Dobra historia powinna łapać za serce, być pełna zwrotów akcji, ciekawych protagonistów, intrygujących złoczyńców, dobry morał i przekaz, A przede wszystkim zabawne, słodkie i wzruszające momenty.
Tego wszystkiego nie znajdziecie w typowym fanfiku do Awatara.Często patrzę na historię pod względem tego jak bardzo jestem w stanie przewidzieć fabułę. Jeśli opowieść potrafi mnie zaskoczyć, to moja ocena zawsze jest wyższa. Tak niestety nie dzieję się w wielu fanfikach.
Fabułę fanfików można nakręslić w paru zdaniach:
- Mamy ockę, najpiękniejszą, najcudowniejszą, najwspanialszą, a na dodatek jest najpoteżniejszym magiem wody, a jej starych zabił mag ognia
- Poznaje Awatara i rusza z nim w podróż
- Poznaje Zuko i sądzi, że jest dupkiem
- Zakochuje się w Zuko i sądzi, że już nie jest dupkiem
- Okazuje się, że ma jakieś zajebista zdolności wyciągnięte z dupy/jest spokrewniona z Awatarem i ma zdolności z dupy
- Okazuje się, że ocka suprise suprise best kluczową postacią, potrzebną, aby pokonać Ozaia
Już kiedyś wspomniałam, że fanfiki to dla mnie wpieprzanie się w wizję twórcy i czasami nie ma w tym nic złego, jeśli fanfiki oferuje nam jakąś ciekawą postać lub fajny nowy wątek. Inaczej jest, gdy mamy postać i na siłę wpierdzielamy ją do uniwersum bez żadnego pomysłu.
Coś co jest też częste, to to, że aŁtorki nie trzymają się zasad istniejącego już świata, przez co tą historię można wsadzić sobie w dupę, bo staje się ona nielogiczna.
Skoro już jesteśmy przy nielogiczności, to chcę powiedzieć o dziurach w fabule i jak rzeczy dzieją się bez powodu i nie mają wpływu na rozwój akcji.
Na przykład: Ignorujemy kanoniczne postacie, taki jak Mai, bo przecież i tak wszyscy jej nienawidzą... Albo: Ocka jest spokrewniona z Awatarem, ale to nic nie wnosi.
Jak można by to poprawić? Ja zawsze jak opowiadam komuś co planuje w historii, pytam, co myśli, że się stanie. Jeśli zgadł, to znak, że trzeba się bardziej wysilić.
Trzeba też dobrze planować, co my w ogóle chcemy zrobić z tą historią. Ma mieć jakiś przekaz, czy ma być tylko rozrywką bez większej głębi? Wydarzenia muszą mieć wpływ na bohaterów i logicznie się ze sobą łączyć, a postacie muszą mieć jakąś rolę, a nie przez całe opowiadanie tylko stać i nic nie robić.
I przede wszystkim: Nie śpieszyć się z pisaniem. Im więcej czasu poświęcony na dopracowanie historii tym lepsza ona będzie.
Dementorka***
O tym wspominałyśmy już niejeden raz. Zazwyczaj było to krótkie przedstawienie przykładowej scenki, w nawiązaniu do omawianego tematu (na przykład w rozdziale "Kocham Cię, Zuko i będę Twoją dziewczyną - główny ship w ff do ATLA" czy "Mary Sue ratuje świat, bo bez niej Ozai spaliłby wszystkich").
Jednak tym razem poświęcamy fabule fanfika cały rozdział, bo, jakby nie patrzeć, fabuła to najważniejsza część każdej książki/opowiadania/historii.
Żeby wymyślić dobrą, sensowną historię, potrzeba wiele cierpliwości, czasem i czasu, ale, co jest najbardziej przydatne, wyobraźni, ale i pewnych granic.
Najlepiej zadać sobie pytanie, czy to, co właśnie wymyślam, miałoby miejsce, sens w życiu realnym. I nie chodzi mi tutaj o sceny walki żywiołami, bo to logiczne, że w rzeczywistości tego nie ma (a może jest, tyle że nie wszyscy mogą to ujrzeć). Mam tu na myśli sceny rozmów, rozwijani relacji, czy chociażby te wszystkie miłosne cmoki i buzioki.
Czy zdarzyło Wam się pocałować osobę, której nienawidzicie najbardziej na świecie, ale jednak ona jest ładna/ on jest przystojny i normalnie chyba się zakochaliście?
Nie?
Na pewno?
Spokojnie, mi też się nie zdarzyło.
Więc jeśli Brajana/Sky/inna Dżesika nienawidzi Zuko za to, że jest księciem Narodu Ognia, a, jak wiadomo żołnierze NO zabili jej rodziców (argh!), to DLACZEGO NAGLE LASKA KOCHA ZUKO I CAŁUJE GO KUŹWA ZA KAŻDYM RAZEM, KIEDY NADARZY SIĘ OKAZJA, BO JEST TAKI PRZYSTOJNY, MA HAJS, WŁADZĘ I W OGÓLE JEST CUDOWNY, ALE JEDNAK NIE?!
Rozumiem, że stworzenie sensownej fabuły to wyzwanie, bo, wierzcie lub nie, sama piszę opowiadania! I tak, mam czasem ogromny problem z wymyśleniem dobrej historii! Ale to nie jest powód, żeby wciskać na siłę rzeczy, które są nielogiczne, złe i w końcu prowadzą do powstania marysue'owatej historii o Mary Sue.
Lepiej pracować nad czymś, co ma sens i będzie dobre dłużej, niż pędzić z wymyślaniem tylko dlatego, że czas nagli.
Fabuła nie zając, nie ucieknie.Poprzednie rozdziały były omówieniem poszczególnych wątków fabularnych, więc nie będę się nad nimi ponownie rozwodzić. Jednak nadal nie potrafię zrozumieć sensu pisania nowych historii o tym samym.
Może aŁtorki są przekonane, że ich historia będzie lepsza od innych? Ubierają zdania w przepiękne słowa, zwroty, używają epitetów, przenośni, gdzie jest mój zeszyt od polskiego?, oksymoronów, gradacji, hiperboli, czasem personifikacji, paralelizmów, czy też onomatopei.
Jeśli ktoś napisze w komentarzu co to wszystko znaczy, dostanie normalnie wyróżnienie i żabę uznania.
SerioAle wracając do tematu
Żeby zachęcić czytelnika do wattpadowego gwiazdkowania opowieści, jej treść musi być na tle przekonująca, by odbiorca był jej ciekaw i nie mógł się od niej oderwać. Tak samo działa opis - im lepszy, bardziej chwytliwy, tym więcej ludzi przyciągnie.I nie będę teraz mentorować, jak pisać opisy, tylko chciałabym zwrócić uwagę na jeden szczegół.
Opowieści z Mary Sue do Avatara są bardzo, ale to bardzo popularne.
Dlaczego?
To jest doskonałe pytanie.Temat miętolony przez większość jest jak... tak, jakby ktoś najpierw zaproponował ci kawałek tortu, potem go ukroił, następnie WYMEMŁAŁ I PODAŁ KOLEJNEJ I KOLEJNEJ OSOBIE DO WYMEMŁANIA i dopiero po tysięcznej osobie TY otrzymujesz ten kawałek tortu.
Pychota, prawda?A jednak ludzie zjadają ten WYMEMŁANY kawałek tortu.
Czyli czytają to samo o tym samym, pisane przez innych ludzi.
Co tu jeszcze mówić?
Oczywiście nakłaniam do zmian w związku z fabułą. AŁtoreczki! Wprowadźcie trochę oryginalności do Waszych opowiadań, bo serio, czytać to samo non stop... ja mam już dość.A nie, chwilka...
Przecież aŁtoreczki są o r y g i n a l n e
Przynajmniej tak im się wydaje...
Jogurcik
***
Jeśli chodzi o ten rozdział, to mogę spokojnie napisać 'jest do dupy' i się podpisać. Bo tak jest! Dziewięćdziesiąt procent fanfików jest słabo napisanych, a fabuła ni chuja się nie klei. Pewnie dla tego, że jest klejona na ślinę.
Kojarzy mi się też z dzidzią układającą puzzle. Dwa kawałki za cholerę do siebie nie pasują, ale i tak wpychamy wystającą część (nie wiem jak to się nazywa i nie znalazłam fachowej nazwy) do dziury. Ale po co ja się pytam? Po co? Czy te fanfiki to tylko takie szkice i za jakiś czas ukaże się nieskazitelna wersja, gdzie gdy się to czyta to chóry aniołów śpiewają pieśni pochwalne dla autora? Mam kurde nadzieję! Bo to co czytałam jest aż żenujące!Wydarzenia są wzięte z dupy, nie ma w nich ciągu przyczynowo skutkowego, a jak jest jakikolwiek problem to pyk! Deus ex machina! I po problemie.
Postacie kompletnie nie pasują do uniwersum, a postacie kanoniczne nie zachowują się jak one. Katara to zazwyczaj zimna suka, a w serialu była takim trochę 'mum friend'.
Sokka to typowy debil co wiecznie stroi żarty, zapomniane jest to, że chłopak był cholernie inteligentny! On kurde wymyślił, balony na gorące powietrze! Czemu się o tym zapomina?!
A o Toph nie wspomnę. Chryste Panie!
Albo Zuko! No ile razy zdarzyło mi się przeczytać fanfik, gdzie bohaterowie zachowują się jak oni? No maksymalnie dwa. Mówię serio!Wiecie co jest dobrym pomysłem na fanfik z uniwersum awatara? Historia kolejnych benderów i kolejnych wcieleń! Tak jak ukazała to @DynastiaMomo, bo "Legenda Aarde" jest kurde zajebista!Dziękuję.
Mientowaaa
CZYTASZ
Atak Mary Sue! || Avatar Aang
Non-FictionWraz z dwoma fankami Avatara, postanowiłyśmy zebrać nasze zadnie na temat postaci w fanfikach i napisać o tym otwarcie. Jeśli masz inne zdanie, okej, wszystkie to szanujemy. Od Was oczekujemy tego samego - szacunku do nas, autorek. Przygotujcie się...