Rozdział 7

173 12 0
                                    

Po śniadaniu uznaliśmy że pójdziemy pozwiedzać. Joon uznał że wybierzemy to grając w kamień, papier, nożyce. Kilka rund w których było za dużo osób w jednej grupie. Jednak w jednej chwili się nam udało.

- Jiminek i Monek jej -Krzyknął Tae i od razu pociągnął chłopaków za sobą. Widziałem minę Jina kiedy Tae zabrał Joona.

- Kooki - Powiedział Hoseok, po czym podszedł do mnie i poszliśmy dalej. Zobaczyłem jeszcze Yoongiego z Jinem. Oboje mieli niemrawe miny.

- To gdzie idziemy? - Zapytałem chłopaka.

- Nie wiem. Może chodź się po prostu przejść i pomyślimy - Powiedział patrząc do okoła.

- Pewnie możemy tak zrobić. Właściwie ciesze się ze nie muszę iść z Joonem, on zawsze z Jinem chcieli oglądać zabytki, ciągle łaziliśmy, wszędzie mnie ciągali i nie dawali zjeść nic, bo przecież "byliśmy już po śniadaniu" - Powiedziałem przypominając sobie połowę wycieczek na których musiałem z nimi chodzić.

- Współczuje, ja zawsze trafiałem na Tae, Jimina albo Yoongiego - Powiedział rozglądając się.

- Ogółem widziałeś minę Jina kiedy V zabrał Joona? - Powiedziałem przypominając sobie ta sytuacje - Ja zawsze coś w nich widziałem, wiedziałem że ich relacja jest inna.

- Właściwie to, masz racje. Chociaż...- Rozglądnął się do okoła - Wierz jeden raz przyłapałem ich na tym jak się całują, przyrzekłem nic nie powiem, ale wiem że tobie mogę ufać - Powiedział to uśmiechając się promiennie, co spowodowało że kąciki moich ust same się podniosły, a policzki stały się różowe.

- Tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Po co mam niszczyć wasze uczucie? - Powiedziałem. Już od dłuższego czasu myślałem o tym, czemu chciałbym to zrobić. Przez jedno zauroczenie? Ich łączy miłość, uczucie które jest dużo bardziej silniejsze niż jebane zauroczenie.

- Nie wiem, przecież nie jesteś zazdrosny albo mściwy. Dlatego tez się nie martwię - Powiedział po czym zauważył coś co przykuło jego wzrok, powiedział mi żebym z nim poszedł. Weszliśmy do jubilera? Podszedł do lady i zaczął mówić coś do sprzedawcy, jednak ja nie za bardzo słuchałem. Hoseok uważa ze nie jestem zazdrosny? Czyli on niczego nie zauważył, Yoongi tylko zauważył moje zachowanie. Właściwie lepiej ze Hoseok nic nie widzi. Jakby on się o tym dowiedział...nigdy by się do mnie nie odezwał, nigdy już nie mógłbym być z nim bliżej. Brzydził by się tego ze coś do niego czuje. Fanki jakby się dowiedziały...zabiły by mnie za coś takiego.

W jednej chwili poczułem szturchnięcie w ramie, obróciłem głowę.

- Kook myślisz ze to mu się spodoba? - Spytał chłopak obok mnie, pokazując mi jakąś bransoletkę z czarnym sznurkiem i srebrnym kotem.

- Chyba tak, chodź nie myślisz ze to będzie dosyć dziwne jeśli mu ja dasz? - Zapytałem.

- Dam mu ja jak będziemy w pokoju,przecież nie stanę w centrum żeby dać mu to jak obrączkę z pytaniem "czy wyjdziesz za mnie?" - Powiedział lekko się śmiejąc, przez co się lekko zarumieniłem, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech - Chce mu coś dać, lecz boje się ze mu się to nie spodoba - Widziałem jak staje się trochę smutny. Chyba na prawdę nie chce kupić czegoś co nie spodoba się Yoongiemu.

- Ja bym wziął. Wierz liczy się to ze o nim pomyślałeś, a nie co to będzie. Znaczy jeśli już dajesz mu bransoletkę to wierz to jakiś gest, a nie jakbyś dal mu pomarańcze...- Powiedziałem trochę zakłopotany. Źle to ująłem... jaki ja głupi.

- Dobre porównanie. Ostatnio jak bylem u babci dala mi pomarańcze , przyjąłem je żeby nie było jej smutno i lubię pomarańcze, ale nie było to jakoś trafione...- Powiedział, po czym zaczęliśmy się śmiać. Chłopak wziął bransoletka i za nią zapłacił. Schował ja do kieszeni, po tym jak sprzedawca zapakował je w male czerwone pudełko i zawiązał czerwono-złotą wstążką.

Przeszliśmy się jeszcze do paru sklepów. Byliśmy tez w sklepach z zabawkami, bo czemu nie? I tak nie mieliśmy co zwiedzać, a tak to chodzić ciekawiej było. W jednej chwili zobaczyliśmy faceta sprzedającego watę cukrową! Od razu zdecydowaliśmy ze do niego podejdziemy. Kupiliśmy watę i poszliśmy postanawialiśmy że już będziemy wracać do hotelu. Podczas naszego spacerku, wpadliśmy na Jin'a i Yoongiego. A bardziej to Hoseok i Jin nie zaważając siebie nawzajem wpadli na siebie. Jednak Kim'owi udało się złapać Hobiego zanim ten upadł.

- Oh Hoseok przepraszam, nic ci nie jest? - Zapytał starszy. Widziałem spojrzenie Yoongiego. A ja poczułem ukucie w sercu.

- Nie nic mi nie jest Hyung, dzięki za złapani mnie - Powiedział po czym Jin puścił chłopaka.

- Co tutaj robicie? - Zapytałem. 

- Szedliśmy w stronę hotelu, a wy? - Powiedział Jin. 

- My też - Powiedział  Hoseok. Uznaliśmy że razem wrócimy, ale wtedy zobaczyliśmy że idziemy w dwie różne strony. 

- Gdzie wy idziecie? - Zapytałem. 

- Chyba raczej gdzie wy idziecie? Hotel w tamtą stronę - Powiedział Yoongi pokazując kierunek wy który chcieli zmierzać. 

- Nie, bo tam - Hoseok pokazał na kierunek w który my chcieliśmy zmierzać. 

- Zgubiliśmy się? - Zapytał trochę spanikowany Jin.

Możesz mi obiecać? /JungHopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz