Rozdział 11

168 7 1
                                    

Wpadłem do pokoju w którym chłopacy dalej oglądali "Scooby Doo" usiadłem tam gdzie wcześniej czyli na łóżku Jimina, bo było najbliżej drzwi. Czułem na sobie jego wzrok, Tae był za bardzo pochłonięty oglądaniem. Jimin mnie szturchnął, wtedy na niego spojrzałem.

- Coś się stało? - Zapytał zaniepokojony.

- Nic się nie stało - Odpowiedziałem szybko. Jednak ten mi chyba nie uwierzył, lecz dalej nie komentował. Siedzieliśmy i znowu zaczęliśmy oglądać.

Znaczy oni oglądali, a ja tylko gapiłem się w ekran, myśląc nad tym co może mnie czekać kiedy Yoon się dowie. Teraz już nie ma obrotu... już to zrobiłem i...nie żałuje. Nawet z wiedzą jak niewłaściwe to było. Wiedząc że Yoon może chcieć się mnie teraz pozbyć. Ja nie żałuje, bo zrobiłem coś co było moim marzeniem i pojawiało się w moich snach. Kocham moje sny za to ze często umiem je kontrolować, mogę je stworzyć takimi jakimi chce żeby się stały. Jednak nie zawsze tak mogę. A kiedy mi się to nie udaje to najczęściej mam koszmary.

Po jakieś półgodzinie Jimin nagle się podniósł.

-Dobra jest już 19:23 może byśmy już szli się szykować? - Powiedział Jimin patrząc na Taehyunga.

- Myślisz ze przyszykowanie się długo mi zajmuje, tak? - Zapytał fochając się.

- Tae wszyscy wiemy ze tak jest - Powiedział jedynie biorąc pilota i wyłączając urządzenie. Jednak nie zauważył tego ze za oknem było już dosyć ciemno, a w pokoju światła były zgaszone. Przez co Tae się przestraszył i zwinął pod kołdrą. Jestem strachliwy, mniej niż Hoseok ale i tak...moje przemyślenia przerwał dźwięk cichego popłakiwania. Jimin wtedy wstał i podszedł do łóżka chłopaka.

Wziął też swój telefon i lekko odkrywając kołdrę zapalił telefon.

-Tae... nie musisz się bać -Powiedział z uśmiechem. Dało się zauważyć łzy w oczach drugiego.

- Ch-chim - Powiedział po czym wylatując z kołdry przytulił starszego, przez co tamten prawie nie upadł. Jimin zaczął głaskać jego plecy, uspakajając go. Jego telefon nadal był włączony a jego światło, jedynie oświetlało podłogę obok nich.

- Już spokojnie - Powiedział po czym znowu nakierował wyświetlacz pod ich twarze żeby oświetlał ich obu w jakiej cześć. Przy czym zrobił głupia minę. Tae zaczął się śmiać, chodź na jego twarzy dalej było widać oznaki wcześniejszego płaczu. Śmiał się, przez jedną tak prostą rzecz. Jimin też zaczął się śmiać, po chwili jednak zaczął łaskotać drugiego. Tamten próbował się bronić, lecz śmiech mu to uniemożliwiał.

Mówiłem już kiedyś ze są uroczy? Chyba tak... chciałbym żebyśmy kiedyś z Hobim tacy byli. Jeśli dożyje, a on... nie to nigdy się nie spełni. Nie każde marzenie się spełnia.

Chłopacy walczyli ze sobą na podłodze jeszcze parę minut, aż Jimin stwierdził ze już na prawdę trzeba iść się szykować. Wiec wstał i podłogi i pomógł z tym Taehyungowi.

- Ja już chyba muszę iść -Powiedziałem. Chodź nie za bardzo chciałem iść. Co jeśli w naszym pokoju będzie już na mnie czekać Yoongi? Boje się, ale muszę iść.

- Dobra, widzimy się później - Odpowiedział Jimin z wzrokiem, który mówił ze będzie chciał ze mną pogadać. Nawet wiem o czym. Jednak chyba nie jestem gotowy żeby rozmawiać o tym z kimkolwiek.

Pokierowałem się do pokoju który dzieliłem z Sope... stresowałem się? Bardziej bałem. Jednak kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem Yoonga wiszącego nad Hoseokiem przy czym pieścił jego szyje. Odchrząknąłem. Wtedy tez na mnie spojrzeli. Widziałem zirytowanie w wzroku jakim obdarzył mnie Yoongi, Hoseok się zarumienił.

- Znowu ty - Powiedział Yoon. Po chwili spojrzał na Hoseoka. Po czym pocałował go lekko w czoło i wstał.

- Wiecie jest już 20. A o 21 mamy iść wiec uznałem ze wam o tym przypomnę... - Powiedziałem dosyć spokojnie, jak na to co się we mnie działo. Hoseok nic mu nie powiedział?

- A no tak... dobra to jak już stoję to pójdę pierwszy - Uznał Yoon i od razu pokierował się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Hoseok na mnie spojrzał.

- Nie powiedziałeś mu? - Spytałem trochę zawstydzony na to wspomnienie.

- Nie. Uważam ze... każdy może zrobić coś czego nawet nie chciał zrobić. Obie calem Ci ze nie odejdę, wiec czemu mam niszczyć nasza przyjaźń przez jedna głupotę która się nie powtórzy? - Powiedział przy czym się uśmiechnął - Wierz.. będzie to dla nas nie zręczne, ale nie warto tego rozdrabniać. Chwila słabości, klimat i tyle - Uznał po chwili. Wiedzieliśmy ze Yoon niczego nie słyszy, bo mówiliśmy dosyć cicho, a woda puszczona przez niego wszystko zagłuszała.

- Tak. Nie powinniśmy o tym więcej myśleć, to tylko pomyłka, stworzona przez złe emocje - Powiedziałem. Bolało mnie to... bo wiem ze było to stworzone przez miłość do niego. To znaczy ze miłość jest złym uczuciem? Może ta do niego tak... przecież jeśli on kogo ma to nie może mieć tez kogoś innego to jest złe. Jeśli mój umysł zdaje sobie z tego sprawę to czemu serce nie umie tego zrozumieć tylko dalej ślepo pcha mnie do niego.

Chodź wie ze nie jest to dobre, właściwe, ani nawet do spełnienia to czemu? Czemu ciągle muszę się tłumaczyć sam przed sobą. Czemu cholerne serce nie da mi z tym spokoju. Może to ja podświadomie jestem swoim sercem i to ja...sam pcham siebie na niego.

Możesz mi obiecać? /JungHopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz