Przyjaciółka od serca (5)

3.1K 198 128
                                    


– Jak to się w ogóle stało? Możesz mi to wytłumaczyć, Adrien? – spytał Plagg, pomiędzy jednym kęsem camemberta a drugim.

Adrien siedział przy biurku, oglądając najnowsze ujęcia z Biedronką na Biedroblogu.

– Tu nie chodzi o to jak to się stało, tylko o to, że to już trwało od samego początku – stwierdził.

Plagg spojrzał na niego nic nie rozumiejąc, a kiedy Adrien zobaczył jego pytający wzrok westchnął.

– Marinette podobała mi się już od samego początku. Po prostu nie chciałem się do tego przyznać, bo pokochałem Biedronkę.

Plagg pochłonął ostatni kęs camemberta, po czym podleciał do Adriena, aby spojrzeć mu w oczy.

– Czekam na całą relację, muszę się tego dowiedzieć – mruknął Plagg.

Adrien nie miał pojęcia dlaczego jego kwami tak bardzo chciał zrozumieć, kiedy tak naprawdę jego właściciel zakochał się w Marinette. Jednak Adrien sam nie bardzo umiał odpowiedzieć, kiedy to tak naprawdę nastąpiło.

– Cóż, zacznijmy od tego, że nie można kochać dwóch osób naraz – odpowiedział.

– Dzieciaku, co ty wygadujesz, oczywiście, że można! Ja kocham ten kawałek camemberta tak samo jak ten drugi, co w tym złego?

Adrien zmarszczył brwi.

– To nie jest człowiek. Camembert nie ma uczuć...

– Jak możesz? Ranisz moje uczucia! – Plagg zabrzmiał zbyt teatralnie. – Poza tym, ja też nie jestem człowiekiem, a mam uczucia...

Adrien uśmiechnął się do swojego kwami.

– To prawda, ale tu nie o to chodzi. Ja po prostu jestem trochę zagubiony... Z jednej strony naprawdę kocham Biedronkę, ale z drugiej... Marinette jest niesamowita – wyznał Adrien. – Jednak chodzi mi bardziej o to, że Marinette spodobała mi się już pierwszego dnia w szkole, a potem pojawiła się Biedronka i... Oszalałem na jej punkcie. Jednak Marinette... Zawsze próbowałem traktować ją jako przyjaciółkę, bo tak było mi łatwiej się usprawiedliwić przed tym, że...

– Że kochasz też Marinette? – spytał Plagg.

Adrien zarumienił się i jednocześnie zacisnął usta w wąską kreskę. Nigdy nie powiedział tego na głos, nigdy nie chciał powiedzieć tego na głos. Plagg to zrobił, ale to wcale nie pomogło.

– Plagg, to jest trudniejsze niż myślałem. Kocham Biedronkę, jednak za każdym razem kiedy widzę Marinette moje serce zaczyna szybciej bić – wyjaśnił.

Plagg westchnął. On wiedział, że Adrien nie musiał wybierać, że Marinette i Biedronka to ta sama osoba, ale dopóki Tikki kazała trzymać ich tożsamość w tajemnicy to znaczy, że tak nakazał Mistrz Fu. Chociaż to było naprawdę frustrujące, aby przekonać Adriena, że może kochać dwie osoby, że tak naprawdę to nic złego kochać dwie osoby, które prędzej czy później okażą się jedną osobą.

– Jesteś pewien, że to nie był jeden moment, kiedy zrozumiałeś, że czujesz coś również do Marinette? – Plagg drążył temat.

Adrien odchylił się na krześle zerkając w stronę okna.

– Był jeden taki moment... Kiedy... kiedy zobaczyłem jak Marinette dzielnie broni się przed atakiem akumy – wyznał. – Wtedy byłem już pewien swoich uczuć do Marinette.

– Nadal jednak oszukiwałeś sam siebie – prychnął Plagg.

Adrien spojrzał na swojego kwami, a potem uśmiechnął się pewnie.

– Chyba wiem, gdzie powinienem szukać porad.

– Jesteś pewien? Obiecywałeś nie pokazywać się z nią ze względu na prasę! – zaprotestował Plagg.

Adrien zawahał się na moment, jednak wizja ujrzenia jej sprawiła, że krzyknął:

– Plagg, wysuwaj pazury!


– Czarny Kocie, co ty tu robisz?

Marinette wyszła na balkon, kiedy usłyszała jakiś łomot, a tam zastała Czarnego Kota. Ten wyciągnął do niej rękę, nic nie mówiąc. Dziewczyna zawahała się. Nie wiedziała, co zrobić. Owszem, ufała mu, ale nie miała pojęcia, co takiego planował. Spojrzała mu w oczy, a jego pewny uśmiech tylko pomógł podjąć jej decyzję.

Ujęła jego dłoń, a ten przyciągnął ją do siebie, a następnie wyskoczył w górę.


Przechadzali się wzdłuż mostu, ramię przy ramieniu. Było późne popołudnie i ludzi było pełno w tej chwili na moście, więc niemal każdy spoglądał w stronę Czarnego Kota i Marinette u jego boku.

– Marinette, przyszedłem po ciebie, bo jestem w... – zawahał się. – Nie wiem jak to ująć w słowa.

Marinette uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym zerknęła w jego stronę.

– Po prostu powiedz, co cię trapi – uśmiechnęła się zachęcająco, miała wrażenie, że i tym razem chodzi o problemy sercowe Czarnego Kota.

Chłopak zawahał się, rozglądając się po twarzach mijających ich ludzi. Ich szok i niedowierzanie, sprawiły, że się zarumienił. Co jakiś czas robiono im zdjęcia, ale jakoś nikt nie zawracał im głowy o autograf Czarnego Kota.

– Chodzi o Biedronkę, prawda? – spytała Marinette.

Zapytany zatrzymał się, spojrzał na spokojną wodę pod mostem, a potem wrócił spojrzeniem do jej oczu, tych niesamowitych oczu. Uśmiechnął się tajemniczo.

– Nie tylko o nią – powiedział niskim głosem. – Widzisz, chodzi o to, że już nie tylko Biedronka jest w moim sercu. Pojawił się ktoś jeszcze... I zastanawiam się czy to normalne?

Marinette otworzyła szeroko oczy i zarumieniła się. Gdyby jej uczucie do Adriena nie było tak silne, czy potrafiłaby... Nie, nie mogła tak nawet myśleć.

Wpatrywali się sobie w oczy przez krótką chwilę. W tym momencie zrobiono im również mnóstwo zdjęć. To jednak nie miało znaczenia. Marinette była w takim szoku, że nie wiedziała co odpowiedzieć. Rumieńce wpełzły na policzki dziewczyny i chłopaka w czarnej masce.

– Czarny Kocie... – szepnęła, jakby zabrakło jej tchu. – Naprawdę nie jesteś w stanie pomiędzy nimi wybrać?

Kim była ta druga dziewczyna? Zastanawiała się Marinette. Jak to możliwe, że jakaś inna dziewczyna zawróciła mu w głowie bardziej niż Biedronka? Marinette poczuła dziwne ukłucie w sercu i miała wrażenie, jakby była zazdrosna... Była zazdrosna? O Czarnego Kota?

– Gdybym potrafił zdecydować, nie byłoby mnie teraz tutaj – wyznał. – Naprawdę potrzebuję twojej rady. One... obie są niesamowite.

Marinette zawahała się, jego słowa zabolały ją. Nie tylko nazwał Biedronkę niesamowitą, ale porównał ją również z jakąś inną dziewczyną. Jak mógł to zrobić? Musiała jednak schować dumę do kieszeni.

– Powinieneś posłuchać tego, co podpowiada ci serce, a nie jakaś obca dziewczyna – powiedziała.

– Nie jesteś obca, jesteś moją przyjaciółką – powiedział, kładąc dłoń na jej ramieniu.

Marinette zarumieniła się ponownie.

– Chodzi mi o to, że może powinieneś pokazać tej pierwszej swoją prawdziwą twarz? Znaczy... chodzi mi o to, żebyś... No, nie powinieneś ujawniać swojej tożsamości, ale może... powinieneś pokazać ile dla ciebie znaczy? – wydukała.

Czarny Kot skinął głową, a potem pocałował Marinette w policzek i zniknął.


Jedno Życzenie, Jedna SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz