Nadchodzące kłopoty (28)

2.4K 130 295
                                    



Adrien i Marinette leżeli wtuleni w siebie. Ich serca powoli zwalniały rytm po ich szalonej przygodzie. Adrien co chwilę łapał bądź szczypał Marinette za jej krągłości, na co dziewczyna reagowała chichotem.

Wciąż nie mogła uwierzyć, że to zrobili, a uśmiech nie schodził jej z ust z tego powodu.

– Jak się czujesz? – Adrien wymruczał jej do ucha, a ona zaskomlała, kiedy naparł na jej pośladki swoim – znów – nabrzmiałym członkiem.

– W miarę – odparła. – A co, jeszcze nie masz dość? – zapytała ze złośliwym uśmiechem na ustach.

Adrien przesunął dłonią po jej boku i chwycił w dłoń jej pierś, drażniąc palcem jej sutek.

– Jak sama poczułaś, znów jestem gotowy do działania – szepnął uwodzicielsko. – Pytanie czy ty, moja ty cudowna Kropeczko, jesteś w stanie przyjąć to ogromne brzemię w siebie... – Adrien nie wytrzymał i roześmiał się.

Marinette odwróciła się i zgromiła go spojrzeniem.

– Szanowny panie Agreste, zechciałby się pan pohamować w tych swoich jakże wyszukanych żarcikach – prychnęła Marinette.

– Co nazywasz żartem? – zapytał, wgryzając się w jej szyję, na co dziewczyna wyjęczała jakieś niezrozumiałe przekleństwo. – Bo mam nadzieję, że nie żartujesz w tym momencie z mojej męskości – wyszeptał jej do ucha, a potem zassał jej skórę na szyi, zostawiając na skórze niewielki, zaczerwieniony ślad.

Marinette odwróciła się przodem do swojego chłopaka i zahaczyła nogę o jego biodro.

– Jakżebym śmiała – odparła konspiracyjnie Marinette.

Adrien położył się na niej i zaczął ją całować, długo i namiętnie. Ich języki złączyły się ze sobą jak w tańcu, natomiast jego spragnione dłonie dotykały, drażniły i pieściły jej krągłości. Nie mógł sobie wyobrazić lepszego pierwszego i drugiego razu.

– Adrien – sapnęła w jego usta pomiędzy jednym pocałunkiem, a drugim. – Chyba wiesz, że...

– Że?

– Że twoje myśli są dla mnie jak radio w chwili obecnej, a obrazy, które mi wysyłasz... niekoniecznie mi się podobają – jęknęła ze zrezygnowaniem Marinette.

Adrien uśmiechnął się złośliwie.

– Lepiej niech ci się zaczną podobać, bo od teraz nie zamierzam rezygnować z naszej więzi telepatycznej – powiedział, po czym wpił się w jej usta z taką pasją, że aż jęknęła z rozkoszy.

Jego dłonie rozpoczęły swoją wędrówkę po jej nagim ciele, zostając na dłużej w takich miejscach jak jej piersi, pośladki, czy wzgórek łonowy. Kiedy jego palec wsunął się pomiędzy jej uda, drażniąc jej łechtaczkę, Marinette jęknęła z rozkoszy wprost w jego usta. Jego język drażnił się z jej językiem, a ich pocałunki z chwili na chwilę pogłębiały się.

– Adrien – wyjęczała jego imię, kiedy jego drugi palec dołączył do penetracji.

Marinette nigdy w życiu nie przypuszczałaby, że ona i Adrien będą to robić. A już zwłaszcza w jej łóżku.

Adrien uśmiechnął się, kiedy jej myśli przepłynęły przez jego umysł i zamruczał, jak na prawdziwego Kota przystało. Marinette wyrwał się głośny jęk, pod wpływem tej wibracji. Przygryzła dolną wargę, próbując nie jęczeć więcej, choć nie miała się czego wstydzić, skoro jej rodzice byli poza domem. Jedyne czego się obawiała, to ich kwami, które były gdzieś w pobliżu i zapewne wszystko słyszały.

– Księżniczko, musisz przestać myśleć o otaczającym nas świecie i skupić się na nas – powiedział zmysłowym głosem Adrien, który słyszał wszystkie jej myśli.

Och, jak on uwielbiał ten łączący ich kanał.

– Musisz przestać wysyłać mi te wiadomości o tym jaka jestem ciasna i jak ci dobrze, Koteczku – odparła Marinette, a Adrien w odpowiedzi wsunął się w nią powolnym ruchem, na co ona zareagowała głośnym jękiem.

Przy pierwszym razie, dziewczyna odczuwała lekki dyskomfort i choć podbrzusze nadal odrobinę ją bolało, to przy drugim razie nie mogła zapanować nad swoimi jękami, jak i ciałem, które wyginało się i prężyło, łaknąc więcej... więcej Adriena.

Oplotła go nogami w pasie, a on pogłębił swoje pchnięcie, na co Marinette wygięła się z rozkoszy. Wciąż nie mogła uwierzyć, jakie to było cudowne uczucie, kiedy trwali tak złączeni ze sobą, gdy Adrien wsuwał się w nią, a z każdym następnym pchnięciem bioder jego penetracja się pogłębiała, a ruchy przyspieszały. Marinette zacisnęła dłonie na kołdrze, wyginając się, prężąc i jęcząc tak głośno, że miała wrażenie jakby słyszała ją połowa Paryża. Adrien uśmiechnął się półgębkiem, kiedy widział ją obnażoną w takiej chwili i podniecało go to jeszcze bardziej. Pod wpływem tego podniecenia pochylił się i zassał jedną z jej piersi. Marinette jęknęła. Kolejne pchnięcie bioder Adriena, ale tym razem dziewczyna odpowiedziała na nie.

Posłała mu ponętne spojrzenie, a Adrien... miała wrażenie, że stwardniał jeszcze bardziej.

I wtedy rozpoczęli swój namiętny taniec. Ich ruchy bioder zgrały się w jednym rytmie, a serca biły mocno i szybko, kiedy razem osiągali kolejny orgazm.


– Cieszę się, że to zrobili – powiedziała Tikki, spoglądając na spleconych kochanków, śpiących już po upojnej nocy.

Plagg przyglądał się Adrienowi i Marinette z nieskrywaną satysfakcją.

– Mogę być z niego dumny – oznajmił, za co Tikki spiorunowała go spojrzeniem. – No co? Też się cieszę, że dzieciak tak dojrzał.

Tikki nagle posmutniała.

– Dobrze, że zrobili to dzisiaj... że zdążyli przed jutrzejszym dniem – stwierdziła smutno Tikki. – Będą mieli co wspominać.

Plagg spojrzał na zrozpaczone oblicze swojej ukochanej.

– Och, cukiereczku – jęknął, a potem ją przytulił. – Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby... oni znów byli razem. Nieważne, co się jutro stanie. Wiesz doskonale, że oni są sobie przeznaczeni – powiedział Plagg.

Tikki uśmiechnęła się do niego, wspominając wizję, która nawiedziła ich podczas podróży w czasie Adriena. Kwami żałowała, że ujrzała tę przyszłość.

– Wiem, od zawsze tak było... po prostu w tym wcieleniu mają znacznie większe problemy z połączeniem się – przyznała smutno Tikki.

Plagg skinął ze zrozumieniem głową.

– Cóż, pamiętasz, że ostatnio to nie byli oni, prawda?

Tikki kiwnęła głową.

– Mistrz Fu do dziś nie może sobie wybaczyć, że nie mógł odnaleźć odrodzonych dusz Marinette i Adriena – przyznała.

– Ale oni są sobie przeznaczeni i za każdym razem kiedy się odradzają, odnajdują drogę, aby być razem – powiedział pocieszająco Plagg, cmokając Tikki w policzek. – Nieważne, co się jutro stanie, będziemy przy nich i zrobimy wszystko, aby pomóc im się znów połączyć.

Kwami przytuliły się do siebie, wpatrując się w splecone we śnie sylwetki Adriena i Marinette.

– A teraz, chodź tu do mnie, cukiereczku – wyszeptał słodkim głosem Plagg. – Chciałbym spędzić tę ostatnią wspólną noc przy twoim boku.

Jedno Życzenie, Jedna SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz