Minęło już kilka dni od śmierci Pierzastej Łapy. Odymiony Sen mimo swojej upartości dała się przekonać do mieszkania w żłobku, a relacja Nagietkowej Łapy i Gronostajowej Gwiazdy znacznie się poprawiła.
Lekkie promienie oświetlały obóz w, którym jak zwykle przebywały koty. Oszroniona Łapa i Nagietkowa Łapa ganiały się w przy legowisku uczniów, a Omszona Łapa siedział niedaleko ich i obserwował je. Odymiony Sen rozmawiała z Błądzącym Lotem o czymś przy legowisku medyka, a Rudzikowa Fala i Wietrzny Obołok akurat jedli. Wszystko toczyło się bardzo dobrze co zdecydowanie cieszyło przywódcę. Cieszył się, że może wiedzieć swój klan w tak dobrym stanie.
Pręgus właśnie siedział przed swoim legowiskiem czyszcząc swoje brunatne futro do, którego przylepił się kurz.
- Klan Słonecznego Blasku atakuje! - Krzyknął Rzeczny Pomruk, który z przerażeniem przygladął się kotom.
- Zaraz tu będą!Klan Słonecznego Blasku? Nie, to przecież nie możliwe aby ten klan ich zaatakował. Przecież im pomogli. Wszytskie koty spojrzały przestraszone na siebie, Ostra Sadzawka, która grzała się w promieniach słońca wskoczyła szybko do legowiska starszyzny, Nagietkowa Łapa najeżyła sierść tak samo jak kilka innych kotów. Błądzący Lot wbiegła do swojego legowiska i zapewne zaczęła przygotowywać potrzebne zioła.
Pręgus wskoczył na cztery łapy kiedy zauważył wojowników wchodzących do obozu. Na ich czele stała czarna jak smoła kocica o długich pazurach i złotych oczach świecących się jak dwa płomienie ognia, które zaraz miałby wywołać pożar. Kocica dała znak ogonem, a koty wrogiego klanu zaczęły atakować.
Przywódca nagle upadł zostając przygniecionym do ziemi przez silnego, umięśnionego kocura, który zaczął wbijać się paurami w jego futro. Pręgus syknął wściekle i kopnął wojownika odpychając go od siebie. Tym razem to on rzucił się na ciemnobrązowego wojownika i przygwoździł go do ziemi. Przywódca ugryzł ciemnego kota w kark, a ten zasyczał z bólu i z podkulonym ogonem uciekł w stronę wyjścia.
Kocur rozejrzał się po obozie w którym jedyne co można było dosłyszeć to wściekłe syczenie i prychanie kotów. Zielona trawa została już w niektórych miejscach poplamiona krwią, a przed chwilą błękitne niebo zasłoniły ciemne chmury. Kiedy przywódca ruszył się do przodu poczuł pieczenie w swojej głębokiej ranie na barku, ale zignorował ból i ruszył na pomoc Trującemu Krzewu, który mimo swojego wieku zawzięcie bronił Słonecznikowego Wąsa.
Pręgus skoczył od tyłu na napastnika i wbił mu kły głęboko w kark. W pysku poczuł metaliczny smak krwi, a później usłyszał tylko głośny wyk bólu i wróg padł ciężko na ziemię. Przywódca wyjał kły z martwego ciała kasztanowego wojownika o splamionym krwią futrze. Trujący Krzew uśmiechnął się tylko i pomógł Słonecznikowemu Wąsowi wrócić do bezpiecznego miejsca.
Nagle przywódca poczuł przerażający ból, który sprażliował go. Poczuł jak krew spływa z jego ran, a jego łapy robią się coraz to mniej silne. Powieki przywódcy zaczęły powoli opadać, a ból zaczął powoli zanikać. Przywódca upadł ciężko na zaakrwawioną od własnej krwi trawe, a później widział już tylko ciemność.
Nie mogę teraz umrzeć! Mój klan mnie potrzebuje! - Pomyślał kiedy znalazł się na tej znajomej polanie, która ku zdziwieniu kocura była zamglona, a trawa pokryta kropelkami rosy i krwią kotów.
- Straciłeś swoje szóste życie, zostało ci już tylko pięć. - Usłyszał ten delikatny głos rudej kocicy, którą znów ujrzał wśród innych kotów pokrytych gwiazdami. Ich oczy lśniły jak dwa księżyce, a futra pokryte były wieloma małymi, iskrzącymi się punkcikami. Pyski każdego z kotów były poważne, a niektóre koty wyglądy jakby były pozbawione jakichkolwiek uczuć. Nagle jasne światło po raz kolejny oślepiło przywódcę, a po pewnym czasie z powrotem do jego nozdrzy dotarł zapach krwi i strachu. Pręgus wstał szybko i rozejrzał się do okoła. Wszędzie nadal było mnóstwo kotów z wrogiego klanu i wręcz każdy z nich był pokryty ranami i krwią. W jego stronę zaczęła biec kremowa kocica z rudą łatą na mordce. Kocur skoczył na nią i natychmiast przygniótł ją do ziemi. Kocica zaczęła go kopać kiedy to on zaczął wbijać ostre pazury w jej skórę robiąc jej kilka ran. W pewnym momencie pręgus odskoczył od niej wściekle prychając aby znów na nią skoczyć tyle, że od razu wbijając w jej bark kły. Znów na jego języku poczuł ten okropny smak kociej krwi. Wojowniczka pisnęła i szybko uciekła do wyjścia z nastroszonym futrem.
Rozglądając się za Rudzikową Falą poczuł jak ciężar czyjegoś ciała znów przygniata go do podłoża, a on próbując się wydostać na oślep drapał przeciwnika. Wróg wbił pazury w jego brak aby po chwili zostawić tam głęboką rane z której sączyła się intensywnie krew. Gronostajowa Gwiazda syknął głośno z bólu i zacisnął mocno powieki, ale zaraz z powrotem je owtórzył kiedy poczuł jak ciężar innego kota zniknął. Zobaczył nad sobą Rudzikową Fale. Jego pysk był cały pokryty w ranach, ale mimo to uśmiechnął się lekko i znów wrócił do wiru walki.
[773 słów]
CZYTASZ
POCHŁONIĘCI PRZEZ CIERPIENIE ( seria. cienie przeszłości ) - tom i.
Fanfictioncudowna okładka wykonana przez ancientmagic-! W TRAKCIE KOREKTY! CIENIE PRZESZŁOŚCI TOM I [ 🌫 ] ༉‧₊ 𝐩𝐨𝐜𝐡ł𝐨𝐧𝐢𝐞̨𝐜𝐢 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 warrior cats ff* • ˚ ✶ : · • W głębokim, ciemnym oraz gęstym lesie m...