12. Todobaku!?

821 48 53
                                    

— Aaa! – Krótko pisnęłam w reakcji na niespodziewane oddalenie się od ziemi. Niby czułam, że on coś kombinuje, jednak myślałam, że tylko sobie to wkręcam. Silne dłonie złapały mnie w talii i nawet nie wiem, w którym momencie leżałam, a raczej wisiałam w silnych i bardzo ciepłych ramionach heterochromika. Znaczy w nogi było mi zimno. Rany, jego quirk! Możecie mi bić brawo za inteligencje...

— Przepraszam, zabolało cię? – zapytał z wyraźnym zmartwieniem na twarzy.

— Nie – odpowiedziałam lekko zachrypniętym i gardłowym głosem, co dodatkowo mnie tak trochę zawstydziło, ale tak tylko trochę. A szczerze to czułam ciepło zdradziecko wypełzające na policzki i to dzisiaj już drugi raz! Nie poznawałam się, zazwyczaj wszystko po mnie spływało jak po spasionej kaczce. A zwłaszcza obecność tego mieszańca, która tylko czasami mnie wkurzała i napawała rządzą krwi oraz flaków. Jednak teraz czułam się jakoś krucho? Powoli szliśmy w stronę wyjścia z placu, miałam wrażenie, że specjalnie tak zwolnił, aby nie wywoływać niepotrzebnych wstrząsów. Kątem oka widziałam Minetę wpatrującego się w Shoto z nienawiścią i chyba też zazdrością. W sumie nie dziwie mu się, spójrzmy prawdzie w oczy, on prawdopodobnie zostanie dożywotnim prawiczkiem. Aż trochę szkoda mi się go zrobiło, ale tylko trochę, nie myślcie sobie. Jiro zdawała się nas wszystkich zlewać, a nawet wydawała się trochę zadowolona. Jej również się nie dziwię, pewnie widziała w Todorokim rywala w walce o względy Momo. Chociaż nie zauważyłam by wykazywał jakiegokolwiek zainteresowanie skierowane w stronę ładnej brunetki to dziewczyna była nim wyraźnie zafascynowana. Zerknęłam ukradkiem na niosącego mnie czerwono-białowłosego, najwyraźniej nie zauważył mojego spojrzenia, więc mogłam się na niego spokojnie pogapić. Ewentualnie mógł udawać, ale kogo to obchodzi, trzeba korzystać z chwili. Zawsze patrzyłam na niego trochę z dołu, ale teraz miałam na niego naprawdę ładny widok. Pomimo miękkich rysów i uroczych, pyzatych policzków miał linie szczęki, duże oczy i dosyć wyrazisty nos.

— Baku... Coś się stało!? – Przybiegł do nas zmachany Jeżowłosy przerywając moją kontemplacje urody niosącego mnie dżentelmena.

— Bakugou jest ranna, kuleje i bolą ją nadgarstki. – odparł rzeczowo Shoto. Mówiłam już, że jego klatka piersiowa jest jednocześnie miękka i sprężysta? Widziałam już, że Kirishima coś chce zrobić, zaczął błądzić wzrokiem po ziemi usiłując jednocześnie nadążyć za Todorokim, który z wiadomych tylko sobie powodów przyspieszył.

— To może ci pomogę? – zapytał mój dobry kumpel, który w tej chwili wydawał mi się jednak trochę nadopiekuńczy.

— Żartujesz? Bakugou, ile ty możesz ważyć? Z sześćdziesiąt kilo? - odparł chłodno. Emm, sytuacja jakoś nieprzyjemnie zgęstniała.

— No, mniej więcej. – odpowiedziałam zdziwiona tą całą sytuacją. Szczerze to nie wiem ile ważę, no ale pewnie około tych sześćdziesięciu.

Zirytowany czerwonowłosy szedł koło nas i spoglądał na mnie kątem oka.

— Bardzo źle się czujesz? – zapytał w końcu.

— Gorzej niż zwykle po walce.

— No dobrze, zabierzemy cie do pielęgniarki i

— Pielęgniarki nie ma w szkole, sami musimy sobie radzić.

— Ale wpuszczą nas do gabinetu, jeśli powiemy, jaka jest sytuacja? – odezwała się wcześniej milcząca Jiro.

— *WDECH* BĘDZIEMY MUSIELI OPATRZYĆ BAKUGOU!? – nagłe wystrzelenie przez Minoru słów niczym przez pistolet maszynowy zbiło wcześniejszą atmosferę i wprowadziło nowego delikwenta, którego tym razem nie lubią wszyscy.

Spójrz na mnie! - KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz