IX ❝Sam sobie kichaj❞

3.4K 324 401
                                    

Po biurze Agencji rozniósł się donośny dźwięk kichnięcia. Wszyscy obecni zwrócili na niego uwagę, odwracając głowy w kierunku jego źródła, którym był Dazai zasłaniający nos ręką i poszukujący czegoś wzrokiem.

Yosano spojrzała na niego podejrzliwie i wstała ze swojego miejsca, podchodząc do niego w przeciągu kilku sekund. Szturchnęła go w ramię i wyciągnęła dłoń z opakowaniem chusteczek w niej. Osamu uśmiechnął się wdzięcznie i przyjął niewielkie zawiniątko, zabierając to, czego najbardziej potrzebował, po czym przetarł najpierw swoje palce, by później zabrać się za wydmuchiwanie nosa.

— Atsushi też nie czuł się ostatnio zbyt dobrze, jest cały czerwony a jego twarz po prostu płonie — zauważyła kobieta, nachylając się ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy nad swoim przyjacielem. — Nie zaraził cię on przypadkiem? Masz rozpalone czoło. — Mówiąc to, dotknęła wcześniej wspomnianej części ciała mężczyzny dłonią.

— Atsushiemu nic nie jest — mruknął Dazai, śmiejąc się krótko, przez co otrzymał pytające spojrzenie od Akiko, lecz w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami. — Raczej nie zdarzają mi się żadne przeziębienia, więc nie mam pojęcia skąd ten katar...

Lekarka zbliżyła się z powrotem do swojego biurka, zabierając z niego torebkę. Pogrzebała tam chwilę ręką, po czym wyciągnęła schludnie zapakowany w niewielki pojemnik termometr. Szybkim krokiem wróciła do bruneta i przyłożyła mu ów przedmiot do głowy, nie dotykając jej jednak. Po upływie kilku chwil urządzenie zapikało, a na wyświetlaczu pojawiła się spora liczba — 38.7.

— Cóż to za nowoczesny wynalazek? — zapytał Dazai wyraźnie zaintrygowany.

— Termometr używany głównie na niemowlętach — wyjaśniła Yosano, chowając ponownie przyrząd do torebki. — Na ciebie też powinien zadziałać.

Ranpo zaśmiał się głośno z głębi pomieszczenia, przytakując przyjaciółce, a Osamu przybrał obrażony wyraz twarzy.

— Niemiłe — wymamrotał bardziej do siebie niż do niej.

— Lepiej się zbieraj do domu, mogę cię nawet odprowadzić — zignorowała go kobieta. — Niedługo nie będziesz mógł się trzymać na nogach, bo wątpię, aby temperatura ci spadła tak szybko, gdy będziesz pracował.

O dziwo, brunet jeszcze przez chwilę stawiał opór i kłócił się, ale niedługo później ustąpił. Specyficznym zjawiskiem było przepuszczenie przez niego jakiejkolwiek okazji do uniknięcia obowiązków, więc musiał naprawdę źle się czuć, o czym wszyscy momentalnie się przekonali, gdy opadł bezwładnie, uderzając twarzą w stół.

— No debil, no, no debil — podsumowała go Yosano. — Hej, Kunikida, mógłbyś przenieść tego półgłówka do mojego gabinetu?

Blondyn odstawił długopis, ktorym wypełniał jakieś rubryki w dokumentach otrzymanych od szefa i z pulsującą na czole żyłką podniósł się ze swojego siedzenia i podszedł do tego Dazaia, biorąc go pod ramię.

— Ten dureń zapłaci za to, że przez jego brak odpowiedzialności nie mogę trzymać się mojego grafiku — szepnął do samego siebie.

Doppo zniósł Osamu do gabinetu doktor Yosano w Agencji i ułożył go ostrożnie na łóżku, nie chcąc w żaden sposób go skrzywdzić.

— Kunikida-san...? — Atsushi pojawił się w drzwiach, nieśmiało przez nie wyglądając. - Mogę wejść?

Mężczyzna zerknął na niego pobierznie.

— Nie ma tu nikogo, kto by ci tego zabronił. — Wzruszył ramionami. — Jeśli chodzi o mnie, wracam do pracy i tobie radzę zrobić to samo.

Nakajima kiwnął głową i pozwolił przyjacielowi na opuszczenie pomieszczenia. Sam natomiast wszedł i choć wiedział, że pomysł rodzący się w jego głowie nie przyniesie dobrego skutku, zaczął grzebać w zakamarkach płaszcza nieprzytomnego mężczyzny, szukając jego komórki. Po kilku sekundach znalazł ją w wewnętrznej kieszeni jego okrycia.

❝Ukryci w cieniu❞ → Dazai x ChuuyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz