Lekarz oglądał moją nogę, a ja dalej pociągałam nosem. Każdy dotyk bolał. Czułam jakby była zmiażdżona. Obok lekarza stał Szpachel.
- Jak to się stało? - zapytał patrząc mi w oczy. Założyłam ręce wzruszając ramionami.
- Nie byłam ostrożna. - prawie, że wyszeptałam.
Lekarz skinął głową wstając.
- Czy możesz zgiąć palce u stóp? Spróbuj. - poprosił. Wydawało mi się, że nimi ruszam, lecz kiedy spojrzałam w dół... zero reakcji. Zaczęłam panikować. Nawet bardzo. Nie, nie, nie, nie, nie, nie.
Desperacko ruszałam całą łydką, aby zgiąć palce, lecz mało co to dawało.
- W porządku. Spróbuj unieść stopę. - usiadł obok i wbił wzrok w moją ranną stopę.
Otarłam łzę z policzka i lekko uniosłam stopę. Ból. Cholerny ból. Nie udało mi się unieść jej całkowicie. Była blokada. Blokada bólu i bezsilności. Opadłam plecami do tyłu i zamknęłam oczy.
- Jakieś konkrety? - zapytał Szpachel.
- Podejrzewam uszkodzenie nerwów i stłuczenie. - otworzyłam oczy kiedy to mówił.
- Co to znaczy? - zapytałam. Lekarz skrzywił się lekko.
- Znaczy to tyle, że musimy wykonać zabieg. Zrobimy jeszcze kilka badań, aby się upewnić.
- Co to znaczy dla mnie?! - krzyknęłam. Może z bólu... może ze zdenerwowania. W takich chwilach nie myśli się racjonalnie. Co dopiero ja. Czułam tylko jak mocno bije mi serce.
- Jeżeli faktycznie nerwy są uszkodzone i zabieg nie pomoże... cóż... - mówił to coraz ciszej.
- Czy ja... stracę stopę? - zapytałam powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem.
- Nie amputujemy ci jej, ale możliwe jednak, że będziesz mieć w niej ograniczony ruch. W najgorszym przypadku żaden. Bardzo mi przykro Lucy. - powiedział prawie, że szeptem.
Czy tak się czujesz, kiedy cały świat się sypie? W jednym zdaniu.
- Zrobimy badanie, opatrzymy ranę i poczekamy tutaj na twoich rodziców, aby podpisali zgodę na zabieg. Stopę zszyjemy ci w trakcie zabiegu, a teraz pielęgniarki zatamują krwawienie.- powiedział lekarz. Podszedł do telefonu na swoim biurku i kliknął jeden przycisk. Nie wiedziałam co aktualnie robił. Czułam się cholernie wkurzona. Zła, smutna i... bezsilna. To już się stało. Nie wiadomo co będzie z moją kończyną, a ja nie mam na to żadnego wpływu. Niedługo kończy się lipiec. Miałam jechać na zawody i zacząć naukę w Mobile. Teraz to wszystko wydaje się już nierealne. Poczułam, że straciłam wszystko.
******
W szpitalnym ubraniu siedziałam na łóżku. Zdrową nogę i brzuch zakryłam kołdrą. Patrzyłam jednak na fioletową stopę w zakrwawionym bandażu. Przez cały czas starałam się poruszyć palcami. Zamykałam oczy i starałam się skupić. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Wtedy on złapał moją dłoń i mocno ścisnął. Otworzyłam oczy i z tym samym wyrazem smutku i nienawiści spojrzałam w jego oczy.
- Puść mnie. - warknęłam na Fernando, który nie wydawał się, że miał zamiar cofnąć dłoń. - Jesteś kurwa głuchy?! Puść mnie w tym momencie! - zaczęłam szarpać ręką, ale ten nie pozwolił mi się wycofać. W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Przestałam stawiać opór.
- Przestań próbować. To nie ma sensu Lucy. Będziesz się tylko...
- Zjebał mi życie. Ten chuj zjebał mi całe życie Paltegumi. Calutkie! Co do cna! - zaczęłam płakać. Już tak na dobre. Zasłoniłam oczy dłońmi. Do lewej miałam podłączoną kroplówkę, a na prawej widniała kokardka. Łkałam tak głośno. Byłam tak bezsilna.
CZYTASZ
BEST RACE - Cars (Auta)
FanfictionLucy McQueen po wakacjach planuje wyjechać do Akademii Sportowej w Mobile. Buntowniczka godzi się z tym, że na cały rok szkolny pożegna się z Chłodnicą Górską i rodzicami na rzecz przygotowań do poważniejszych zawodów kartingowych. Postanawia, że je...