Dwójkę przytulonych do siebie chłopaków obudziło słońce przebijające się przez ogromne czarne chmury. Harry otworzył jedno oko i uśmiechnął się widząc, że szatyn dalej leży obok niego, patrzył tak na niego kiedy jego obserwacjom nie przerwał zachrypnięty głos Louisa.
- Wiem że na mnie patrzysz Hazz - powiedział Louis, uśmiechając się przy tym - Dzień dobry słodziaku - dodał otwierając oczy i patrząc prosto w te piękne zielone chłopaka obok niego.
- Dzień dobry Lou - samoistnie zachichotał Harry i to było coś co nigdy mu się nie zdarzyło i coś co Louis uznał za najsłodsze, co do tej pory usłyszał w swoim życiu.
- Długo tak na mnie patrzysz loczku? - zapytał Louis, odgarniając włosy z czoła młodszego chłopaka.
- Hmmm..tylko chwilkę - powiedział Harry, uśmiechając się na to jak szatyn go nazwał.
- A wyspałeś się Harry? - zapytał niebieskooki, nie przerywając kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
- Mmm..nie bardzo jesteś niewygodny - powiedział Harry zaczynając się śmiać i chcąc podroczyć się ze starszym.
- Ja jestem niewygodny? Ja? Ja do którego przytulałeś się całą noc, hmm? - powiedział Louis śmiejąc się i zaczynając łaskotać bruneta. Harry śmiał jak chyba nigdy dotąd, odpychał starszego i sam starał się jakoś wybronić, mimo że to Harry jest wyższy to Louis jest silniejszy i na nic zdaje się jego wzrost w takiej sytuacji.
Po wygłupach chłopcy postanowili wstać i się uszykować, żeby iść zjeść śniadanie. Pierwszy do łazienki poszedł Harry, wziął szybki prysznic, ułożył włosy i ubrał się, w tym samym czasie gdy brunet był w łazience Louis postanowił, że jednak zamówi śniadanie dla nich do pokoju co oznaczało, że spędzą czas sami, a Louis mógł przyznać, że od tej imprezy mógłby spędzać z młodszym cały czas. Gdy Harry wyszedł z łazienki w pokoju stał wózek, na którym były naleśniki, jajecznica, świeże bułki i wiele innych pyszności. Za wózkiem stał Louis z uśmieszkiem pokazując ręką, żeby chłopak się częstował.
- Zaskakujesz - powiedział Harry sięgając po filiżankę z kawą.
- Jeszcze wiele razy cie zaskoczę - odpowiedział Louis pewnym siebie głosem, uśmiechając się.
- Czekam Tomlinson - powiedział zadziornie młodszy chłopak, uśmiechając się do szatyna.
I tak minął im ranek, zjedli śniadanie, Louis poszedł do siebie, żeby się przebrać i zabrać swoje rzeczy bo dziś już wylatują i wrócił do Harry'ego, który również zaczął pakować swoje rzeczy.
- Kumam, że ta trasa trwa kilka miesięcy ale chyba wziąłeś ze sobą cały swój pokój, co? - powiedział Louis zaczynając się śmiać, gdy zobaczył ile rzeczy pakuje Harry.
- Oh, zamknij się i pomóż mi zapiąć tą walizkę - odpowiedział podirytowany Harry siedząc na walizce i podskakując na niej, żeby móc ją zapiąć.
- Dobra czekaj już ci pomagam - powiedział szatyn wstając z łóżka i kucając przy walizce, żeby móc ją zapiąć - Podskocz a ja postaram się szybko ją zapiąć Hazz - powiedział łapiąc za suwak i czekając aż chłopak zrobi to co mu kazał.
Po piętnastu minutach męczenia się w końcu zapięli walizkę młodszego i mogli odetchnąć z ulgą, a raczej Harry mógł odetchnąć z ulgą, bo Louis był już bliski wywalenia połowy jego koszul z walizki i wtedy na pewno wszystko zapięłoby się bez problemu. Obaj do południa leżeli na łóżku oglądając telewizję, aż ich wspólny relaks przerwał dzwoniący telefon Louisa.
- Mam nadzieję, że jesteś spakowany bo za pół godziny jedziemy na lotnisko, więc widzę cię zaraz przy recepcji stary - powiedział Liam, który zadzwonił do niego już lekko zdenerwowany bo wiedział, że Louis jest mało co zorganizowanym człowiekiem, niestety.
![](https://img.wattpad.com/cover/157011548-288-k75284.jpg)
CZYTASZ
Just Like You|Larry
FantasíaLouis Tomlinson to 19 latek mający na swoim koncie wiele sukcesów muzycznych, a to wszystko już za sprawą pierwszej płyty. Chłopak wyrusza w trasę koncertową, a wraz z nim jego siostra Lottie, stylistka Gemma Styles i cały team Louisa. Niestety życi...