[9]

2K 139 15
                                    

Lauren siedziała spokojnie, wsłuchując się w najmniejszy hałas, który był obecny w studiu, jak i w muzykę, która grała w radiu.

-Dlaczego słońce?

Cabello znała znaczenie tego tatuażu ale chciała wiedzieć czy Lauren też.

-Słońce jest symbolem życia. Jest to również światło przeganiające ciemność, ciepło serca i centrum wszechświata. Najczęściej jest związane z przezwyciężeniem jakiś trudności, przejście przez okres wewnętrznej walki. A jak zauważyłaś moją trudnością jest to, że jestem niewidoma, jestem do tego przyzwyczajona więc to przezwyciężyłam, przeszłam przez okres gdzie walczyłam sama ze sobą.

-Podziwiam cię. – Przyznała Camila, skupiając się na swojej pracy.-Jesteś tak naprawdę pierwszą osobą, która robi ten tatuaż, wiedząc co znaczy. Większość ludzi, którzy tutaj przychodzili, chcieli go tylko z powodu bo był ładny.

-Nie chcę czegoś co jest ładne, chcę coś co będzie miało dla mnie jakieś znaczenie. W końcu będę to miała na całe życie.

Cabello mruknęła w odpowiedzi a potem całą swoją uwagę skupiła na tatuażu, który robiła. Lauren żałowała, że nie mogła zauważyć skupienia na twarzy Camili. Od momentu, gdy na siebie wpadły była ciekawa jak wygląda dziewczyna ale nie miała odwagi by o to spytać.

-A ty masz jakiś tatuaż? – Spytała po dłuższej chwili milczenia. Camila zerknęła na chwilę na Lauren z lekkim uśmiechem. Poczuła miłe ciepło na myśl o tym, że dziewczyna chcę ją poznać.

-Kilka.

-Jakie?

-Czerwoną róże, dwie sentencję, które może kiedyś ci zdradzę. – Na ustach Lauren pojawił się uśmiech, na tą myśl.-Gwiazdy, które są wokół księżyca.

-Słońce i Księżyc.

-Widzisz pasujemy do siebie.

Od razu miała ochotę się ugryźć w język na to co powiedziała. Miała nadzieje, że Lauren tego nie usłyszała ale było to mało prawdopodobne, gdy dziewczyny siedziały tak blisko. Na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, których Cabello nawet nie zauważyła.

-Co oznaczają gwiazdy? – Spytała zielonooka, chcą zmienić temat i wyrzucić z głowy myśl o nich razem.

-Reprezentują zarówno jasne jak i ciemne strony życia, ponieważ świecą ale dalej pozostawiają cienie. Twoje życie może być piękne i świecić jak jedna z takich gwiazd ale przyjdzie kiedyś taki moment, że na jakiś czas zgaśnie a twoje życie przykryje cień.

-Dlaczego zrobiłaś sobie ten tatuaż?

-Żeby pamiętać, że życie nie zawsze jest kolorowe. Czasami coś sprawia, że popadamy w mrok. Wpadamy w różne nałogi, które zabierają nam to światło ale na końcu dnia trzeba pamiętać, że to światło może powrócić ale tak samo cień, ponieważ między tymi dwoma rzeczami jest tak naprawdę niewielka granica ale ludzie o tym zapominają.

Lauren się na chwilę zamyśliła, pozwalając tym pracować Camili w ciszy. Cabello nie była pewna jakim sposobem przez cały czas z nią rozmawiała . Przeważnie, gdy pracowała starała się rozmowę skracać do minimum żeby nie popełnić żadnego błędu.

-Gotowe. – Powiadomiła, odkładając maszynkę i ściągając rękawiczki. Popatrzyła na swoje dzieło, z którego była dumna. Musiała przyznać, że to było najlepsze słońce, które wyszło spod jej ręki.-Teraz założymy tylko opatrunek i będziesz mogła iść.

Gdy opatrunek została założony, a tatuaż zapłacony Lauren razem z Normani kierowały się do wyjścia. Camila patrzyła na dziewczyny, zastanawiając się nad pewną rzeczą.

-Lauren? – Zawołała za dziewczyną, która od razu się odwróciła w jej stronę z pytającym wyrazem twarzy.-Ze chciałabyś może gdzieś ze mną wyjść?

-Chętnie. – Odpowiedziała z szerokim uśmiechem, a potem wyszła ze studia, zostawiając szeroko do siebie uśmiechającą się brunetkę.

-Ktoś się nam tu zakochał. – Dinah zagwizdała, obejmując swoją przyjaciółkę ramieniem.-Zgaduje, że to była ta dziewczyna, którą napadł Dash.

-Skąd to wiesz?

-Twoje oczy błyszczały przez cały czas jak na nią patrzyłaś. Nawet idiota by to zauważył, a ja jako twoja przyjaciółka tym bardziej.

-Ciekawe jak mogłaś to zobaczyć jak cały czas patrzyłaś na cycki Normani. – Policzki Dinah zapłonęły soczystą czerwienią na tą uwagę.-Tak, zauważyłam to. Nawet idiota by to zauważył.

-Pieprz się Chancho.

-Nie to ty się pieprz albo raczej pieprz Normani. – Zaczęła się śmiać ale przestała, gdy zauważyła minę blondynki. Wiedziała, że teraz przyszedł czas na ucieczkę.

-Uciekaj ile chcesz ale i tak cię złapię...

Blind ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz