  zabiły setki naszych.

-A my zabija ich tysiące, one się tylko bronią, a muszą kraść nam ryby bo na ich wyspie jest- zanim zdałem sobie sprawę co zacząłem mówić było już za późno.

-Na ich wyspie, więc znalazłeś ją.

-Nie ja to eee to no Szczerbatek tylko smok umie tam dotrzeć - miną mojego ojca wydawała się tak przerażająca, wiedziałem o czym on teraz myśli i to było straszne.

-Nawet o tym nie myśl błagam cię - czemu czemu własny ojciec mnie nie słucha gdy smok ufa mi bez graniczne.

NA STATKU SZCZERBATEK.

Zakuty w drewniane i metalowe kajdany prowadziłem tych ludzi na pewną śmierć, dobrze chociaż że Czkawki tu nie ma, przynajmniej on jest bezpieczny. Bez problemu dawałem Zan wodzu łbem gdzie ma płynąć. Każdy metr który przepływa statek był dla mnie coraz to mocniejsza obietnicą śmierci. W końcu statek uderzył w pełen skał lond, a wikingowie zeszli że statków, obserwowałem niespokojnie jak odpalają armaty a z dziór przez nie wykutych wylatuje setki smoków i uciekają.

Wszyscy popadł w zaszczyt lecz ja jeszcze raz spróbowałem się uwolnić na darmo, ale jak widać moje starania dały ojcu Czkawki sporo do myślenia gdyż rozkazał zewrzeć szyki, a potem stało się nieuniknione.

Wielka i potężna bestia wyłoniła się z skał, był ogromny  około 35 m wysokości a każdy jego ryk niusł się na ponad 10 kilometrów.

Mój starych stał się tym większy gdy zobaczyłem Czkawkę leciał na zębaczu razem z Astemem. Nie chciałem go tu widzieć, jeśli mu się coś stanie nie daruje sobie tego nigdy.
Chłopak z Astemem podłe cieli tak nisko że Czkawką mógł w miarę bezpiecznie zeskoczyć a właśnie nie dodałem że ta bestia też podpalił parę statków ale był to dla mnie najmniej istotny fakt.

Szatyn zaczął próbować ściągać  że mnie kajdany co szło mu topornie, lecz wiedziałem że jeśli mu się to uda ochronie go.  Czas jednak w takich chwilach nigdy nie bywa łaskawy a szczęście nie dopisuje. Smok Który własnie próbował zabić około setkę wikingów nastąpił łapą na statek na którym obecnie sie znajdowaliśmy, spychając nas tym pod wodę. Moje serce zabiło szybciej gdy widziałem jak nurkuje do mnie, ale szybko ogarną je ból gdy stracił przytomność, jego ciało zaczęło bezwładnie opadać, gdyby nie szybka rekcja jego ojca moje serce pękło by na zawsze. Nie chciałem by został jednak sam na tej wyspie narażony na coś gorszego niż utoniecie. Wódz jednak ku mojemu zaskoczeniu zrobił coś co sprawiło ze pierwszy raz poczułem do niego szacunek, wrócił po mnie. 

Jak wytresować smoka ( yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz