Fernando podniósł się gwałtownie patrząc na mnie z wyrzutem. Wzruszyłam ramionami odrzucając poduszkę na bok. Wstałam z łóżka i podbiegłam do drzwi. Fernando opadł na dmuchany materac wzdychając.
- Wstawaj, wstawaj. Wakacje są. Korzysta się. - powiedziałam klaszcząc w dłonie.
- Która godzina? - zapytał przecierając oczy. Dalej leżał.
- Późna. Wstawaj Husky. - podeszłam do okna i odsłoniłam czerwoną zasłonę. Światło padło na twarz Fernando, a ten zamruczał niezadowolony. Chłopak szukał na oślep telefonu. Kiedy go złapał wyświetlił godzinę. Lekko otworzył oczy, aby ją odczytać. Westchnął pozwalając telefonowi upaść na jego klatkę piersiową.
- Jest 6 rano. - jęknął.
- A Cruz właśnie zaczyna trening z moim tatą. - klasnęłam ponownie w dłonie. - Może uda nam się zdążyć.
Fernando wreszcie się podniósł. Podszedł do swojej walizki i zaczął szukać ubrań. Wyciągnął sobie czarny t-shirt i dżinsowe rybaczki. Spojrzał na mnie zaspanym spojrzeniem. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
- Skąd ta motywacja?
- Matthew jeździ po całym świecie i trenuje. Nie mogę sobie pozwolić, aby był ode mnie lepszy. Może jeszcze bym tak o to nie walczyła, gdyby nie fakt, że zapytał się mnie, czy biorę hormony. Więc zginie. - mówiłam z pogardą. Na samo wspomnienie tego ciołka dostawałam nerwicy.
- Kiedy się z nim biłaś rozwaliłaś mu kask. - dodał.
- Powinna to być czaszka.
- Lucyferze, przerażasz mnie. - uśmiechnął się.
- Buntowniczka Lucyfer. Już mi się podoba. - skinęłam głową. - Masz 2 minuty, aby się ubrać. Inaczej idę sama. - nadepnęłam na moją deskorolkę, a ta podskoczyła do mojej dłoni. Złapałam ją wychodząc z pokoju - Zegar cyka! - krzyknęłam jeszcze na schodach. Zeszłam do recepcji. Mama spojrzała na mnie z rozbawieniem. Odsunęła się od biurka. Ona, jak zawsze zaczynała pracę z samego rana.
- Rozumiem, że idziesz szukać taty. - stwierdziła. Przytaknęłam kładąc deskę na jej biurku. Zganiła mnie spojrzeniem. Westchnęłam zrzucając deskorolkę na ziemię. - Tak lepiej. - uśmiechnęła się, a ja przewróciłam oczami.
- Mówił gdzie idzie?
- Nie, nie ma jednak samochodu Cruz także podejrzewam, że pojechali na tor.
- Jackson z nimi? - zapytałam, a mama spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. - Są razem! ich dwójka łazi ze sobą praktycznie wszędzie. Założyłabym się, że nawet do łazienki.
- Jackson i Jared mieli jechać do Przełęczy Stabilizatorów. Nie mówił ci Jared?
- Nie widziałam się z nim jeszcze. - przyznałam. Intuicyjnie sprawdziłam kieszeń moich dżinsowych spodenek. Na szczęście jest.
- Pewnie będzie chciał posłuchać o twoim weekendzie we Francji.
- To nie jest przypadkiem chwalenie się? Nie chce, aby poczuł się źle. - przyznałam. Jared ostatnie lata żył, jak żył. Emocje wywołane przez ostatnie wydarzenia dalej nie wygasły. I mam mu teraz opowiadać, jak to super, że byłam w kolejnym kraju, a on... w żadnym?
- Moja córka martwi się o uczucia innych. Robisz postępy. - uśmiechnęła się chytrze. Na mojej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Buntowniczko. - powiedziała.
- To dobrze... gdybyś nie odpowiedziała musiałabym się wyprowadzić. - uśmiechnęłam się głupio. Po schodach zbiegł wtedy Fernando.
CZYTASZ
BEST RACE - Cars (Auta)
FanficLucy McQueen po wakacjach planuje wyjechać do Akademii Sportowej w Mobile. Buntowniczka godzi się z tym, że na cały rok szkolny pożegna się z Chłodnicą Górską i rodzicami na rzecz przygotowań do poważniejszych zawodów kartingowych. Postanawia, że je...