•WALKA O GONDOR•

850 31 53
                                    

Po pięknej informacji od pięknego ducha (wyczucie ten sarkazm). Ruszyliśmy w kierunku rzeki gdzie postanowili zrobić postój piraci.

- Nie przejdziecie do Gondoru - powiedział pewnym głosem Aragorn

Ogólnie to nie słuchałam ich wypowiedzi. Myślami byłam daleko w Gondorze. Ciekawiło mnie jak wyglada legendarne, białe miasto.

- Elen! - usłyszałam głos Aragorna który od razu wybudził mnie z moich myśli.

- Tak? - zapytałam cicho patrząc na czarnowłosego

- Idziemy - powiedział łapiąc mnie za rękę o ciągnąc w kierunku łodzi

- A co z piratami? - zapytałam

- Duchy ich zabiły - powiedział całkowicie bez wzruszenia.

***

Płynęliśmy wolno ( baardzo wolno ). Droga zaczęłam mi się dłużyć, ale na szczęście po chwili znaleźliśmy się przed bramami miasta przed Mimas Tirith.

- No szczury lądowe wychodzić z łodzi!! - krzyknął jakiś ork. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Gdy tylko nas zobaczył z jego brzydkiej mordy zszedł głupi uśmiech, a jego miejsce zastąpił grymas przerażenia. Staliśmy chwile w mega zajebistych pozycjach bojowych. By po chwili zaatakować przerażonych orków. Za nami nagle pojawiły się duchy które moim zdaniem były ładniejsze niż paskudne orki. Cięłam mieczem na wszystkie strony, zabijając każdego który znalazł się w zasięgu mej broni. W oddali zobaczyłam Aragorna. Raził sobie dobrze. Zobaczyłam jak jakiś typek szykuje się do cięcia go mieczem. Wyjęłam szybko szczylet i szybko rzuciłam Nim w typka który od razu padł obok martwy. Skinęła szybko głową widząc jak patrzy w moją Stronę, po czym szybko wróciłam do walki. Usłyszałam jak ktoś krzyczy.

- Legolas!! - i po głosie poznałam że był o szarooki. Spojrzałam w kierunku elfa by zobaczyć jak szybko i zwinnie zabija słonio-podobne coś.

- Ale to się liczy jako jeden!! - krzyknął zły Gimli na co wybuchłam cichym śmiechem. Zmieniłam się w smoka (białego) i wzbiłam się w powierzę by po chwili zacząć strzelać do wrogów. Armia duchów szybko zabijała armię nieprzyjaciela. I Nim się obejrzeliśmy był już koniec bitwy. Było dużo poległych. Latałam nad ciałami patrząc na zmarłych. Zobaczyłam ciało króla Theodena. Szybo tam wylądowałam. Król nie żył. Rozejrzałam się wokół siebie i zobaczyłam długie blond włosy. Podeszłam bliżej tej osoby po czym odwracając jej twarz zobaczyłam...Eowinę?!

Miejsce na radość ludzi na wieść o śmierci idiotki ->

Byłam mega szczęśliwa choć nie dałam tego po sobie poznać. Powiedziałam reszcie że król nie żyje, ale o blond idiotce nie wspomniałam... Hehehe ale jestem Zua....Ale zasłużyła, a wy na pewno przyznacie mi rację. (Pozdro dla kumatych) Szybkim krokiem ruszyliśmy do Minas Tirith by w spokoju można było opłakiwać poległych....

****

Przepraszam że rozdział krótki i długo go nie było, ale Niesty jestem teraz w szpitalu i mam dość dużo badań. Akurat w tym momencie (15:05) mam czas. Mam nadzieje że ni wybaczycie, oraz z chęcią przeczytacie ten rozdział.

Emilly__Prime

Syn Gondoru~Władca Pierścieni~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz