Ojciec tego wieczoru nie wrócił do domu. Bardzo się z tego powodu cieszyłam. Nie chciałam go tu. Mimo wszystko w razie czego zamknęłam wszystkie drzwi na klucz. Bałam się, że tak czy siak może wrócić i znów wyżyć się na mamie, jednak przy Kimetriusie znacznie mniej. Nawet nie zorientujemy się, że w nocy stoi nam pod oknem.
Opatrzyliśmy wszystkie rany mojej rodzicielki. Niektóre były naprawdę szerokie i głębokie. Aż tak, że nie mogłam, nie chciałam na nie patrzeć. To po prostu za dużo.
— Kim, mógłbyś zostawić nas same? — powiedziała moja matka, a ja spojrzałam na nią w troskliwy sposób.
— Mamo.. Nie musimy nic przed nim ukrywać. Przecież go znasz. Jest jak członek rodziny — spojrzałam na niego i wtedy zauważyłam że bacznie przygląda mi się z wdzięcznością i skromnym uśmiechem. Nieśmiało odwzajemniłam to wszystko w jednym, skromnym uśmiechu.
— No dobrze.. — westchnęła cicho i ostrożnie. — Zatem posłuchaj. Myśle, że przeprowadzka będzie jedynym dobrym wyjściem z sytuacji. Ojciec nas nigdzie nie znajdzie, to już zachodzi za daleko — kontynuowała, a mi powoli opadała szczęka. Rozumiałam, że się boi. I wiedziałam, że to dobre wyjście ale z drugiej strony nie chciałam wszystkiego zostawiać. Nie chciałam uciekać od rzeczywistości której muszę stawić czoła. Inaczej przegram tą walkę.
Kiedy już miałam się odezwać wyprzedził mnie Kimetrius. Z uniesionym palcem w gorze, przymrużonymi oczami i otwartą buzią zastygłam w miejscu słysząc jego dojrzały głos.
— Przepraszam, że się wtrącam.. Ale może lepiej zgłosić to na policji? Po co od razu wyciągać takie pochopne wnioski. Poza tym wydaje mi się, że prędzej czy później i tak by was znalazł. Dopóki tu jestem nie pozwolę na to aby coś wam się stało -a w moich oczach pojawiły się łzy. Po raz kolejny dzisiejszego dnia, albo miesiąca. — Policja też by na to nie pozwoliła.. — dodał opuszczając głowę. W tamtej chwili nie byłam w stanie wydusić już z siebie czegokolwiek. Nie potrafiłam się bronić. Spojrzałam tylko na matkę ze łzami, a ona przeniosła swój wzrok z Kim'a na mnie.
— Masz racje.. — złapała się za głowę pochylając się lekko do przodu. — Na dzisiaj to za dużo.. Pójdę się położyć — podeszła do mnie obolała, po czym przytuliła mocno. — Dobranoc — odparła aby następnie udać się na górę.
— Dziękuje, Kimetrius — dodała krótko. Odprowadziłam ją wzrokiem dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia. Gdy tylko usłyszałam zamknięcie drzwi rzuciłam się z głośnym szlochem na szyje Kim'a. Tak bardzo uwielbiałam go. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
— Nie masz pojęcia, jak bardzo wdzięczna ci jestem — uśmiechnęłam się smutno przez łzy. Chłopak przytulił mnie znacznie mocniej. Tego potrzebowałam. Potrzebowałam kogoś takiego jak on. Kim wiedział o mnie dosłownie wszystko, tak samo ja o nim. Jestem z nim tak cholernie zżyta.. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie dałabym sobie rady.
Powiedzieć mu o karteczkach?
Przecież mówimy sobie wszystko..
Powinnam mu o tym powiedzieć..
Nie, nie mogę.
Po bardzo szybkim namyśle stwierdziłam, że jeśli znów to się powtórzy, zrobię to. Powiem mu o wszystkim. W końcu zawsze tak robię. Zawsze jesteśmy ze sobą szczerzy i powinnam powiedzieć mu jak najszybciej.
— Kiedy masz wizytę u psychologa? — zapytał nagle, delikatnie odsuwając się. Trochę zrobiło mi się przykro, gdy ponownie poczułam otaczający mnie chłód. Ramiona Kim'a były tak ciepłe..
— Już nie chodzę.. Nie muszę — stwierdziłam patrząc mu prosto w oczy. Przytaknął tylko. Zapadła cisza, niezręczna cisza. Długa cisza. — Jesteś głodny? — zapytałam przerywając tę niezręczność.
— Właściwie to powinienem już iść — odparł kiedy szłam w stronę kuchni aby zrobić sobie coś do jedzenia. Przez ten cały czas ani razu na niego nie zerknęłam. Kontynuowałam czynności. Świetnie rozumiałam to, że ma własne obowiązki, a ja nie jestem najważniejsza.
— Rozumiem — uśmiechnęłam się niemrawo wyciągając miskę i mleko. Nieświadomie je rozlałam, a miska wylądowała na podłodze. — Prze-Przepraszam — jąkając się zaczęłam zbierać kawałki rozbitej miski. Byłam w szoku, że aż tak ze mną źle. Przecież nic takiego się nie stało.. Spokojnie Ellie. Jesteś głupia? Czy jak?
— Może jednak zostanę? — zapytał pochylając się aby pomóc mi w sprzątaniu. — Wiem, że się boisz.. Wiem, że nie umiałabyś obronić matki. Myślałem, że zamknięcie drzwi wystarczy ale najwyraźniej pomyliłem się. Zostanę tu tak długo jak tylko chcesz — uśmiechnął się troskliwe spoglądając na mnie.
Po moich policzkach ponownie spłynęło kilka łez. A kilka kawałków szkła pokaleczyło ręce. Kim natychmiast się nimi zajął.
— Dziękuje — wyszeptałam wdzięcznie.. I za to, i za to.
CZYTASZ
i wan't more ┊ lil skies 🔒
Fiksi PenggemarKimetrius Foose. Zwyczajny chłopak, a jednak twój najbliższy przyjaciel. Co zrobi dla ciebie gdy okaże się, że grozi ci niebezpieczeństwo? Jak postąpi, widząc że jesteś w rozsypce? Jak zareaguje na miłość twojego życia? Jak pogodzi się z tym, co ci...