[3]

2.2K 150 8
                                    

-Gdzie idziesz?

Lauren usłyszała głos swojej rodzicielki, więc powoli się do niej odwróciła tym samym zdejmując rękę z klamki. Dziewczyna kochała swoich rodziców ale czasami miała dość tego, że tak bardzo chcą ją kontrolować. Często czuła się tak, że sama sobie nie da rady bo jest niewidoma, wiedziała, że oni chcą tylko żeby była bezpieczna ale nie potrafiła przestań czuć się przez to tak jak się czuła.

-Do kawiarni mamo. - Odpowiedziała, mając nadzieje, że taka odpowiedź zadowoli jej matkę i będzie mogła wyjść.

-Po co ty tam cały czas chodzisz? Nie wolałabyś jechać z nami do dziadków?

-Chodzę tam bo lubię czuć się jak normalny człowiek. Po za tym robią tam najlepszą kawę na świecie, a jak wiesz kocham kawę.

Clara nie lubiła jak jej córka uważała się za nienormalną tylko dlatego, że nie widziała. Urodziła się taka jaka się urodziła ale to nie oznaczało, że była gorsza od innych dzieci. Niestety nie wiedziała jednej bardzo istotnej rzeczy. Jej chęć ciągłej ochrony i kontroli, sprawiała, że Lauren się tak czuła.

-Kochanie jesteś normalna.

-To mnie tak traktujcie. - Odparła i nie czekając na odpowiedź ze strony swojej rodzicielki wyszła z domu.

Poczuła jak po jej policzku popłynęła łza ale nie przejmowała się nią. Założyła czarne okulary na nos, a potem rozłożyła swoją laskę. Powoli kierowała się w stronę kawiarni, nasłuchując przy tym śpiewów ptaków i zaciągając się zapachem kwiatków, które rosły przy chodniku, którym szła.

W tym samym czasie Camila z uśmiechem i skupieniem na twarzy tatuowała swojego klienta. Zawsze gdy robiła komuś tatuaż skupiała się tylko na tym. Mogłaś do niej mówić ale ona w ogóle na ciebie nie reagowała, a jak już odpowiadała to tylko na pytania zadawane przez osobę, którą właśnie tatuowała.

Lubiła dźwięk maszyny, którą trzymała w rękach. Można to uznać za dziwne ale za każdym razem, gdy stresowała się, że zepsuje jakiś tatuaż to gdy tylko usłyszała ten dźwięk od razu się uspakajała i robiła to co do niej należało. Nie liczyło się nic wokół niej tylko jej praca, którą zawsze wykonywała perfekcyjnie. Jeśli chodziło o tatuaże to Camila była perfekcjonistką.

-Kolejny zadowolony klient. - Powiadomiła swoją przyjaciółkę, chowając pieniądze do kasy.-Dalej jesteś obrażona? - Spytała, gdy blondynka nie odezwała się słowem.

Dinah uniosła na chwilę wzrok z nad telefonu by spojrzeć na przyjaciółkę. Prychnęła pod nosem i z powrotem skupiła się na wyświetlaczu telefonu. Nie miała zamiaru szybko odpuszczać Cabello.

-Daj spokój Cheechee. - Usiadła koło niej na kanapie, zakładając nogę na nogę.-Skąd miałam wiedzieć, że ona przyjdzie wtedy, gdy ciebie nie będzie?

Camila trafiła w punkt i blondynka o tym wiedziała. Przecież skąd miała wiedzieć, że Dinah przyjdzie do pracy później niż zwykle a pierwszym klientem z rana okaże się Rihanna? Takich rzeczy przecież nie da się przewidzieć.

-Dobra. Teraz ci odpuszczę. - Na ustach brunetki pojawił się szeroki, zwycięski uśmiech. Polinezyjka nie potrafiła być na nią zła zbyt długo.-Ale następnym razem zatrzymaj ją najdłużej jak się da.

-Załatwione. - Zasalutowała, a po chwili obydwie zaczęły się śmiać.-W ramach odkupienia win, idę po kawę.

-Kup mi też sernik. - Zawołała blondynka nim Cabello zamknęła za sobą drzwi.

Camila przebiegła przez ulicę na drugą stronę, gdzie znajdywała się kawiarnia. Ona jak i Dinah były częstymi klientkami w tym miejscu przez co wszyscy pracownicy je znali. Sama szefowa bardzo lubiła dziewczyny i nawet raz robiła sobie w ich studio tatuaż. W końcu miała blisko bo wystarczyło, że przeszła na drugą stronę ulicy.

Weszła do środka i od razu poczuła zapach kawy i ciast, które czekały na to żeby ktoś je kupił. Ruszyła powoli do kasy by zamówić, gdy poczuła jak czyjeś ciało zderza się z jej, oblewając ją przy tym.

To był dzień, który miał zmienić życie Lauren jak i Camili. Jauregui nie wiedziała, że właśnie w tym momencie znalazła swoje światło, a Cabello znalazła swojego anioła i swoją muzę.

Blind ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz