4.

2.3K 134 162
                                    

Ten po koncertowy wieczór dla każdego był czymś naprawdę wspaniałym. 

Od razu po wejściu do klubu wszyscy ruszyli w stronę wynajętej dla nich loży, żeby usiąść i zamówić sobie jakieś drinki. Harry usiadł obok Nialla i Gemmy, a naprzeciwko niego zasiadł Louis z Lottie.
Zayna i Liama jeszcze nie było więc najwidoczniej albo się  nie pojawią, albo sporo się spóźnią. Każde z nich wybrało sobie drinki, więc Lottie, Gemma i Niall poszli je zamówić, a Harry i Louis zostali w loży sami. Między nimi była cisza, nic do siebie nie mówili, ale siedząc naprzeciwko siebie mieli okazję spojrzeć sobie w oczy, to było coś co Louis uwielbiał i to co mógł przyznać Harry bardzo mu się podobało. Louis patrząc w oczy młodszemu miał wrażenie, że jest w zupełnie innym świecie, a Harry patrząc w błękitne jak niebo oczy szatyna miał wrażenie, że w nich tonie, tonie w tym idealnym błękicie.
Tę uspokajającą chwilę dla obojgu chłopaków przerwały dziewczyny razem z blondynem wchodzące z drinkami. 

- Macie idioci - powiedział Niall stawiając przed nimi drinki.

- Dzięki Niall - odpowiedział Harry, odrywając się od patrzenia na Louisa i nawet ignorując to jak powiedział na niego blondyn.

 - To jak pijemy i lecimy tańczyć, co? - zaproponowała Gemma.

- W sumie spoko pomysł, tylko gdzie nasi zakochańce? - odpowiedział Louis zastanawiając się czemu jeszcze nie ma Zayna i Liama.

- Tu siedzą - powiedział szybko Niall z cwaniackim śmiechem, pokazując palcem na niego i Harry'ego.

- Jesteś skończonym idiotą Horan - powiedział Louis spoglądając na Harry'ego, który się zaczerwienił, więc ten tylko lekko się do niego uśmiechnął.

- Dobra, dobra wiem swoje - powiedział blondy, zadowolony z tego że udało mu się zawstydzić i zdenerwować tą dwójkę.

- A spierdalaj blondyneczko - odpowiedział szatyn zaczynając się śmiać - Hej Lots zadzwoń do Liama gdzie oni są i czy przyjadą - dodał, na co siostra wyciągnęła telefon i wybrała numer Liama, ale jedyne co usłyszała to poczta głosowa.

- Nie odbiera, najwidoczniej jest zajęty - powiedziała - A do Zayna nie ma co dzwonić bo on i tak by nie odebrał.

- Dobra trudno zaczynamy bez nich - powiedział Louis, odrywając swój wzrok od Harry'ego, który siedział naprzeciwko niego i mieszał swojego różowego drinka słomką, która zresztą też była różowa i Louis stwierdził że to urocze.

- No to pijemy za pierwszy zajebisty koncert Louisa! - krzyknął Niall unosząc szklankę w górę, żeby stuknąć się nią ze wszystkimi.

- Za koncert Lou! - krzyknął za raz po nim Harry, uśmiechając się do szatyna i również unosząc szklankę w górę, na co Louis odwzajemnił uśmiech i zaczerwienił się lekko.

I tak cała piątka siedziała w loży pijąc, a po godzinie przybył do nich Liam z Zaynem i reszta ich znajomych. Spędzili ten czas na piciu, rozmowach i śmianiu się aż w końcu stwierdzili, że chcą potańczyć, więc wszyscy ruszyli na parkiet.
Zayn tańczył z Liamem ocierając się o niego bez żadnych skrupułów, Niall zaczął tańczyć z jakąś brunetką, Gemma tańczyła z Lottie i jakimiś dwoma obcymi chłopakami, a Harry wraz z Louisem tańczyli sami, a może inaczej, niby tańczyli sami lecz przez cały ten czas patrzyli się na siebie, jakby zaraz mieli się na siebie rzucić i zacząć całować. Wszystko było dobrze, głośna muzyka, grupa młodych ludzi na parkiecie, piątkowy wieczór, udany pierwszy koncert. Jednak organizm Harry'ego źle zareagował na tak dużą ilość alkoholu i musiał czym prędzej lecieć do łazienki, opuszczając parkiet. Louis stracił go z oczu, a gdy się odwrócił młodszego nie było, zaczął pytać dziewczyn czy go nie widziały, Nialla któremu przerwał całowanie brunetki z którą tańczył i Zayna z Liamem, którzy wyglądali na tak rozpalonych sobą, że Louis miał wrażenie że zaczną pieprzyć się zaraz na środku parkietu, żadne z nich nie widziało Harry'ego. Zdenerwowany Louis poszedł do loży, w której siedzieli od początku ale Harry'ego tam nie było, tak samo przy barze, przy wejściu, nigdzie, więc stwierdził że ostatnim miejscem, w którym może był zielonooki to łazienka i odetchnął z ogromną ulgą gdy zobaczył bruneta, siedzącego na ziemi przy umywalkach. Louis widział, że młodszy nie czuje się najlepiej.

- Ej Hazz co jest? Źle się czujesz? - zapytał kucając przed chłopakiem, podnosząc jego głowę żeby spojrzeć mu w oczy.

- Trochę mi niedobrze, wymiotowałem ale kręci mi się w głowie i nie mam siły wstać - powiedział brunet, patrząc zmęczonymi oczami na starszego chłopaka.

- Wezmę taksówkę i pojedziemy do hotelu żebyś się położył - powiedział wyciągając telefon i wybierając numer, żeby zadzwonić po taksówkę.Potem pomógł mu wstać i wziął go na ręce. Mimo że Harry był wyższy od niego był tak leciutki i wydawał się taki mały kiedy Louis trzymał go na rękach. Wyszedł z Harrym przed klub i czekał na taksówkę, gdy ta podjechała. Włożył Harry'ego do taksówki, wsiadł i napisał do Nialla, że jedzie do hotelu bo Harry wymiotuje, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Przez całą drogę Harry marudził coś pod nosem, że jest mu niedobrze i kręci mu się w głowie. Kiedy byli już pod hotelem, Louis zapłacił kierowcy i wyciągnął Harry'ego z auta z powrotem biorąc go na ręce. Harry owinął swoje nogi wokół talii Louisa, a głowę ułożył w zgięciu jego szyi i Louis musiał przyznać, że mimo że brunet jest od niego wyższy, idealnie wpasowuje się w jego ciało i wydaje się taki malutki.
Kiedy weszli do pokoju młodszego, Louis położył go delikatnie na łóżku i zaczął ściągać jego buty, spodnie i koszulę, a przy tym podziwiał jego piękne ciało, ciało które Louis mógłby uznać za perfekcję i tak właśnie zrobił. Pozbył się ubrań Harry'ego zostawiając go w samych bokserkach i podziwiając tatuaże na jego ciele położył go przykrywając kołdrą, poszedł do łazienki nalewając wody do szklanki i postawił ją na szafce nocnej obok  łóżka, zgasił lampkę i już miał wychodzić z pokoju gdy usłyszał głos Harry'ego.

- Louis - powiedział ospałym głosem brunet.

- Tak Harry? - zapytał Louis z czułością w głosie, odwracając się w stronę łóżka, na którym leżał młodszy i zapalił lampkę, żeby go zobaczyć. 

- Zostaniesz ze mną? - zapytał niepewnie młodszy, patrząc na Louisa zmęczonymi, zielonymi oczkami.

- Oczywiście Hazz, poczekam aż zaśniesz i pójdę do siebie, dobrze?

- Ale...ja chciałem żebyś spał ze mną, położył się tutaj - powiedział jeszcze bardziej niepewnie z załzawionymi oczami - Nie chcę być sam - dodał łamiącym głosem.

- Hej Harry, oczywiście że zostanę - powiedział widząc w jakim chłopak jest stanie i zaczął zdejmować swoje spodnie, koszulkę i położył się obok chłopaka przykrywając się kołdrą. Zgasił lampkę i zaczął patrzeć w sufit gdy naglę tę ciszę przerwał głosik Harry'ego.

- Lou, mogę się przytulić? - zapytał głosem, przez który brzmiał jak mały chłopiec.

- Jejku, pewnie Harry - odpowiedział starszy z troską w głosie - Przysuń się Hazz. 

I Harry tak zrobił, przysunął się do starszego, a ten rozłożył ręce aby chłopak mógł się wtulić. Harry położył głowę w zgięciu szyi Louisa i rękę położył na jego klatce piersiowej. Louis owinął chłopaka jedną ręką wokół talii i splótł ich nogi, swój nos miał w lokach młodszego, ale nie przeszkadzało mu to, bo Louis bez zawahania mógłby zgodzić się z tym, że jabłkowy szampon zdecydowanie pasował do Harry'ego.

Kiedy Louis już myślał, że młodszy zasnął, ciszę przerwał kędzierzawy.

- Dziękuję Lou - powiedział cichutkim głosem w szyję Louisa, przy czym wypuścił ciepłe powietrze na jego skórę, a to spowodowało, że przez jego ciało przeszedł dreszcz. 

- Nie ma za co słońce - powiedział szatyn z ogromną czułością w głosie, uśmiechając się lekko, a zdrobnienie jakiego użył do młodszego wyleciało szybciej z jego ust niż zdołał o nim  pomyśleć, a to jak go nazwał spowodowało ciepło rozchodzące się po ciele młodszego, który wtulił się jeszcze bardziej, a Louis poczuł jak się uśmiecha. 

Słońce, on powiedział na mnie słońce, nikt nigdy tak na mnie nie mówił, nikt nigdy mnie tak nie przytulał i nazywał słońcem, swoim słońcem -myślał Harry, który nie mógł uwierzyć, że ktoś go tak nazwał, to był miłe i tak, Harry mógłby to słyszeć z ust Louisa całą wieczność, chciał być jego słońcem.

Miło mi, że ktoś to czyta. Miłego wieczorku lub dnia xx

Just Like You|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz