Z ciemnego, nocnego nieba, na którym znajdowały się małe iskrzące punkciki leciały zimne płatki śniegu. Białe cząsteczki opadały już na okrytą śniegiem ziemię, na której były liczne ślady kocich łap. W ciemnym, nocnym lesie zapanowała zupełna cisza po krwawej bitwie. Brunatny kocur krwawiący z wielu ran biegł w stronę krzewów kiedy usłyszał głośny jęk bólu. Wszedł szybko do krzaków, które tworzyły idealne, ciepłe schronienie. Wewnątrz małej wnęki leżała kocica o białym niczym śnieg futrze z wieloma szarymi przebłyskami.
─ Malinowa Pieśni! ─ miauknął głośno patrząc na kocice po czym kontynuował zmartwiony oraz roztrzęsiony. ─ Zaraz będzie Szarotkowa Łapa! Nie martw się!
Dosłownie pięć uderzeń serca później do krzaków wbiegła zdyszana, biała kotka z szarymi skarpetkami. W pyszczku trzymała wiązke ziół, które po chwili upuściła.
─ Cii, spokojnie. Oddychaj Malinowa Pieśni.
─ wymruczała spokojnym tonem głosu chociaż było widać iż była zezstresowana. Malinowa Pieśń wydała z siebie kolejny głośny jęk kiedy pojawił się bolesny skurcz.─ Gronostajowy Pysku! Kociak, weź go i wlizuj. ─ miauknęła szybko kocica podając pręgowanemu drobnego kociaka, miał zamknięte oczy, a uszka przylepione do główki. Kocur zaczął wylizywać kociaka tak jak kazała mu uczennica medyczki. Był roztrzęsiony oraz zeztresowany, ten czas był złym momentem na poród! Słyszał jak młoda kotka mruczy uspokajająco do drugiej.
Nagle do prowizorycznego legowiska wbiegł rudy kocur; również poraniony.─ Następny! ─ miauknęła szybko i wzięła do pyska kociaka kładąc go przed rudym kocurem.
─ Wylizuj! ─ rozkazała, a kocur posłusznie zaczął go wylizywać.
─ Już, wszystko dobrze. Udało ci się. ─ mruknęła uspokajająco Szarotkowa Łapa po czym przysunęła zioło pod pysk kotki dając jej znak aby je spożyła. Nagle Malinowa Pieśń wydała z siebie kolejny jęk bólu i wstrząsnął ją mocny spazm. Brunatny kocur podskoczył i podszedł szybko do kotki.
─ Malinowa Pieśni? ─ miauknął patrząc na swoją ukochaną partnerkę.
─ Malinowa Pieśni! ─ miauknął zrozpaczony zdając sobie sprawę, że kocica umarła. Przytulił się do jej boku mrucząc coś cicho. Rudy kocur dalej wylizywał kociaka dopóki ten nie wydał z siebie cichego oraz słabego miauknięcia. Drugi za to kociak już dawno wydał z siebie pierwszy odgłos oraz poruszył lekko łapkami.
─ Przepraszam, nie udało mi się jej uratować... ─ mruknęła cicho z poczuciem winy uczennica medyczki.
─ To nie twoja wina, Szarotkowa Łapo... ─ wtrącił się rudy kocur spoglądając smutno na ciało Malinowej Pieśni.
─ Musimy zanieść kociaki do jednej z karmicielek, inaczej nie przeżyją. ─ mruknęła biała kotka zmieniając temat. Złapała za szyje małego, brunatnego kocurka, a zaś rudy złapał za szyje białą kotkę z ledwo widocznymi, szarymi przebłyskami wśród nasady ogona.
◆ ▬▬▬▬▬▬ ❴✪❵ ▬▬▬▬▬▬ ◆
[427 słów] to tylko prolog, więc w następnych rozdziałach będzie więcej tekstu. jak coś to to jest przeszłość głównego bohatera
CZYTASZ
POCHŁONIĘCI PRZEZ CIERPIENIE ( seria. cienie przeszłości ) - tom i.
Fanfictioncudowna okładka wykonana przez ancientmagic-! W TRAKCIE KOREKTY! CIENIE PRZESZŁOŚCI TOM I [ 🌫 ] ༉‧₊ 𝐩𝐨𝐜𝐡ł𝐨𝐧𝐢𝐞̨𝐜𝐢 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 warrior cats ff* • ˚ ✶ : · • W głębokim, ciemnym oraz gęstym lesie m...