10. Morze Czerwone

804 59 95
                                    

Macie przerażający obrazek

Ehh, godzinny wykład o przemocy za małe zadrapanie? Pff, dobrze, że nie dowalili nam prac społecznych, bo chyba bym zwariowała. Dlaczego ludzie tak przeżywają takie sytuację, on tylko zrzygał się na podłogę, i to nie krwią tylko jakimś plackiem czy innym gównem.

Podczas przerwy szliśmy korytarzem w stronę naszej klasy. Nie odzywaliśmy się do siebie, Mineta z powodu gównianego samopoczucia, Deku, bo chyba się mnie bał, a ja bo byłam wkurwiona.

— Midoriya! – kiedy byliśmy blisko drzwi usłyszałam melodyjny, dosyć niski i męski głos który wyrwał mnie z chwilowego nerwowego letargu. – Dlaczego nie było cię na lekcji? – nie no choć mnie wkurwia to muszę przyznać, że powinien się częściej odzywać. Ma zajebisty głos. Przeszedł koło mnie i otoczył mnie zapach jego boskich perfum, poczułam jak uwalnia się we mnie wewnętrzna szmata. Nie no, to chyba najgorsza zmiana jaka jest związana z byciem dziewczyną. Napalanie się na odmieńca. Co prawda zawsze byłam świadoma, że jest w jakiś sposób atrakcyjny. Ale wynikało to z obserwacji dziewczyn z mojej klasy, a nie własnych doświadczeń. Chociaż może to po prostu perfumy za 400 zł tak działają. Jeśli wrócę do poprzedniego ciała to to wypróbuję.

— Bakugou! Co się stało? Martwiłem się! – zapytał wcześniej przeze mnie niezauważony czerwonowłosy.

Nie no mieszaniec jest pizdą! Ogólnie to nim gardz... O BOŻE ON ZNOWU TUTAJ PRZECHODZI!!! Wzięłam bardzo głęboki oddech i trochę odleciałam.

— Bakugou! Bakugou! – mój bro machał mi dłonią przed twarzą.

— Czego? – znudzona spojrzałam na mojego rozmówcę.

— Chciałem cię zapytać co się stało i – przez chwilę się zawiesił i trochę skulony patrzył mi się w oczy – on ci się podoba?

— COOO!? NIE!? – postarałam się zaprzeczyć. Dlaczego to brzmiało bardziej jak pytanie do jasnej cholery!?

— No dobrze, rozumiem.

— A w gabinecie dyrektora byliśmy dlatego, bo Mineta gapił mi się pod spódnicę więc go pobiłam. – szybko postarałam się zmienić temat.

— Wyglądał jakby prawie umarł. – zaśmiał się Kiri. Dobrze, udawajmy że to się nie stało. Ble, mieszaniec.

— Chodźmy do klasy, zaraz dzwonek.

Ogólnie to niepokoi mnie moje niecodzienne zainteresowanie aktualną płcią przeciwną. Nawet nie mam ochoty gnębić nerda, bo jest na swój sposób uroczy. Ale Minety dalej nienawidzę. Niech zdechnie w najgorszy możliwy sposób.

Zastanawiam się czy ktokolwiek robi cokolwiek by moje życie wróciło do normalności, bo coś w to wątpię. Ehh, chwilowo mam większy problem jakim są testy które odbędą się za dwa tygodnie, o pisemne się nie martwię ale jeśli chodzi o praktyczne to inna para kaloszy. Nigdy nie wiadomo co oni wymyślą.

Dzień minął dosyć szybko, jednak na ostatnich lekcjach źle się czułam, robiło mi się słabo i bardzo bolał mnie brzuch.

— Bakugou, coś cię stało? Jesteś strasznie blada! – zaniepokojony chłopak podszedł do mojej ławki w której wciąż siedziałam i starałam się spakować.

— Źle się czuję, bardzo boli mnie brzuch. – mruknęłam. Przy szybszych ruchach czułam jak robi mi się słabo.

— Zabrać cię do pielęgniarki? – zapytał jednocześnie kładąc mi dłoń na plecach.

— Nie, chyba nie jest aż tak źle. Ale pójdę do łazienki, może obmycie twarzy wodą pomoże.

— Pójdę z tobą. – zaproponował jednocześnie podnosząc moją już pełną torbę.

Spójrz na mnie! - KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz