ROZDZIAŁ.9 BASEN

113 7 79
                                    

Miałam założone ręce. Siedziałam na krawężniku niedaleko Wieży Eiffle'a. Fernando stał tuż za mną sprawiając, że padał na mnie cień. Właściwie miałam w planach zostać koło tej budki z lodami dalej jedząc cytrynowe kuleczki, ale Fernando zapewnił, że będzie dobrze jeżeli pójdziemy z bandą Francuzów. Taa... a ja głupia się go słucham. W palcach obracałam piwonię. O dziwo dalej dość dobrze się trzymała. 

- I mam patrzeć, jak ludzie się topią? - upewniłam się patrząc w górę, a Fernando pokręcił głową z lekkim uśmiechem.

- Dopóki nie wejdę do basenu to raczej nie będziesz miała takiego widoku.

- Nie umiesz pływać? - zdziwiłam się.

- Umiem, ale... nie chciałabyś tego widzieć. Coś co powinno nazywać się żabką u mnie wygląda, jak rozjechany, przy drodze borsuk.

Uśmiechnęłam się na to dziwne porównanie. W sumie było bardzo w moim stylu. Z Fernando postanowiliśmy nie brać strojów kąpielowych, abyśmy mogli mieć wymówkę do siedzenia obok basenu. O dziwo to on na to wpadł. W sumie... nie o dziwo. W moim planie byłoby wypuścić wodę z basenu. 

Obok nas zatrzymał się biały bus. Super początek. Drzwi się otworzyły, a do nas zamachał Alexis.

- Bałem się, że nie przyjdziecie. - powiedział Alexis. - Pakujcie się.

Wstałam leniwie i wsiadłam do busa. Tuż za mną Fernando. Bus mógł zmieścić, aż 8 osób. Dwie osoby w pierwszym rządku i po trzy w dwóch kolejnych. Ja z Fernando siedzieliśmy na samym tyle. Wsłuchiwałam się w jakąś francuską piosenkę w radiu.

- Nie mogę się doczekać tego słońca nad basenem.

- W mieście też jest. - zwróciłam uwagę, a Megane zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Wzruszyłam ramionami ponownie wkładając kwiatek za ucho.

- A ty dalej męczysz tą biedną roślinkę. - spojrzała z politowaniem na mnie po czym na Alexisa. Chyba oczekiwała, że chłopak poprze jej racje.

- Uważam, że Lucy bardzo dobrze wygląda z tym kwiatkiem. - zwrócił uwagę Arthur. Arthur?

- Nie zakochaj się tylko Arthur. - spojrzała na niego Megane puszczając mu oczko. Czyli Arthur. Alexis pił wodę zerkając z rozbawieniem na swojego przyjaciela. Wyrwałam mu butelkę trochę wylewając.

- Chcesz, aby się od...

- Zamknij się. Przynajmniej na 5 minut się przymknij. - powiedziałam spokojnie do dziewczyny, która miała zamiar ponownie pobawić się w ekologa. Wsadziłam piwonię do butelki z wodą. - Zobacz! Teraz roślinka się nie odwodni. Zobacz, aż jej się uśmiech na łodydze pojawił.

- Jesteś dziwna. 

No wreszcie to powiedziała! Ile mogłam czekać na takie skwitowanie.

- Ej! To, że śpię z nożem pod poduszką, a na dłoni noszę wstążkę z bakteriami o których nie słyszałaś to nic jeszcze nie znaczy. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam ciche prychnięcie Fernando. Na twarzach Alexisa i Arthura malowały się głupie uśmieszki. Megane za to, jak zwykle oburzona. - Masz szczęście, że dzisiaj nie pływam. Jeszcze bakterie dostałyby się do wody i coś by cię zeżarło. 

- Jak to nie pływasz? - zdziwił się Alexis. Pogrzebał chwilę w plecaku wyciągając mój gwiazdkowy prezent. Raczej jego część.

- Ty gnojku. Grzebałeś mi w walizce, aby to wziąć! - stwierdziłam z oburzeniem. Bardziej chyba jednak martwiłam się o to co innego mógł zobaczyć w walizce. Strój kąpielowy to nic w porównaniu do innych rzeczy. Nie, że się wstydzę. Uważam jednak, że seksista jest ostatnią osobą, która powinna zaglądać do mojej walizki.

BEST RACE - Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz