Rozdział 5

214 11 2
                                    

- Kookie...- Usłyszałem kogoś głos - Kookie - Znów trochę głośniejszy. Po chwili poczułem jak ktoś mnie łaskocze. Zacząłem się śmiać...co mnie obudziło? To był tylko sen? Spróbowałem otworzyć oczy które było mi trudniej otworzyć przez łaskotki. Po chwili zobaczyłem ze jest ciemno. Była noc? Czyli to mógł być sen...bardziej koszmar. Spojrzałem na siedzącego na mnie chłopaka. Który dalej mnie łaskotał. Po jakimś czasie skończył i położył się obok mnie przy czym lekko objął moje ramie. Westchnął.

- Coś ci się śniło? - Zapytał patrząc na mnie z troską.

- Tak...- Odpowiedziałem jedynie. Przypominając sobie co tam się stało. Do moich oczu napłynęły łzy.

- Kookie, nie płacz. Jestem tu i cię nie opuszczę, obiecuje - Powiedział po czym mnie przytulił. - A czy ty tez możesz mi obiecać? Obiecać ze mnie nie opuścisz? Jesteśmy przyjaciółmi, nie chce żeby coś nas poróżniło - Powiedział, jakbym mu powiedział o tym ze się w nim zauroczyłem pewnie by mnie znienawidził. Lecz nie podejrzewa nawet tego ze mogę coś do niego czuć.

- Obiecuje Hyung - Powiedziałem.

- Nie martw się już. Ja będę przy tobie, a ty przy mnie. Nasza przyjaźń się nie skończy. Zawsze będziemy szczerzy i otwarci dla drugiego i będziemy się wiecznie wspierać - Mówił to tak jakby wyznawał miłość i pokazywał jej najwspanialsze aspekty. Jednak opisywał tylko uczucie które czuje do mnie, czyli przyjaźń. Pieprzoną przyjaźń.

- Tak, nigdy siebie nie opuścimy - Powiedziałem na koniec. Po czym chłopak życzył mi jeszcze Hobranoc i pocałował w czoło jak wcześniej tej nocy. Jego pocałunki sprawiają cuda i dzięki nim czuje się lekki, nie czuje strachu który przed chwila pochłaniał mnie przez ten koszmar z którego uratował mnie własnie on. Ten w którym widzę kogoś więcej niż przyjaciela, lecz to jest tez ten który jest z moim przyjacielem. Nie mogę im tego zrujnować jakimś przejściowym zauroczeniem. Szkoda tylko ze nie wiem jak mam się go pozbyć. Chyba nigdy się nie dowiem. Mogę to dalej ukrywać lecz dalej będę czuć ten sam ból, towarzyszący mi widząc ich razem szczęśliwych. Hoseoka z uśmiechem nie spowodowanym prze mnie tylko przez Yoongiego.

Chyba muszę mieć o nim złe mniemanie jeśli w tym koszmarze wyszedł zostawiając rozpłakanego Hoseoka i to ze on był powodem jego stanu i późniejszemu samobójstwu chłopaka w śnie...chyba nigdy nie zapomnę tego obrazu, a moje serce nigdy nie przestanie bolec kiedy znów będę sobie przypominać ta straszną wizje która kreuje mój mozg który jak widać jest przeciwko mi i ma mi coś za złe jeśli powoduje u mnie stan przerażenia przez jedną rzecz która jest dla mnie bardzo ważna. Ważniejsza od wszystkiego. Po jakimś czasie udało mi się usnąć. Rano mieliśmy śniadanie na 8 rano. Nie wiem czemu tak wcześnie bynajmniej dla mnie była to wczesna godzina. Za wczesna jak na ostatnie nie przespane godziny. Tak będzie chyba lepiej jeśli pójdę teraz spać bo jutro będę zachowywał się co najmniej jak Yoongi kiedy śpi. Czyli jakby udał się na hibernacje która trwała tyle co wieczność. Jednak udało mi się dość szybko usnąć i już po chwili bylem już w karanie w której wszystko mogło się stać. Szkoda ze nie umiem jej kontrolować, wtedy było by tam co najmniej jak w najpiękniejszych marzeniach. Mógłbym wejść na budynek ale nie jak inni po to żeby pracować, skoczyć z niego i zderzyć się z ziemia, spotkać z znajomymi popijając rożne napoje alkoholowe żeby nikt nie wiedział. Tylko wszedł bym tam po to żeby skoczyć i polecieć. Polecieć jak motyl, delikatny i idealny motyl. Nie jak gąsienica która jeszcze nie dorosła do latania. Tylko jak motyl który już był w takim wieku ze mógł polecieć. Lecieć gdzie chce i kiedy chce. Chciałbym być tak nie zależny jak one i mieć moc latania jakiej nie ma żaden inny człowiek. Jednak to tylko marzenia. Marzyciela który chciałbym poczuć świat w inny sposób a nie ten w który się go poznaje kiedy się rodzisz i kiedy umierasz. Chce znać świat takim jakim mógłby być nawet tylko te parę godzin były by piękniejsze niż nie poznanie tego nigdy. Zawsze w nocy za dużo myślę.

Rankiem kiedy tylko do pokoju weszły pierwsze promienie słoneczne zakryłem się szczelniej kołdrą żeby nie musieć wstawać. Jestem zmęczony i nie mam siły na nic. Chce spać chodź wiem ze zaraz ktoś przyjdzie i obleje mnie woda. Znaczy tylko Rap miał jakiś problem i zawsze nas jakoś dziwnie budził. Ja rozumiem Suge którego nie da się obudzić ale ze każdego z osobna? Jakby nie mógł spróbować zrobić tego jak człowiek. Kiedy uchroniłem się przed światłem słonecznym wchodzącym do pokoju. Przyszło mnie obudzić inne słonce. Hoseok podszedł do mojego łóżka i zaczął mnie szturchać, jednam ja nie wstawałem. On szybko wtedy zabrał mi kołdrę, było strasznie zimno wiec wziąłem kawałem koca na którym leżałem i się w niego owinąłem. Chciałem spać. Nie wiem po co tak wcześnie mamy wstawać skoro jesteśmy na urlopie.

- Nie wstaje - Powiedziałem zaspanym głosem -Powiedz im ze dziecko musi się wysypiać - Dopowiedziałem.

- Chcesz żeby Namjoon tu przyszedł? Widziałem już co on szykował żeby was pobudzić -Powiedział po czym odszedł od mojego łózka.

- A co uszykował? - Spytałem. Nie wiem czy mam się bać, chodź jak tak mam pomyśleć. Od wszystko może zrobić.

Obróciłem się w stronę chłopaków żeby na nich spojrzeć. Wtedy tez zobaczyłem jak oddawali sobie lekkie pocałunki, oboje się przy tym uśmiechali, a ich oczy były zamknięte. Jakby mnie tak miał obudzić, wstałbym od razu? A może zabrał do siebie żeby trochę poleniuchować i dłużej poleżeć z ukochanym. Tak pewnie bym tak zrobił. Znowu obróciłem się w druga stronę żeby nie musieć ich oglądać. Wtedy tez udało się usłyszeć dziwne uderzenie po którym usłyszałem jak obaj chłopacy wstają i od razu kierują się w stronę łazienki, chyba wiem kto to...wtedy usłyszałem pukanie do drzwi.

Możesz mi obiecać? /JungHopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz