[17]

1.8K 137 5
                                    

-Jesteśmy na miejscu. – Powiadomiła Camila, gdy weszły już do swojego pokoju w hotelu.

Podróż do Nowego Jorku minęła im w bardzo miłej atmosferze. Przez cały lot rozmawiały i poznawały się coraz bardziej. Camila dowiedziała się bardzo wiele nowych rzeczy o Lauren i na odwrót. Dziewczyny przez cały czas były w swoim małym świecie, jakby oprócz nich nie było nikogo innego.

-Dalej nie mogę uwierzyć, że udało ci się przekonać do tego moją mamę.

-No cóż, potrafię być bardzo przekonująca jak chce. – Uśmiechnęła się, pomagając zielonookiej usiąść na jednym z łóżek znajdujących się w pokoju.-Zresztą obiecałam całodobowy kontakt co ostatecznie ją przekonało.

-Mogłam się domyśli. – Zaśmiała się cicho.-Dziękuje.

-Nie masz za co. – Nachyliła się i nie wiedząc co w nią wstąpiło złożyła czuły pocałunek na czole Lauren, która momentalnie wtuliła się w jej ciało.

Objęła ją ramieniem i przyciągnęła jeszcze bardziej do siebie. To był dopiero drugi raz gdy ją przytulała a znów czuła jak wszystko jest tak jak powinno i miała nadzieje, że będzie dane jej to robić częściej. Za to Jauregui znów czuła się bezpieczna. Ramiona dziewczyny były dla niej jak mur ochronny, który chronił ją przed każdym zagrożeniem z zewnątrz.

Ich miłą chwilę przerwał telefon Cabello, który zaczął dzwonić. Niechętnie odsunęła się od Lauren żeby go odebrać.

-Co jest? – Spytała nawet nie sprawdzając kto dzwoni. Coś czuła, że wiedziała kto to taki.

-Jesteście już w Nowym Jorku, bo nie wiem czy wysyłać pod hotel mojego kierowcę? Albo inaczej, jesteście już w hotelu?

-Jesteśmy i w Nowym Jorku i w hotelu, więc tak możesz wysłać po nas swojego kierowcę.

-Więc twoja dziewczyna też jest... – Demi pisnęła na co Camila przewróciła oczami.-Nie mogę się doczekać aż ją poznam, pospieszcie się.

-Powiedz to swojemu kierowcy. – Powiedziała nim się rozłączyła i schowała telefon z powrotem do kieszeni.

Popatrzyła na dziewczynę siedzącą na łóżku, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Naprawdę nie umiała powiedzieć co ona z nią robiła. Miała na nią jakiś dziwny wpływ. Była jak narkotyk rozweselający, bo Camila przy niej cały czas się szczerzyła jak głupia i nie potrafiła tego powstrzymać.

-Jesteś gotowa?

-Na co?

-Za niedługo się przekonasz. – Podeszła do dziewczyny i delikatnie chwyciła jej rękę.-Chodź, zabiorę cię w pewne miejsce, na pewno nie pożałujesz.

-Nie porywasz mnie prawda? – Spytała, cicho chichotając i wstała z łóżka, mocniej ściskając rękę dziewczyny.

-Już to zrobiłam, słońce. – Splotła ich palce nim wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi.-A teraz mam zamiar sprawić, że to będzie najlepszy weekend w twoim życiu.

-Jak?

-Trochę cierpliwości. – Szepnęła jej na ucho, gdy wyszły z pokoju, wysyłając wzdłuż kręgosłupa Lauren dreszcze.-Jestem pewna, że ci się spodoba.

Zjechały windą na dół i wyszły przed hotel gdzie czekał na nich już samochód, przysłany tutaj przez Demi. Dziewczyny wsiadły do niego a kierowca ruszył do miejsca gdzie znajdywała się piosenkarka.

-Mam się bać? – Spytała zielonooka, gdy były już na miejscu.

-Strach to ostatnie co będziesz odczuwała, gdy już tam wejdziemy. – Zapewniła, znów łapiąc rękę dziewczyny na co tym razem ona splotła ich palce.

Camila nigdy dla nikogo nie robiła niespodzianek, nie była typem takiej osoby. Miała nadzieje, że jednak ta jej się uda i Lauren na zawsze ją zapamięta, i będzie ją wspominała z szerokim uśmiech, który już zdobył jej serce. 

Blind ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz