ROZDZIAŁ.4 NOC

190 7 97
                                    

- I jak było? - zapytał mój tata kiedy z Alexisem przeszliśmy, przez próg. Stał oparty o ścianę z założonymi rękoma. Zdejmowałam trampki.

- Paryż o zmierzchu jest cudowny. - odparłam sztucznie.

- Doprawdy? - widać w jego głosie niedowierzanie, a nawet udawane zdziwienie.

- Taa... znaczy. Byłby cudowny, gdyby Alexis się bardziej wychylił.

- Wystarczy, że jak stanąłem na palcach to mnie pchnęłaś. Wybacz. Lecę tylko na ciebie. - odparł. Spojrzał mojemu ojcu w oczy i puścił mu oko. Powiedziałabym, że jest bezczelny, ale mój tata się zaśmiał na te słowa. Oby dwoje są bezczelni. Przewróciłam oczami poprawiając wstążkę. 

- Gdzie jest walizka? - zapytałam.

- W pokoju Alexisa. - odparł mój tata wskazując na jakiś korytarz. Zatkało mnie. Spojrzałam szybko na Alexisa po czym znowu na niego.

- Luz, nie zgwałcę cię. - powiedział Francuz, a mój tata ponownie prychnął.

- Ale cię to bawi. - ruszyłam w stronę korytarza, a tata oczyścił gardło.

- Chłopak ma specyficzne poczucie humoru.

Myśl dalej, że to jego humor, a nie styl bycia. Ja jednak wiem, że to nie żarty, a realny plan. 
Kiedy tylko weszłam w korytarz zapaliło się światło. Rozglądałam się próbując wywnioskować, które drzwi prowadzą do pokoju Alexisa. To nie było trudne. Czarny plecak Alexisa wisiał na wieszaku przymocowanym do drzwi. Otworzyłam je gwałtownie. Na lewo od wejścia było spore okno. Wszystkie ściany w pokoju były pomalowane na czarno z wyjątkiem tej naprzeciwko szyby. Ona była niebieska. Stało, przy niej łóżko na antresoli. Pod nim była ciemnoszara pufa, szafka z książkami i stoliczek nocny. Do regału przypięte były białe lampki (takie, jak na choinkę). Przy wcześniej wspomnianym oknie było biurko z laptopem. W rogu pokoju stała szafa z lustrem. A obok niej moja walizka

- Wow. Przyznam, że masz gust.

- Wyobraź sobie, jak będzie wyglądał pokój naszych dzieci. - zaśmiał się wchodząc do środka.

- Chciałbyś. - prychnęłam idąc za nim. Alexis opadł na pufę, a ja usiadłam opierając się o jedną nogę łóżka.

- Masz zamiar mi przekazać, że Alexis Junior Farafura McQueen będzie miał brzydki pokój?

- Prędzej podetnę sobie żyły, niż nazwę tak syna. - burknęłam. - Prędzej rzucę się z dachu, niż będę miała dziecko z TOBĄ

- W takim razie, jak chciałabyś go nazwać? - zapytał unosząc brew.

- Po pierwsze byłby McQueen. Nie przejmę nazwiska mojego przyszłego męża, bo moje jest bardziej znane. - zaczęłam. - Jak bym go nazwała? Może Steve... albo James. Simon też jest fajne.

- A gdybyś miała córkę? - zapytał.

- Peggy. - odparłam krótko. - Ale nie nastawiaj się. Dla tych dzieci będziesz mógł być ostatecznie chrzestnym.

Alexis zaśmiał się wstając. Wszedł na łóżko po chwili zrzucając z niego pościel.

- Zaraz przyniosę ci materac i sobie go ułożysz gdzie będziesz chciała. - odparł. - Ale jak chcesz antresola czeka.

Pokazałam mu środkowego palca kiedy schodził z drabinki.

***Pov. Fernando*** 

Wysiadłem z samolotu tuż za moim tatą. Wziął głęboki oddech uśmiechając się szeroko.

- Ahh... jak ja dawno nie byłem we Francji! - odparł stojąc chwilę nieruchomo. Patrzyłem na niego z uniesioną brwią jednocześnie włączając Internet w telefonie. - Cieszę się, że tu przyjechaliśmy.

BEST RACE - Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz