Elena
Obudził mnie huk drzwi. Szybko otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Alfe. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę.
-Jak się czujesz?-spytał podchodząc do mnie powoli
-A jak mam się czuć po otarciu się o śmierć?-pytam z sarkazmem
Karci mnie wzrokiem i zaciska dłonie w pięści.
-Nie zbyt dobrze słabo mi-dodaje nie patrząc na niego
Nagle wszystko stało się interesujące tylko nie on. Usiadł na łóżku naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie. Nagle podniósł rękę a ja automatycznie podniosłam ręce by ochronić się przed uderzeniem. Warknął na mój gest i odsunął moje ręce od mojej twarzy.
-Nie chce Cię skrzywdzić-powiedział łagodnym głosem
-Wcześniej nie miałeś żadnych skrupułów by tego nie zrobić-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy
Nagle jego oczy zrobiły się ciemniejsze a dłonie zacisnęły się na pościeli.
-Przepraszam-spuszczam wzrok
Muszę grać grzeczną tylko tak zobaczę Roberta. Powoli podnoszę wzrok na Alfe. Patrzy na mnie z zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Podnosi rękę i delikatnie przystawia mi ją do czoła.
-Masz gorączkę-mówi patrząc mi w oczy
-To nic od czasu do czasu tak mam- mówię
On za to delikatnie przenosi swoją rękę na mój policzek i lekko go gładzi a ja walczę sama ze sobą by się w nią nie wtulić. Kurwa Elena co ty wyprawiasz. Automatycznie się spinam. Na mój czyn Alfa marszczy brwi ale zostawia to bez komentarza i zabiera rękę.
-Przyniosę Ci jakieś leki na tą gorączkę a jeśli nie przejdzie Ci do jutra to wezwę lekarza-mówi i podnosi się z łóżka
Idzie w kierunku drzwi a ja go zatrzymuje. Będę się za to nienawidzić.
-Alfo..-odzywam się cicho ale on się odwraca
-Rayan-mówi krótko
-Co?-pytam
-Mam na imię Rayan. Tak się do mnie zwracaj-powiedział patrząc mi w oczy
-Więc.. Rayan dziękuje że mnie uratowałeś-powiedziałam ostrożnie
Na jego twarzy przez chwilę widniał nikły uśmiech ale jak szybko się tam pojawił tak szybko znikł.
-Nie dziękuj. Jesteś moją partnerką to mój obowiązek by Cię chronić-powiedział z wyczuwalną nutką dumy
-Aa właśnie co do tego partnerstwa o co w tym wszystkim chodzi?-udaje głupią
Prycha na moje słowa.
-Nie udawaj głupiej. W twoim domu znaleźliśmy broń na wilkołaki i plan zamachu-powiedział z kpiną
Kurwa.
-Dobra masz mnie. To ja planowałam na Ciebie zamach. Tylko zastanawia mnie dlaczego jeszcze żyje-powiedziałam mu patrząc prosto w jego oczy
-Bo jesteś moją partnerką czy tego chce czy nie kocham Cię. Jeśli bym Cię zabił oszalałbym a moja wataha z dnia na dzień by słabła-
-Mógłbyś znaleźć inną na miejsce partnerki-powiedziałam
Nagle jego oczy pociemniały znacznie a szczęka zacisnęła się do granic możliwości.
-Nie chce innej-wysyczał przez zęby-czekaj tu na mnie i nie wychodź idę po leki i zaraz wracam-powiedział i wyszedł
Położyłam się z powrotem na łóżko i patrzyłam na sufit. To koniec on wszystko wie. Nie wydostanę się stąd. Jestem skazana na niego do końca życia. Nawet nie mogę popełnić samobójstwa bo przeze mnie umrze cała wataha. Nie chce śmierci niewinnych istot. Zasłoniłam twarz poduszką i krzyknęłam. Po chwili Rayan był znowu w pokoju. Nie musiałam go widzieć by o tym wiedzieć. Zdjęłam poduszkę z głowy i spojrzałam na niego.
-Wypij te leki i wstawaj. Musisz coś zjeść-powiedział podając mi leki i szklankę z wodą
Szybko zabieram rzeczy z jego rąk uważając by przypadkiem nie dotknąć go. Następnie biorę jedną tabletkę z opakowania i popijam wodą.
-Nie jestem głodna-odpowiadam
-Nie pytałem czy jesteś-powiedział z kpiną
-A już myślałam że może być miło-powiedziałam cicho pod nosem
-Miło będzie jak zrozumiesz że przed przeznaczeniem nie uciekniesz. Chodź. -powiedział
Powoli wstałam z łóżka i dopiero zobaczyłam że jestem w samej bieliźnie. Szybko zasłoniłam się kołdrą.
-A tak czekaj chwile-powiedział i podszedł do komody i wyjął z niej jakieś dresy
-Jakim prawem mnie rozebrałeś?-wysyczałam przez zęby
-Niech pomyśle. A no tak bo jesteś moja-powiedział i podał mi dresy
Wzięłam od niego ubranie i zaczęłam wkładać na siebie.
-A jakaś bluzka?-spytałam
Popatrzył na mnie i w mgnieniu oka zdjął z siebie bluzę.
-Chyba sobie ze mnie kpisz-powiedziałam gdy mi ją podał
-Co Ci nie pasuje?-spytał marszcząc brwi
-To że ona wręcz śmierdzi Tobą-powiedziałam
-Przywykniesz. Zakładaj nie mamy całego dnia na twoje dziecinne zachowanie-powiedział i rzucił mi bluzę
Złapałam ją i z wielką niechęcią założyłam na siebie. Gdy już ją ubrałam Rayan skierował się w kierunku drzwi więc zaczęłam za nim iść. Po chwili już byliśmy w kuchni. Była ogromna w stylu nowoczesnym z pięcioma lodówkami.
-Usiądź. Co chcesz do jedzenia?-spytał patrząc do jednej z lodówek.
Ostrożnie usiadłam przy wyspie i patrzyłam się na niego.
-Mogę sama sobie coś zrobić-powiedziałam i wstałam z miejsca
Spojrzał na mnie groźnie a ja automatycznie znowu usiadłam.
-Nie. Na co masz ochotę?-spytał tym razem patrząc na mnie
-Na jajecznicę-odpowiedziałam nieśmiało
-Dobrze-powiedział i posłał mi lekki uśmiech
Nagle usłyszeliśmy wielki huk drzwi frontowych i krzyki. Z ciekawości chciałam wyjść na korytarz by zobaczyć co się dzieje. Wstałam i nagle usłyszałam kolejny krzyk.
-Puśćcie mnie! Przecież nic nie zrobiłem!!-
Znałam ten głos.
CZYTASZ
Misja: Zabić Alfe
WerewolfOsiemnastoletnia Elena jest osieroconym dzieckiem. Jej rodzina zmarła powieważ przywódca wilkołaków ograniczył żywności dla ludzi. Oprócz przyjaciół nie ma nikogo. Od tamtej pory ćwiczy i trenuje tylko dla jednego celu.... BY ZABIĆ ALFE.