3.

2.5K 128 62
                                    

Nadszedł długo wyczekiwany dzień przez Louisa i jego fanów, dzień na który czekali od momentu wydania płyty, dzień pierwszego koncertu z trasy Tomlinsona. 

Już z samego rana Louis chodził poddenerwowany bojąc się, że coś pójdzie nie tak, że może być jakaś awaria i w jego głowie było milion złych scenariuszy co może pójść źle. Chłopak wstał dość wcześnie i nawet nie miał ochoty na śniadanie, więc cały czas porannego śniadania spędził na myśleniu o koncercie i na patrzeniu na Harry'ego, bo to w niezrozumiały dla niego sposób go uspokajało. Harry sam zauważył, że z Louisem jest coś nie tak i sam nie wiedział czemu ale przejął się tym. Po śniadaniu wszyscy czym prędzej pojechali na arenę, żeby zrobić próby, przygotować do końca sprzęt i zrobić wiele innych ważnych rzeczy potrzebnych na to aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Louis zaśpiewał parę piosenek z płyty w swojej garderobie, w której siedział Liam z Zaynem, Niall i Harry. Niestety lub stety dla Harry'ego i Louisa, Liam musiał załatwić parę spraw więc Zayn poszedł z nim, a Niall jak zwykle zgłodniał, więc ta dwójka została sama. Harry dość nerwowo wyciągnął telefon, żeby przejrzeć Instagrama czy zrobić cokolwiek, byleby nie złapać kontaktu wzrokowego z niebieskookim.

- Kurwa - powiedział Louis pod nosem patrząc na ścianę i ruszając nerwowo nogą.

- Ymm..co się stało Louis? - zapytał brunet, dość niepewny czy może zapytać.

- Po prostu..ja, ja się trochę stresuje, boje się że coś pójdzie nie tak, że mój głos zrobi mi psikusa i  nie zabrzmię tak jak chce, albo że moim fanom się nie spodoba, że zawiodę ich, bo może spodziewali się czegoś lepszego - powiedział dość nerwowo z trzęsącymi się dłońmi.

- Ej Louis - powiedział brunet podchodząc do niego i kucając obok jego krzesła, żeby złapać z nim kontakt wzrokowy - Nie bój się, dasz sobie radę, nigdy ich nie zawiedziesz bo jesteś ich idolem, kochają cie i na pewno spodoba im się twoje show, widziałem pełno tweetów o tym, że są z ciebie dumni i nie mogą się doczekać dzisiejszego koncertu. Będzie dobrze Louis - powiedział szatynowi nie przerywając kontaktu wzrokowego i dodając delikatny uśmiech, uśmiech który Louis mógłby oddać wszystko, był najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widział.

- Masz rację Harry, nie mogę się stresować, muszę wziąć się w garść i szykować się na moje show, prawda? - powiedział dość niepewnie, patrząc brunetowi prosto w jego piękne, zielone oczy.

- Prawda Louis - odpowiedział, wstając, uśmiechając się i poklepując Louisa po ramieniu żeby dodać mu otuchy.

- Dziękuję - powiedział szatyn lekko uśmiechając się do chłopaka.

- Nie ma za co Lou - odpowiedział Harry z uśmiechem na twarzy, a zdrobnienie którego użył w dziwny dla Louisa sposób sprawiło, że przez całe jego ciało przeszedł dreszcz.

- No to czas się szykować - powiedział dość szybko wstając z krzesła tylko po to żeby przerwać niezręczną ciszę, która panowała dłuższą chwilę gdy patrzyli sobie w oczy - Gdzie jest Gemma, nie mam pojęcia co mam założyć, a nic mi nie powiedziała. Mógłbyś do niej zadzwonić i zapytać się jej gdzie jest?

- Pewnie - odpowiedział Harry biorąc telefon - Gdzie ty jesteś? Gdzie masz ubrania Louisa? - powiedział szybko od razu gdy tylko siostra odebrała.

-Jestem pod areną, zaraz będę i mam ubrania Louisa, spokojnie - powiedziała dość zdziwiona, że to jej brat dzwoni z takimi pytaniami, jej brat który nie chciał brać udziału w tej trasie, jej młodszy brat którego rzadko co obchodzi pyta nerwowo gdzie są ubrania Louisa, tego Louisa którego nawet nie chciał poznać.

- Spoko - odparł szybko od razu się rozłączając - Zaraz będzie - oznajmił Louisowi odwracając się żeby na niego spojrzeć.

- Dzięki Hazz - odpowiedział Louis, który siedział przed lustrem starając się jakoś ułożyć swoje włosy, jednak tu będzie i tak potrzebna Gemma.

Just Like You|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz