(🌿)────rozdział szesnasty

98 16 7
                                    

Gronostajowa Gwiazda siedział na wzgórzu wpatrując się w krajobraz. Granatowe, nocne niebo przyozdobione było wieloma świecącymi się punkcikami, a księżycy nie był przysłonięty żadnymi chmurami. Woda, która nazbierała się w wgłębieniach błyszczała lekko, a nurt powoli płynął. Słychać było szum wody i drzew, ale także oddech wielu kotów, które w tę pozornie spokojną noc spały pod gołym niebem.

Po wczorajszych wydarzeniach przywódca nie mógł zasnąć, a myśli tłoczyły się w jego głowie nie dając mu się skupić na jednej. W tym momencie wpatrywał się tylko pustym wzrokiem gdzieś w dal starając się nie myśleć o niczym. Jednak świadomość, że obóz w którym się wychowywał jest kompletnie zalany nie dawała mu spokoju. Rozmyślał również nad bardzo dziwnym zachowaniem małego, kremowego kota, który przybył do nich z innego klanu. Uczeń zachowywał się bardzo spokojnie, wręcz cieszył się z tego, że obóz klanu został kompletnie zalany.

- Gronostajowa Gwiazdo, klan Gwiazd się do mnie odezwał. - Szepnęła medyczka, która świeżo co przebudzona przeciągnęła się z długim ziewnięciem. Pysk biało-brązowej kocicy był poważny, ale jej oczy były przepełnione czymś więcej niż powagą. Smutkiem.

- Tak? Co ci przekazał?

- Ta ruda kocica, którą ty widziałeś we snach i mnie odwiedziła. Jednak ona tylko otwierała pysk, a ja jej kompletnie nie słyszałam. Nie mogłam zrozumieć nic oprócz kilku pojedyńczych miauknięć. Poza tym słyszałam krzyki bólu kotów, gdzieś z daleka. Nie mam pojęcia o co chodziło, ale martwi mnie to. - Skończyła medyczka wlepiając swój zrozpaczony wzrok w gwiazdy szukając odpowiedzi na pytanie, które i ona i przywódca sobie zadawali. Gronostajowa Gwiazda dalej patrząc gdzieś w dal zobaczył cień kota przebiegającego gdzieś nas strumykiem. Zdziwiony pręgus zamknął oczy, a gdy je otworzył kota już nie było. Od razu wytłumaczył sobie to tym iż jest zmęczony i widzi jakieś omamy.

W głowie kocura znów zaczęły się wytwarzać nowe pytania, a liczba myśli znów wzrosła. Teraz jednyne co chiał to zobaczyć swoją partnerke z kociakami, chiał w końcu zastać spokój, który pragnął jednak los miał zupełnie inne plany. Wszystko zaczęło się od tej przeklentej bitwy z klanem Wiecznej Ciszy! To przez to jego kociaki i ukochana nie żyją! To wszytsko jest winą Szczawiowej Gwiazdy. Gdyby przywódca mógł zdarł by futro ze swojego poprzednika, ale ten zaginął kilkadziesiąt księżycy temu.

- Muszę się spotkać z Klanem Gwiazd jak najszybciej. Muszą mi to wszystko wyjaśnić. - Miauknął chłodnym tonem głosu do Błądzącego Lotu, która spojrzała na niego odrywając wzrok od gwiazd.

- Ale najpierw musimy pójść na zebranie i odbudować obóz! Nie możesz zostawić TERAZ klanu, on cię potrzebuje. - Miauknęła pośpiesznie medyczka.

- Czy ja mówiłem, że pójdę teraz? No właśnie, nie. - Przymknął lekko powieki czując jak od napływu myśli kręci mu się w głowie, a obraz rozmazuje. Pręgus poczuł jak uderzył głową o ziemię po czym zobaczył ciemność. Jednak nagle światło oślepiło go, a pod łapami poczuł... śnieg? Jak to możliwe, przecież jest początek pory nowych liści! - pomyślał zdezorientowany. Przed jego oczami powoli zaczął się malować obraz lasu, śniegu błyszczącego w słońcu i kotów. W około niego stały koty o pięknych błyszczących futrach jak gdyby zdobionych milionem gwiazd. Ich pysku były chłodne, bez uczuć. Wśród grupy kotów dostrzegł tą rudą kocice, która odwiedzała go już nie raz w śnie. Czy właśnie klan Gwiazd go odwiedził?

- Gdzie ja jestem? - Miauknął pręgus jednak zaraz poczuł okropny ból w boku, gdzie został uderzony przez kamień, a sylwetki kotów zaczęły znikać tak samo jak sceneria zimy.

- Poczekajcie! Muszę z wami porozmawiać. - Miauczał przeraźliwe, ale zaraz po tym wszytsko kompletnie znikło, a on znów znalazł się na Lawendowych Wzgórzach.
O co chodzi klanowi Gwiazd?

Otworzył powoli oczy i ujrzał nad sobą głowę Błądzącego Lotu i Rudzikowej Fali, którzy się nad nim pochylali. Obydwoje wyglądali na zmartwionych, a tym bardziej medyczka, która widziała co się stało.

- Wszystko w porządku? - Odezwał się jego przyjaciel. Przywódca był kompletnie zagubiony gdzieś pomiędzy światem żywych, a martwych. Pręgus nie był już Gronostajowym Pyskiem o wysokich ambicjach tylko zagubionym Gronostajową Gwiazdą. Jego głowa bolała od ilości myśli, a ból w boku również wydawał się wyjątkowo silny. Zacisnął mocno powieki jednak zaraz z powrotem je otworzył, nie może się poddać mimo iż jedyne co chcę teraz zrobić to cofnąć czas i zmienić wszystko. Mógłby przecież uratować życie partnerki gdyby został z nią wtedy w obozie, a nie, puszczał ją bezmyślnie na pole bitwy. Mógł uratować kociaki, Szarotkową Łapę, Wiśniową Ciszę i wszytskich innych, którzy nie zasługiwali na śmierć.

- Tutaj masz nasiona maku, zjedz je. - Miauknęła medyczka wskazując głowę w stronę liścia dębu na którym leżały nasiona maku. Przywódca powoli podniósł się do siadu i chwiejnie podszedł do ziaren, które później zlizał z liścia.

- Co się stało, Gronostajowa Gwiazdo? - usłyszał głos rudego kocura, który zbliżył się do niego i położył końcówkę ogona na jego ramieniu.

- Sam nie wiem. Tak nagle, po prostu wszytsko się rozmazało, a później widziałem koty. - Wymamrotał brunatny kocur po czym położył się na trawie czując jak powoli jego powieki stają się coraz cięższe.

- Sądzę, że to coś więcej niż omdlenie. Coś w stylu wizji. - wtrąciła się Błądzący Lot. - Ale zastanowimy się nad tym kiedy indziej, jutro musimy pójść na zgromadzenie, więc pójdzie już spać.

*

Gronostajowa Gwiadza następnej nocy ogłosił kto idzie na zebranie, a jego stan polepszył się o wiele. Co prawda ból w boku nie ustępował, ale po długim śnie jego zmęczony umysł w końcu mógł odpocząć.

- Na zebranie pójdzie Długa Łapa, Szałwiowy Pazur, Lśniący Grzbiet, Oszroniona Łapa, Rzeczny Pomruk i Trujący Krzew! - Krzyknął donosnie tak aby wszystkie zebrane wokół niego koty go usłyszały. - Rudzikowa Fala za ten czas zajmie się resztą.

 - Rudzikowa Fala za ten czas zajmie się resztą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[902 słowa]

jak ktoś chcę może zrobić one-shota na podstawie mojej książki, z chęcią sobie jakiegoś poczytam uwu

POCHŁONIĘCI PRZEZ CIERPIENIE ( seria. cienie przeszłości ) - tom i. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz