Weekend wolnego

310 7 0
                                    

*Martyna*
Dzisiaj Górę przeprosił nas, że z jego winy się spoznilismy i straciliśmy dziecko. Dzisiaj nie mieliśmy dyżuru, więc pojechaliśmy do domu.
P: To co Martynka, staramy się trzeci raz o małego Strzeleckiego.
M: Piotrek, za tydzień bierzemy ślub, na podróży poslubnej pokażesz swoją siłę- uśmiechnęła się.
*Piotr*
Wiem, że Martynka teraz będzie się bała zajść w ciążę, ponieważ boi się, że znów straci dziecko. Ale skoro ona tak chce to poczekamy.
P: Dobrze, Martynka poczekamy do podróży poslubnej- ucieszyłem się
M: I to ja rozumiem- zaczęliśmy się śmiać.
Jeszcze tylko tydzień i będziemy w końcu małżeństwem, cieszę się.
*Martyna*
Dzisiaj idę w końcu do pracy i od razu mam pierwsze wezwanie.
D: Starszy mężczyzna, lat 50, bóle w klatce piersiowej i kłopoty z oddychaniem, ulica Zielona 55.
Wystraszyłam się, ponieważ tam mieszka mój Tata, nie chcę jego też stracić. Przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że jest to mój ojciec. Zrobiliśmy mu badaniai zawiezlismy go do szpitala.
Następnego dnia
*Piotrek*
Przyszedłem dzisiaj do pracy, nagle dzwoni Martyna. Obiecalismy sobie, że nie będziemy dzwonić w czasie dyżuru, bo Góra się denerwuje, więc teraz musiało się coś stać, odbieram.
P: Martynka, halo? Jesteś tam?
M: P... Piotrek, ch..chodzi o mojego ojca. On... On niez żyje
Myślałem, że się przeszlyszalem, więc zapytałem jeszcze raz, ale okazało się, że to prawda. Po skończonym dyżurze od razu do niej pojechałem.
P: Martynka, skarbie
M: Piotrek, straciłam też ojca, miało być tak fajne. Wiem, że się z nim ostatnio poklocilam, ale cholera, kochałam go.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc tylko ją przytuliłem. Po godzinie zasnęła na moich kolanach, położyłem ją do łóżka, poszedłem się przebrać i położyłem się koło niej, myśląc o dzisiejszm dniu.

~Na zawsze razem~ Martyna i PiotrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz