ROZDZIAŁ 17 DEBIL

134 8 28
                                    

***KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ***Pov.Jackson***

- Jared, podnoś się z wyra. - rzuciłem w mojego bratanka poduszką na co ten mruknął smętnie. - Jest piękna pogoda, słońce świeci, a ja muszę trenować. Wstawaj.

- Idź sam! - jęknął zakrywając się kocem. Westchnąłem biorąc torbę na ramię.

- Pobiegasz na bieżni, popodnosisz ciężarki, czy coś. Wyrobisz sobie mięśnie! Wstawaj!

Jared odkrył twarz i spojrzał na mnie mrużąc oczy. 

- Sugerujesz mi coś?

- Sugeruje ci, że może czas wziąć się za siebie? - uniosłem brew.

- Wyglądam, jak młody Bóg.

- Jasne. Udowodnij i choć ze mną na siłownię. Nie zostawię cię samego w pokoju.

Nie ufasz mi? - zaśmiał się. Jared przeciągnął się i wstał z łóżka.

- Ufam. - odparłem krótko kiedy chłopak stanął przede mną. - Tak ciężko?

- Zamknij się Jack.

- Język! - usiadłem na łóżku kiedy ten poszedł się przebrać.

Wczoraj o 11 zarejestrowaliśmy się w hotelu w Madrycie. Zwiedziliśmy z Jaredem miasto. Brakowało mi takich wakacji. Ostatni raz wybrałem się na takowe po osiemnastych urodzinach. Znajomi z toru kartingowego złożyli mi się z tej okazji na wakacje. Nie było to dużo pieniędzy, ale starczyło, aby spędzić wspaniały weekend w Miami. Z dala od ojca. Z dala od problemów związanych z Dylanem. Z dala od wszystkiego. Później nie miałem czasu na wakacje, ponieważ moja kariera wyścigowa ruszyła z kopyta.
Zacząłem zastanawiać się nad tym co robi teraz Cruz. Rozmawiałem z nią wczoraj akurat po jej przyjeździe do Rusteze Training Center. Była wykończona. Szkoda, że nie było jej ze mną i Jaredem. Jestem pewny, że spodobałaby jej się ta okolica.

Jared wyszedł z łazienki przebrany. Rzucił swoją piżamę na łóżko, a na ramię zarzucił torbę którą SAM WCZORAJ NASZYKOWAŁ. Pomysł z siłownią i trenowaniem tutaj jest autorstwa Jareda. Szkoda, że zapomniał o jego całkowitej realizacji.

- Idziemy? - zapytał zaspany.

- Idziemy.

Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w kierunku siłowni. 

- O czym myślisz? - zapytał Jared po chwili ciszy.

- O Cruz. Wczoraj padała po podróży. Jestem ciekawy, czy McQueen dał jej chwilę wytchnienia, czy z rana poszła trenować.

- Pan McQueen jest rozsądny. Cokolwiek postanowił pewnie było to słuszne. - mówiąc ziewnął.

- Nie wyspałeś się? - zapytałem przypominając sobie, jak przewracał się z boku na bok.

- Miałem koszmar i nie mogłem. - odpowiedział. Aż podziwiam, że tak po prostu to przyznał. Ja bym się wypierał.

- Co w nim takiego było?

- Ty, ja i Cruz jedliśmy obiad w Chłodnicy Górskiej. Wtedy przez drzwi przeszedł ten kolega taty i mówi "Okłamałem cię! Wiem gdzie jest twój ojciec". Nie chciałem uwierzyć, bo przecież nie żyje i... to było super dziwne.

- Myślisz o nim często? - zapytałem. Nie wiem co Jared znosiłby gorzej. To, że jego ojciec żyje i stoczył się na dno dna, czy fakt, że niby nie żyje. 

- Tak. O tym jaki był, dlaczego zaczął brać i tak dalej. Wiem, że nigdy się nie dowiem i teraz nie zmieni to dużo, ale jestem ciekawy. - wyjaśnił spokojnie. Westchnąłem.

BEST RACE - Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz