II ❝Nasza mała tajemnica❞

5.4K 459 1K
                                    

Dazai niewiele myśląc, wziął na ręce delikatne, wiotkie, bezwładne i  zakrwawione ciało Chuuyi. Mógł przysiąc, że dzisiejsza kolacja podchodziła mu uporczywie do gardła przez stres. Nie potrafił powstrzymać żyłki strachu, wyczuwając wątłą wagę mężczyzny.

Zdążył pokonać napastników, pozbawiając ich przytomności. W międzyczasie wezwał też policję, dzięki czemu miał pewność, że może zająć się rannym Nakaharą.

Zaczął biec truchtem, uważając, by nie skrzywdzić Chuuyi. Na szczęście nie znajdował się daleko od budynku Agencji, co naprawdę go cieszyło — w końcu liczyła się każda sekunda.

Odetchnął z ulgą, widząc wciąż palące się światła w biurze. Wszedł po schodach w ekspresowym tempie, którego pozazdrościłby każdy człowiek, zwłaszcza, że niósł wtedy człowieka.

Nogą otworzył drzwi, powodując ogromny huk. Pracownicy jednak wiedzieli, iż niedawno wyszedł, więc spodziewali się tego typu wejścia, przez co nikt się nie pojawił. Przygryzł wargę, gdyż miał nadzieję na spotkanie kogokolwiek od razu.

— Yosano-sensei! — zawołał głośno, lekko zachrypniętym głosem. — Yosano-sensei! — krzyknął ponownie, tym razem głośniej.

Zza rogu wyłoniła się ciemnowłosa kobieta średniego wzrostu o lśniących różowych oczach. Ubrane przez nią obcasy wydawały dźwięk stukania przy każdym zetknięciu z podłogą. Osamu odgłos ten odbijał się po głowie niczym piłka.

— Dazai? — zaczęła, początkowo nie patrząc w jego stronę. — Myślałam, że skończyłeś na dzisiaj.

Akiko zamilkła, zauważając bezwładnego członka Portowej Mafii w objęciach swojego przyjaciela. Przełknęła ślinę i przyjrzała się twarzy bruneta. Nigdy nie widziała go w takim stanie, więc w mgnieniu oka zrozumiała powagę sprawy.

— Błagam, ocal go — szlochał mężczyzna, spuszczając głowę. Nieco przydługie kosmyki jego włosów zasłoniły mu zaciśnięte powieki, lecz łzy spływające po jego policzkach nie znalazły ukrycia.

Yosano gestem dłoni wskazała, by udali się do jej gabinetu. Wszystko przybrało niewyobrażalnie szybkie tempo, więc nie wszystko później zarejestrowali w swoich wspomnieniach, bynajmniej nie dokładnie.

Lekarka użyła swojej umiejętności na Nakaharze z wielką ostrożnością. Dawno nie spotkała tak okropnego przypadku, toteż trudno było jej się z nim obchodzić. Nie musiała nawet pogarszać jego stanu, ponieważ ten już był umierający.

Dazai uparcie ściskał dłoń rudowłosego przed rozpoczęciem zabiegu, przez co Akiko z lekkim bólem musiała zwrócić mu uwagę.

— Nie możesz go trzymać, to doprowadzi do anulowania mojej zdolności — powiedziała do niego, na co ten pokiwał lekko głową, zabierając rękę od pacjenta.

Pomimo magicznego uzdrowienia, Chuuya pozostał nieprzytomny. Gdy tylko mógł, Osamu gładził jego skórę. Widząc to, Yosano nie miała pojęcia czy mężczyzna próbuje uspokoić niewiadomego tego wszystkiego szafirookiego czy też samego siebie.

Nie dopytywała jednak. Mimo wiary w swoje umiejętności, czekała razem z przyjacielem aż manipulator grawitacji się ocknął. Chciała mu dodać otuchy, bo widocznie tego potrzebował.

Gdy jednak zauważyła, że Nakahara zaczyna zaciskać oczy, opuściła gabinet. Tym razem nie była tam potrzebma.

— Dazai? — Zachrypnięty glos Chuuyi wyrwał Osamu z letargu. — Co ty tutaj robisz, cholero...? — zapytał niewątpliwie zdezorientowany. — Zaraz... Gdzie ja...?

— Agencja — mruknął szatyn stanowczo. — Zaatakowali cię drobni przestępcy, których od kilku dni ścigaliśmy. Trafili do więzienia przez nielegalne działania Mafii Portowej, najwyraźniej obwiniali o nie ciebie.

❝Ukryci w cieniu❞ → Dazai x ChuuyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz