16. Giorgo Armani

466 26 90
                                    

Pomimo bolesnego początku nie było aż tak źle na tym obozie. Co prawda zdarzył się mały incydent z karzełkiem jednak został szybko zażegnany. Mina zapomniała co to przestrzeń osobista i wymóg noszenia ręcznika w łaźni, a Uraraka opowiadała jaki to Brokuł jest cudowny... No dobra, mogłoby być lepiej.

Następnego dnia mieliśmy ćwiczenia dotyczące naszych quirków. Byłam kompletnie wypompowana, ale nieopodal mnie był Todo w mokrej koszulce, a po drugiej Deku dostawał wpiernicz od jakiegoś wielkiego typa, więc moje morale były nad wyraz wysokie.

Wieczorem, gdy już zrobiliśmy sobie obiad i go z zapałem zjedliśmy dostaliśmy opiernicz z powodu odnalezionej przez Aizawę butelki wódki.
— Mam jeszcze dwie. – szepnął do mnie blondyn. No ja pierdole...

Gdy już wszyscy nauczyciele spali poczułam szturchnięcie w bok.

— Baku? Idziemy się skitrać w lesie.

— Będą przez was problemy.

— Oj tam! Raz się żyję! – zachichotała Mina.

Co dziwne przyszli dosłownie wszyscy. Nawet Okularnik, chociaż cały czas się zarzekał, że nie tknie tej taniej wódy. W sumie miał rację, jeden zarzygany krzaczek mniej.
Na pewno coś jebnie jednak nie byłam w stanie przewidzieć, kiedy. Pozostaje mi czekać i spodziewać się Aizawy w najmniej spodziewanym I najbardziej żenującym momencie.

— Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. – usłyszałam za sobą.

— I kto to mówi? – skrzyżowałam ręce na piersi odwracając się do heterochromika. – Przyznaj się, jak cię tutaj zaciągnęli?

— Ponoć mieli tu być wszyscy, wiec miałem bardzo cichą nadzieję ze ty też przyjdziesz.

W tym momencie trochę mnie zatkało. Chyba gdybym nie odchrząknęła to bym nie była w stanie z siebie niczego sensownego wydusić. Jednak mój rozmówca chyba zauważył moja chwilę słabości, bo delikatnie się uśmiechnął.

— Czego ty ode mnie chcesz? – w końcu zapytałam już trochę sfrustrowana.

— Nie rozumiem pytania.

— Słucham!? – warknęła czując jak prawa brew mi niekontrolowanie drga.

— Chodzimy do jednej klasy, wydajesz mi się niezwykłą osobowością, jednak niestety nie mieliśmy okazji się lepiej poznać.

— I w związku z tym postanowiłeś zmienić ten fakt?

— Zgadza się.

— Można wiedzieć co cię do tego skłoniło?

Na te słowa ponownie delikatnie się uśmiechnął.

— A czy to ważne?

— Yhymm.

— Yhymm? – wyszczerzył się. Szczerze to był pierwszy raz odkąd widzę go szczerze uśmiechniętego. Widząc moje zdziwienie przejechał dłonią po włosach i pół żartem odpowiedział.
— I tak nikt ci nie uwierzy.

— Myślałam że się nie lubimy, a Ty mi wyskakujesz z czymś takim.

— Nie zapominaj, że to Ty prowadzisz tą małą wojnę z większością społeczeństwa.

— Nie zapominaj, że to Ty jesteś niedostosowany społecznie.

— Myślisz że jak bardzo boleśnie to się skończy? – Rozejrzał się po zbiegowisku, które było już po kilku głębszych.

— Szybko im idzie.

— Chcesz? – podał mi szklankę z colą, która gdy ją przybliżyłam do twarzy zapachniała mocno alkoholem.

Spójrz na mnie! - KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz