- Puść mnie! - krzyknęłam bijąc plecy Alexisa. Złapał mnie pod kolanami i przerzucił przez plecy, jak worek. Puścił mnie dopiero pod jednym z drzew przyciskając moje nadgarstki do ziemi uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Jednocześnie moje uda unieruchomił między swoimi kolanami co sprawiło, że jedynie mogłam próbować się wyrwać.
- Uspokój się do cholery!
- Alexis... - szepnął Fernando.
- Nie! Nie mów najlepiej nic. - zwrócił się do niego. - Nie potrzebuje twoich złotych myśli.
- Dajcie mi po prostu możliwość zaprezentowania mu smaku ziemi i piachu! - dalej bezsensownie się miotałam.
- Co masz w plecaku? - zapytał Alexis kiedy ja dalej bardziej słyszałam moje myśli. A one mówiły tylko jedno. Przywal mu! Skończ gilotyną! Skróć go o łeb! Wycinaj mu po kolei palce, aby cierpiał! Być może dlatego też nie byłam w stanie stwierdzić do końca co Fernando odpowiedział Alexisowi.
Nagle poczułam wodę na mojej twarzy. Alexis odrzucił pustą butelkę w bok, a ja splunęłam tym co trafiło do moich ust w Francuza.
- Co to miało być? - zapytałam o wiele spokojniej. Alexis puścił moje nadgarstki. Poczułam, jak mogę się ruszać. Szczerze jednak, nie miałam siły.
- Bredziłaś głupoty. Musieliśmy coś zrobić. - wzruszył ramionami.
- Już lepiej? - zapytał Fernando kucając przy mnie.
- Dopóki maselnica nie dostanie w ryj nie będzie lepiej. - warknęłam zakładając ręce na piersi. Fernando usiadł obok mnie, a Alexis ze zrezygnowaniem patrzył na tor.
- Obawiam się, że dużo by to nie dało. Jest psycholem. - stwierdził Alexis.
- W takim razie trzeba skombinować broń, rękawiczki i dużo rozpuszczalnika. No i łopatę oczywiście. - powiedziałam. Fernando westchnął.
- Dużo teraz nie zdziałamy. Lepiej wracać do centrum. Raczej nie chciałbym przypadkowo trafić z tobą za kratki Lucy. - powiedział Fernando.
- A byłoby fajnie. Wolę ciebie, niż tego tam. Nie wiem gdzie trzymał łapska przed moim przyjazdem.
- Zabawne księżniczko. Przezabawne.
******
Paryż to ciekawe miasto. Nie dlatego, że bywają tutaj psychole, jak Matthew. Jest tu bardzo dużo ładnych zabytków. O ile jakoś nie czuje fali podekscytowania na wieść o zwiedzaniu to całokształt prezentuje się super. Alexis mówił coś do mnie i Fernando, ale jakoś nie słuchałam. Tu patrzyłam na gołębie, tu na jakiegoś pana z ciasteczkami. Ogólnie mówiąc: wszystko ciekawsze od Alexisa. Może właśnie to uspokajała moje myśli? Bezsensowne myślenie.
- Słyszałaś?
Spojrzałam na Fernando, który delikatnie złapał moje ramię.
- Nie za bardzo. Nie na rękę jest mi go słuchać drugi dzień z rzędu.
- Idziemy poznać przyjaciół Alexisa.
- To on ma przyjaciół?! Alexis! Chłopie! Progres w oczach!
- Czy już wspominałem, że kocham cię za twój sarkazm. Jak nie to teraz mówię. Kocham cię za niego. - odparł Alexis puszczając mi oko. Spokojny, jak na sytuację z przed 30 minut.
- To nie był sarkazm. - stwierdziłam. - Po za tym. Powiedz, że twoi znajomi nie będą mówić po francusku. Chce cokolwiek zrozumieć.
- Powiedziałem im, że mają gadać po angielsku. Co z tego wyjdzie się okażę.
CZYTASZ
BEST RACE - Cars (Auta)
FanficLucy McQueen po wakacjach planuje wyjechać do Akademii Sportowej w Mobile. Buntowniczka godzi się z tym, że na cały rok szkolny pożegna się z Chłodnicą Górską i rodzicami na rzecz przygotowań do poważniejszych zawodów kartingowych. Postanawia, że je...