ROZDZIAŁ.1 LIST

241 10 42
                                    

Lucy codziennie wstawała wcześnie rano, aby pojeździć na desce. To chyba pozostanie jej wakacyjną rutyną. Jeżdżąc wkoło Chłodnicy myślała nad planem, który obiecała sobie jakiś czas temu. Wakacje miały być niezapomniane, ale... jak miała to uczynić? I w czym miałyby być takie wyjątkowe? To pozostawało do przemyślenia. Kiedy tylko jakiś pomysł wpadł jej do głowy zapisywała go na kartce. Prawda była jednak brutalna. Wszystko na kartce było takie prawdopodobne, przewidywalne i nudne, że od samego czytania listy przysypiała. A ona rzadko przysypia.
Za kilka dni miała rozpocząć realizacje planu, a tak naprawdę nie miała nic co mogłaby zrobić. Zbliżał się wieczór, a ta z bukietem kwiatów w dłoni wychodziła z domu. Poprawiła plecak i ruszyła w drogę. Chciała pomyśleć. I być może poprosić o pomoc.

W tym samym czasie Cruz i Jackson siedzieli w jednym stożku. Zakończył się sezon i ci wreszcie mieli czas dla siebie. Brakowało im tego. Po zakończeniu sprawy z bratem Jacka ci wzięli się ostro za trenowanie. W taki sposób Jackson zdołał zdobyć Złotego Tłoka z przewagą 4 punktów. Minimalnie, ale wygrał.
Cruz opierała się o Jacksona kiedy ci oglądali w telewizji wieczorne wydanie wiadomości sportowych.

POV. JACKSON

- Dalej o tobie mówią. - zaśmiała się Cruz szturchając mnie.

- Widzę. - odparłem pstrykając ją w nos.

- Mówisz to tak, jakbyś zupełnie nie cieszył się ze zwycięstwa. - prychnęła. - Dostałeś Złotego Tłoka!

- A może ja wolę inną nagrodę, mhm? - mówiąc zbliżyłem do niej moją twarz z chytrym uśmiechem. Cruz również się zbliżyła kiedy utknęliśmy w pocałunku. Szybko poczułem, jak jej dłoń wplata się w moje włosy. Przeciągnąłem ją na mój brzuch kiedy kontynuowaliśmy. Jesteśmy idealnym przykładem, że z największych wrogów można stać się przyjaciółmi. Patrząc na nas: nawet kimś więcej.

- Przeszkadzam? - usłyszałem głos. Z Cruz przerwaliśmy pocałunek patrząc na osobę, która nam przeszkodziła. Był to Jared.

- Jasne, że nie. - odparła Cruz natychmiast wstając.

- Właśnie widzę. - prychnął. - Nie bij mnie wujku, że zwaliłem ci okazję. - zaśmiał się. Przewróciłem oczami z uśmiechem również wstając. 

- Jesteś, identyczny, jak młoda McQueen. - odpowiedział. - Ona też ma dar wpadania w najlepszych momentach.

- Wierzę na słowo. 

- Coś się stało? - zapytała go Cruz.

- Chciałem was zapytać, czy idziecie na spacer. Pan McQueen stwierdził, że dobrze nam wszystkim to zrobi. - wyjaśnił. - Teraz muszę jeszcze znaleźć Lucy.

- Nie fatyguj się. Przypałęta się po drodze. - zapewniłem go, a Jared uniósł brew z lekkim uśmiechem. O ile bardziej radosny jest teraz, niż w momencie, gdy go poznałem. Jest też o wiele śmielszy. 

- To wy idziecie? - zapytał. - No chyba, że macie inne "aktywności" do zaliczenia. - uniósł brwi zerkając za nas.

- Jesteś zbyt pewny siebie. - rozczochrałem jego włosy. - Z wielką chęcią skorzystamy z pierwszej opcji.

Jared skinął odchodząc. Ja i Cruz zaczęliśmy zakładać buty.

- Lucy nikt nie pobije pod tym względem. - stwierdziła Cruz.

- Wiem. Powinna pracować jako tajny agent, albo jakaś jednoosobowa armia. - zaśmiałem się. Wyprostowałem się zerkając na Cruz. - Idziemy? - mówiąc to wyciągnąłem w jej stronę przedramię. Cruz złapała się go i razem ruszyliśmy pod motel. Zygzak rozmawiał o czymś z Jaredem.

BEST RACE - Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz