—Może powinniśmy zakopać topór wojenny?— zapytał zaciągając się papierosem. —Oczywiście.. Dla dobra Ellie— odparł z tajemniczym uśmiechem i stoickim spokojem.
—Tak, jasne. Tylko dla dobra Ellie. Kocham ją. Chce dla niej jak najlepiej— uśmiechnąłem się byle jak, jednak słowa szły prosto z serca.
—Wy.. Jesteście razem? — zapytał, a ja wręcz wytrzeszczyłem oczy.
—Kochamy się..— spojrzał na mnie.. smutno? —Jak brat i siostra— dokończyłem, a na jego twarzy zawitała jakby ulga. Czy to o czymś świadczy? Nie mam pojęcia.
Po lekcjach
Po skończonych lekcjach chciałem udać się wprost do domu, jednak po drodze zatrzymała mnie Ellie i Marcus. Było mi przykro, że dogadują się lepiej niż ja z nią. A może po prostu tylko tak sobie wmawiam?
—Kim, idziesz z nami na pizzę?— zapytała z tym swoim jakże przesłodzonym uśmieszkiem.
Ellie
Praktycznie cały dzień spędziłam z Marcusem. Wiem, że nie powinnam tak robić bo przecież znam go tak krótko, a to Kimetrius jest moim przyjacielem jeszcze zza czasów dzieciństwa. Mimo wszystko, gdy Marcus powiadomił mnie o tym, że między nimi wszystko w porządku ucieszyłam się jak dziecko.
Zapytałam z nadzieją Kim'a czy idzie z nami na pizzę. Naprawdę tego chciałam. Chciałam spędzać czas z nimi dwoma.
—Jasne— odpowiedział, po czym uśmiechnął się niemrawo. Czułam jak powoli oddalaliśmy się od siebie.
—Oglądałaś może nowych Avengersów?— zapytał Marcus. Całą drogę szliśmy i rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Tylko Kim trzymał się z boku.
—Hej, Kim. A ty byłeś?— zapytałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Pokiwał przecząco głową z którą szedł cały czas w dole. Dłonie trzymał w kieszeni bluzy. Serce mi się łamało. Szłam obok Marcusa, więc szybko przeszłam na środek.
—Może pójdziemy razem?— zapytałam z uśmiechem, a ten jakby spojrzał na mnie z nadzieją, jednak po chwili odezwał się Marcus.
—Mogę obejrzeć jeszcze raz.. Było kozacko— Kim ponownie opuścił głowę. Pewnie myślał, że nic nie powiem.
—Wiesz, nie żeby coś, ale Kim jest dla mnie jak braciszek. Chciałabym spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Nie obraź się— uśmiechnęłam się do niego szeroko. Miałam nadzieje, że ro zrozumie.
Kimetrius był dla mnie najważniejszy.
Przyjaciel spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem. Widać było, że jest mi wdzięczny za te słowa. Odwzajemniłam szybko uśmiech.
—Jasne. Rozumiem— odparł po chwili głębszego namysłu. Naprawdę miałam nadzieje, że go to w żaden sposób nie urazi.
Kilka godzin później
Atmosfera znacznie poprawiła się od naszej ostatniej rozmowy. Wszyscy bawiliśmy się świetnie. Absolutnie nikt nie był odrzucany. Przynajmniej próbowałam załagodzić sytuacje. Widać było, że Kim stara się współpracować.
Po pizzy każde z nas rozeszło się do swoich domów. Ja ze spokojem położyłam się na łóżku. Z uśmiechem na twarzy już prawie zasypiałam, jednak gdy chciałam przekręcić się na drugi bok poczułam, że zgniatam jakąś kartkę.
Cholera, znów.
Nawet nie musiałam domyślać się od kogo jest owy papierek. Szybko zapaliłam lampkę i sięgnęłam po nią.
Spraw, aby Kimetrius cierpiał. Odsuń się od niego inaczej skończy jak twój ojciec, albo gorzej. Przestań się angażować.
Tak po prostu zaczęłam płakać. Miałam już dość tego całego cyrku. Powinnam iść z tym na policję..
CZYTASZ
i wan't more ┊ lil skies 🔒
FanficKimetrius Foose. Zwyczajny chłopak, a jednak twój najbliższy przyjaciel. Co zrobi dla ciebie gdy okaże się, że grozi ci niebezpieczeństwo? Jak postąpi, widząc że jesteś w rozsypce? Jak zareaguje na miłość twojego życia? Jak pogodzi się z tym, co ci...